Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]  (Przeczytany 526994 razy)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #450 dnia: Maja 07, 2013, 11:36:26 am »
Nadal się nie wtrącam, ale, jak Was obserwuję, to od razu kojarzy mi się parafraza Krisa: Leniwe wałkonie i wielkie walenie
mozolnie zgłębiały tajemnice świadomości nazbyt głębokie dla wielkich wałkoni i leniwych waleni...

VOSM
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13402
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #451 dnia: Maja 07, 2013, 12:05:47 pm »
Zawieśmy na chwilę fizykalia i odpowiedzmy na podstawowe pytanie: co to jest TA SAMA świadomość. Chodzi mi o to o czym pisał też Q, coś w rodzaju testu Turinga dla ludzi - czy mamy jakiś miernik pozwalający stwierdzić, że dana osoba to nieprzerwanie ta sama osoba? Chwilowo jest to oczywiste, bo nie ma kopii i zamienników, jak się urodził a nie umarł to ten sam, ale załóżmy że są duplikanci - mamy jakąś możliwość określenia, czy ktoś jest wciąż tą samą osobą od mniej lub bardziej naturalnego poczęcia czy nie? Bo jeśli nie mamy - to problem jest wyłącznie filozoficzny, przynajmniej do momentu jej wynalezienia.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16094
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #452 dnia: Maja 07, 2013, 12:16:31 pm »
tajemnice świadomości nazbyt głębokie dla wielkich wałkoni i leniwych waleni...

Tak czwartkowe podejście we wtorek? ;)

Chwilowo jest to oczywiste, bo nie ma kopii i zamienników, jak się urodził a nie umarł to ten sam

Doprecyzujmy. Chwilowo przyjmujemy to jako oczywiste z racji trwania danego procesu na danym podłożu, ale skoro i proces się zmienia w trakcie, i podłoże (od młotka choćby), to na jakiej - innej niż subiektywne poczucie tożsamości - podstawie zakładamy, że proces wciąż ten sam?

(Pytanie trochę z gatunku: kiedy zaczyna wiać wiatr, kiedy kończy i co czyni go TYM SAMYM wiatrem w trakcie wiania.)

By było trudniej można przy tym jeszcze sięgnąć po taki egzotyczny koncepcik, który kiedyś przywoływałem w b. podobnej dyskusji:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=605.msg31115#msg31115
Bo wtedy i trwanie podłoża byłoby cokolwiek wątpliwe.
« Ostatnia zmiana: Maja 07, 2013, 12:25:48 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13402
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #453 dnia: Maja 07, 2013, 12:48:40 pm »
Dobra, ale mi chodzi o sprawy brzegowe. Właśnie z powodu młotka a nawet zwykłej sklerozy sądzę, że kopiować świadomości nie trzeba dokładnie, tak jak nie trzeba dokładnie zszywać ran ani dokładnie wkładać korzeni sadząc pomidory.Ale zostawmy to na boku łącznie z przypadkami psychiatrycznymi (w rodzaju rozdwojenia jaźni a szczególnie wyparcia starej jaźni przez nową po rozdwojeniu). Każda definicja zostawia trochę ziemi niczyjej. Chwilowo nawet człowieka w stanie wegetatywnym po odstrzeleniu łba przy d.pie uważa się za tego samego człowieka, to miałem na myśli, że obecnie problemu nie ma. Mamy więc jakiś probierz czy nie?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #454 dnia: Maja 07, 2013, 01:50:22 pm »
Cytuj
Dobra, ale mi chodzi o sprawy brzegowe.
Jak już się upierasz, wyjąć ją...choć we wszystkich książkach na te tematy uznawana jest za wąski wycinek jaźni.
Ta tak wycięta, na czuja...jest to głównie poczucie własnego ciała.
Tego konkretnego - mojego.
Możliwość mniejszego, bądź większego sterowania nim. Odbierania sygnałów (głód, strach przed uszkodzeniem, ból - reagowania na nie).
W takim przypadku, zmienia się wraz z ciałem.
Plus pamięć o wcześniejszych stanach ciała. I przewidywanie przyszłych.
Stąd koncept o przenoszeniu świadomości na inny nośnik (niecielesny) wydaje mi się bezsensowny w założeniu.
Widzianej jako abstrakt dążący do poszerzania wiedzy.
To jak mostek kapitański, sterówka - pozbawiona okrętu.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16094
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #455 dnia: Maja 07, 2013, 02:06:44 pm »
Chwilowo nawet człowieka w stanie wegetatywnym po odstrzeleniu łba przy d.pie uważa się za tego samego człowieka, to miałem na myśli, że obecnie problemu nie ma.

