I jakby optymistyczny na siłę.
W pewnym stopniu tak. Złożenie takich czynników (między innymi):
- że wiadomo, że ogólna teoria względności nie pasuje do mechaniki kwantowej, więc, że jest jeszcze jakaś teoria przed nami,
- że jak dotąd, zawsze jak się wydawało, że to koniec fizyki, to byliśmy w błędzie
- itd.
Do kompletności wystarczy analogicznie bogaty. I coś mi się zdaje, że to jest akurat do przeskoczenia, a ten chochlik zdajemisię, wyskoczył z tego pisania, które OlaLA uprawiali w Akademii.
O językach sprawczych.
Ja to odebrałem na zasadzie "wyżej własnego wiadomo czego nie podskoczysz". W tym znaczeniu, że układ o danym stopniu skomplikowania może pojąć i opisać układy o niższym stopniu skomplikowania, ale już nie siebie.
Nekrobie to ta rzecz o tresowanej kolonii bakterii? Że finalnie i pogadać się dało?
A co w Golemie rozjeżdża się z faktami (fizycznymi?)?
Ta, o bakteriach. Nie to, że się z faktami fizycznymi nie zgadza, trochę źle się wyraziłem. Nie chodzi mi w szczególności o rozmaite "fizykalia" w tym tekście, jak pobór mocy przez Golema. Główna teza jest taka, że ewolucja zaczęła z wysokiego C w chwili, kiedy wynalazła fotosyntezę, a następnie zwaliła się w dół pochodami cielsk wielokomórkowych, żrących trupy i odchody, coraz bardziej skomplikowanych, po to tylko, aby przekazać pałeczkę życia - czyli zrobić to, co ten glon robił żywiąc się fotonami i to elegancko, bez trupa i rozwiązłości seksualnej.
Brzmi to dobrze, ale:
- jest wysoce spekulatywne, każdy może mieć inne zdanie, co jest wysokim C. Jeśli przyłożyć natomiast miarę samej ewolucji, to nie wynika z tego przyłożenia, aby fotosyntetyzujący glon był wysokim C,
- zanim powstał fotosyntetyzujący glon musiała mieć miejsce bardzo długa ewolucja proto-życia i życia prawdziwego, karmiącego się proto-życiem. Z tego punktu widzenia glon, który nie musiał zżerać cegiełek, z których przed chwilą powstał, może być uznany za wysokie C. Ale z drugiej strony powstał prawdopodobnie razem ze swoim drapieżcą. Są też jak wiadomo glony-nieglony, które mogą żreć trupa, a mogą też fotosyntetyzować. Albo pochłonąć glon i dać mu żyć jak krowie w oborze, korzystając z tego co wyprodukuje. Albo pochłaniać ich więcej, a nadmiarowe dopiero zżerać, resztę wykorzystując jak mleczne krowy. Ogólnie w królestwie jednokomórkowców nie ma pomysłu, który nie zostałby zrealizowany. Teza Golema jest więc jakąś spekulatywną linią, którą połączono rozmaite punkty na mapie ewolucji i ta linia ta utworzyła bardzo ciekawy rysunek - ale jej bieg jest nadany ręką artysty a nie ewolucji,
- w nawiązaniu do poprzedniego, Golem nie tłumaczy, dlaczego akurat to uważa za wysokie C.
- można fotosyntezę uznać za wysokie C, ale trzeba przyznać, że jej ziemska efektywność jest bardzo niska, parę procent. Dlatego nie ma biegających drzew ani myślących drzew, bo to są procesy wysoce energożerne.
Przy tym wszystkim za każdym razem trzeba powtarzać, że Lem był przed Dawkinsem w kwestii samolubnego genu (sensem przekaźnika jest przekaz).