Konkluzja jest taka, ze i czas i przestrzen nalezy rozpatrywac zawsze wzglednie ale przede wszystkim lokalnie, bo w roznych miejscach kosmosu sa zupelnie inne (np. kolo czarnych dziur), a obie te rzeczy nie istnialy od poczatku i niezaleznie, i przestaja istniec, gdy schodzimy w dol skali materii.
Mam (zbyt) mały respekt do wykładów wygłaszanych przez księży. Może kiedyś.
Term, gdybym sie osmielil, albo naprawde bardzo, bardzo musial (nie to zebym chcial; co to - to nie) ale gdybym byl zmuszony obstawiac, to bym obstawil, choc moze gleboko Cie nie doceniam, za co unizenie przepraszam i w prochu sie kajam, to bym obstawil, iz ten akurat ksionc moglby w dziedzinie kosmologi cos tam, oczywiscie bardzo niewiele, tyci-tyci, Ci powiedziec, choc akurat nie w tym, b. podstawowym wykladzie
A wracajac do meritum: Jaki jest obecnie stan wiedzy, oraz opublikowane i mocno sprawdzone teorie naukowe, dotyczace pustych, pozbawionych punktow odniesien, ergo materii wszechswiatow. Wiesz, tak zebysmy mogli przyjac odpowiednie zalozenia etc...
Pozdrawiamy Cie serdecznie i przesylamy wyrazy milosci blizniego. Wszyscy bardzo Cie lubimy, czyli wiesz... chill, dude...