No świetnie. Tylko to są takie zgrubne, względne definicje, nawet nie kulturowe, a pre-kulturowe, bo kultury na takich względnościach budowane, wynikłe z tego jak mózgi bladawcze kierunkowała Ewolucja. A przy takiej zgrubności łatwo w bezsens popaść gdy się dzieli włos na czworo (vide spór o uniwersalia choćby).
Znaczy: może się okazać, że pytanie sensu nie ma, a rzecz zależy właśnie od przyjętej (w tym wypadku: akceptowanej kulturowo* - jak np. w "StarTreku" gdzie się beamują w tę i nazad, automatycznie zakładając tożsamość przed- i poprzesyłową) definicji w sumie. I, że ponad ów arbitralizm nic tu się nie da.

* 1. akceptowanej kulturowo, bo Decantor może się przed sądem bronić z zarzutu morderstwa, przyjmując założenie o tożsamości, a sędzia liv może go skazać przyjmując co insze, w końcu jednak któraś z tych interpretacji w świadomości powszechnej przeważy... 2. akceptowanej kulturowo, bo nic innego nie zostaje skoro, nie zaprogramowani ewolucyjnie na warunki codziennego z fenomenami teleportacyjnymi obcowania odruchowych reakcji na nie w sobie nie nosim...

ps. Zależnie od definicji tożsamości problem będzie też dotyczył, lub nie, takich bytów jak zabawiający Tichego filozofowie kasetowi, grający w karty z Datą fizycy holo-startrekowi, Lincoln dickowy (bodaj prekursorska kreacja w tym zakresie) czy inkwizytor Gui ziemkiewiczowy (kazdemu, widać, heros na jego miarę), - wszyscy na podstawie pism zmarłych stworzeni...

Przy czym definicje te mogą iść trójkierunkowo:
- albo arbitralnie przyjmiemy, że obiekt teleportowany jest - a'priori - kopią,
- albo uznamy, że jest tożsamy z oryginałem jeśli zgadza się z nim detal w detal do heisenbergowej granicy (lub nawet poza nią, jak się startrekowym udało),
- albo też za walor dostateczności, by mówić o tożsamości, uznamy właśnie podobieństwo zgrubne, na zasadzie zbliżonej do staroangielskiego definiowania pornografii (jeżeli dziewięciu zdrowych mężczyzn... nie dopatrzy się różnicy, to snadź jej nie ma).

Stąd koncept o przenoszeniu świadomości na inny nośnik (niecielesny) wydaje mi się bezsensowny w założeniu.

A tylu religijnych się tym nasładza... ::)
« Ostatnia zmiana: Maja 07, 2013, 02:54:05 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #456 dnia: Maja 07, 2013, 02:47:06 pm »
Cytuj
A tylu religijnych się tym nasładza... ::)
Jasne - stąd ich sukces.
Bodaj pierwsze chrześcijaństwo obiecało "zmartwychwstanie ciałem". Pewnie m.in. dlatego wykosiło wszystkie inne a podobne w tym czasie.
 Np. grecka wizja zaświatów - nawet Platon postulował ocenzurować ten fragment Homera, gdzie Odys spotyka się w Hadesie z duchami/cieniami herosów. On im słodzi - a ci jęczą, że woleliby być marnymi chłopkami pole orzącymi w brudzie i znoju - byle z ciałem.
I na ziemi.
Platon uznał, że to mało budujący fragment i...co maluczcy mają się martwić.
Cytuj
jak np. w "StarTreku" gdzie się beamują w tę i nazad, automatycznie zakładając tożsamość przed- i poprzesyłową)
A pomiędzy? Co ze świadomością? ;)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16094
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #457 dnia: Maja 07, 2013, 05:16:40 pm »
Bodaj pierwsze chrześcijaństwo obiecało "zmartwychwstanie ciałem". Pewnie m.in. dlatego wykosiło wszystkie inne a podobne w tym czasie.

To już rozumiem czego się ludzie islamu boją. Przez hurysy.

Np. grecka wizja zaświatów - nawet Platon postulował ocenzurować ten fragment Homera, gdzie Odys spotyka się w Hadesie z duchami/cieniami herosów. On im słodzi - a ci jęczą, że woleliby być marnymi chłopkami pole orzącymi w brudzie i znoju - byle z ciałem.
I na ziemi.

Nie będę z tym polemizował, choć mógłbym. Z przyczyn estetycznych. Szanuję taki stary humanizm ze szkoły Amety i nasładzam się nim, choć sam mając wybór postawiłbym na cyfrowość.

Cytuj
jak np. w "StarTreku" gdzie się beamują w tę i nazad, automatycznie zakładając tożsamość przed- i poprzesyłową)
A pomiędzy? Co ze świadomością? ;)

Pytanie na tyle istotne, że aż komi... wróć graphic novel pióra jednego z głośniejszych autorów SF obecnej doby (startrekową ofkors) temu tematowi poświęcono:
http://www.amazon.com/Star-Trek-Next-Generation-Forgiveness/dp/184023329X
http://www.davidbrin.com/forgiveness.html
Nie wykraczając w niej zresztą poza ogólniki i solenne zapewnienia.

A przecie równie dobrze można spytać gdzie świadomość gdy kto bez marzeń sennych śpi, albo właśnie do się po ciosie młotkiem dochodzi...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13402
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #458 dnia: Maja 07, 2013, 06:12:37 pm »
Chrześcijaństwo to zdaje się nadal utrzymuje z tym ciałem. Stąd zawirowania przy kremacji.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #459 dnia: Maja 07, 2013, 07:22:08 pm »
Cytuj
Quote from: liv on Today at 01:47:06 PM

    Np. grecka wizja zaświatów - nawet Platon postulował ocenzurować ten fragment Homera, gdzie Odys spotyka się w Hadesie z duchami/cieniami herosów. On im słodzi - a ci jęczą, że woleliby być marnymi chłopkami pole orzącymi w brudzie i znoju - byle z ciałem.
    I na ziemi.
Nie będę z tym polemizował, choć mógłbym. Z przyczyn estetycznych. Szanuję taki stary humanizm ze szkoły Amety i nasładzam się nim, choć sam mając wybór postawiłbym na cyfrowość.
Ale gdzie tu miejsce na polemikę?
Zatem, będziemy skreślali, od tej epopei począwszy wszystkie takie miejsca: -  Platon, Państwo, księga III
Odys do Achillesa:
Za życia na równi z bogami czciliśmy ciebie, a tu dziś potężnie władasz umarłymi.
 Nawet w śmierci nie masz powodu do smutku.

Achilles:
Nie zachwalaj mi śmierci prześwietny Odysie...
i do skreślenia:
....Wolałbym ja tam na ziemi być: służyć u kogoś,
Gdzieś u jakiegoś biedaka bez gruntu i bez utrzymania,
Niż nad nieboszczykami mieć tutaj władzę królewską.

Nożyczek jest znacznie więcej np;
Dusza zaś z ciała jak ptak wymknęła się w bramy Hadesu
zgon opłakując co krok: tam męstwo zostało i młodość.

Platon - t e i wszystkie miejsca będziemy skreślali i poprosimy Homera i innych poetów, by się na nas o to nie gniewali, bo to nie dlatego, żeby one nie były poetyczne i niemiłe szerokim kołom do słuchania, ale im bardziej są poetyczne, tym mniej się nadają do słuchania dla dzieci i ludzi dojrzałych, którzy powinni być wolni i więcej się niewoli bać niżeli śmierci
Cytuj
A przecie równie dobrze można spytać gdzie świadomość gdy kto bez marzeń sennych śpi, albo właśnie do się po ciosie młotkiem dochodzi...
Marzenia senne ma każdy, tylko nie zawsze pamięta po obudzeniu. To jest właśnie ta nieświadomość. Łódeczka świadomości, chwilowo w niej zanurzona.
Zresztą - wystarczy dobrze wypić ;) I wtedy też świadomość jak balonik - hen.
A co wyłazi?
Atawizmy schowane. Ale to one sterują świadomością, nie da się wypreparować szlachetnego Q z jego zwierzęcej natury.
Cytuj
Chrześcijaństwo to zdaje się nadal utrzymuje z tym ciałem. Stąd zawirowania przy kremacji.
Jasne to podstawa, ale co to? W cuda nie wierzą już?
A to - z prochu postałeś i z powrotem...z środy popielcowej?
 Rozumiem, że recycling idealny... ;)
« Ostatnia zmiana: Maja 07, 2013, 07:24:49 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16094
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #460 dnia: Maja 07, 2013, 08:08:27 pm »
Ale gdzie tu miejsce na polemikę?

Kiedy nie z Platonem, a z Tobą, z Ametą. (Może nie to co trza zacytowałem.)

Marzenia senne ma każdy, tylko nie zawsze pamięta po obudzeniu. To jest właśnie ta nieświadomość.

Hmm... Nie ułatwiaj sobie. Sen ma fazy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sen#Podział_snu
Co ze świadomością w fazach pomiędzy marzeniami s.?

nie da się wypreparować szlachetnego Q z jego zwierzęcej natury.

Załóżmy, że się da... Było takie opowiadanie Damona Knighta "Maski", o cyborgu (sam mózg kosmicznego herosa w maszynowym ciele). Efektem braku hormonalnego sterowania było uczynienie z delikwenta bezdusznego zabójcy i odludka brzydzącego się bladawczą fizjologią nie mniej niż robot przyzwoity:

"Kiedy został sam, założył z powrotem maskę i stał przez chwilę bez ruchu. Wsłuchiwał się w lekki, miarowy poszum pomp, trzaski przekładni i zaworów; czuł, że tam w środku jest chłodno i czysto. Trzeba przyznać, że to mu zapewniono: uwolniono go od wszystkich tych bebechów, zastępując je mechanizmami, które nie krwawią, nie ciekną i nie ropieją. Pomyślał o tym, jak okłamał Babcocka. „A dlaczego okłamuje się chorego na raka?” Oni i tak nie są w stanie tego zrozumieć.
Usiadł przy rysownicy, przypiął świeży arkusz papieru i zaczął szkicować ołówkiem maszynę do badania Księżyca. Kiedy skończył maszynę, zaczął szkicować kratery w tle. Ołówek poruszał się coraz wolniej, wreszcie odłożył go z trzaskiem.
Nie ma gruczołów wydzielających adrenalinę do krwi, nie odczuwa więc strachu ani wściekłości. Uwolniono go od tego wszystkiego — od miłości, od nienawiści, od tego całego bigosu — ale zapomniano o jednym uczuciu, do którego jest jeszcze zdolny.
Sinescu z czarną szczeciną brody przebijającą się przez tłustą skórę. Dojrzały wągier koło nosa.
Czysty i zimny krajobraz księżycowy. Znowu wziął do ręki ołówek.
Babcock ze swoim spłaszczonym, czerwonym i świecącym nosem, z ropą w kącikach oczu i resztkami jedzenia między zębami.
Żona Sama z malinową papką na wargach. Twarz ociekająca łzami, kapka pod nosem. I ten cholerny pies z błyszczącym nosem i mokrymi ślepiami…
Odwrócił się. Pies był tutaj, siedział na dywanie, z wywieszonego różowego języka kapała ślina. (Znowu zostawili drzwi otwarte.) Sięgnął po metalową przykładnicę, zamachnął się jak siekierą. Pies wydał krótki skowyt, kiedy metal zmiażdżył mu kości. Jedno oko wypełniło się krwią, pies miotał się w konwulsjach, zostawiając ciemne plamy na dywanie, a on uderzył jeszcze raz i jeszcze raz.
Małe ciałko leżało skręcone na dywanie, zakrwawione, z wyszczerzonymi zębami. Wytarł przykładnicę papierowym ręcznikiem, umył ją w zlewie wodą z mydłem, wytarł i odłożył na miejsce. Potem wziął arkusz papieru kreślarskiego, rozłożył go na podłodze i wsunął pod ciało psa ostrożnie, żeby jak najmniej pobrudzić dywan. Uniósł trupa szczeniaka i wyszedł z nim na taras, otwierając sobie drzwi ramieniem. Wyjrzał przez barierę. O dwa piętra niżej betonowy dach z kominami. Nikt nie patrzy. Wytrząsnął psa z papieru. Padając odbił się od komina i zostawił na nim czerwoną smugę. Wrócił do mieszkania i wrzucił papier do zsypu na śmieci.
Plamy krwi były na dywanie, na nogach od stolika i na jego spodniach. Wytarł je wodą i papierowymi ręcznikami. Potem zdjął ubranie, obejrzał dokładnie i wrzucił do pralki. Umył zlew, umył się cały środkiem dezynfekcyjnym i włożył czyste ubranie. Wszedł do pustego mieszkania Sama i zostawił drzwi na taras otwarte. Przez taras wrócił do siebie.
Usiadł przy rysownicy. Był czysty i chłodny. Przypomniał mu się sen, jaki miał dziś rano: oślizłe nerki pękają szare płuca krew i włosy sznury kiszek ociekające żółtym łojem i o Boże ten smród jak z wychodka a on przeprawiał się przez jakiś cuchnący żółty potok i…
Zaczął rysować tuszem, najpierw cienkim stalowym piórkiem, potem nylonowym pędzelkiem.
…pośliznął się i padał nie mógł się zatrzymać zapadał się w grząską maź coraz to głębiej nie mogąc ruszyć ręką ani nogą jak sparaliżowany i na próżno chciał krzyknąć chciał krzyknąć chciał krzyknąć…
Maszyna wspinała się na zbocze krateru, ramiona miała wciągnięte, głowę odchyloną do tyłu. W tle daleka ściana skalna, horyzont, czarne niebo i gwiazdy jak łepki od szpilek. To był on tam na Księżycu, ale jeszcze za blisko, bo nad głową zwisała Ziemia jak przegniły owoc — niebieski od pleśni, pomarszczony, cieknący, rojący się życiem."


Nie wiem czy w hormonach rzecz, ale ciekawe zwrócenie uwagi na ważność elementu fizjologicznego.
« Ostatnia zmiana: Maja 07, 2013, 08:11:15 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #461 dnia: Maja 07, 2013, 08:32:33 pm »
Cytuj
Kiedy nie z Platonem, a z Tobą, z Ametą.
Jedyna szkoła Amety jaka znalazłem to ta:
http://www.szkolnictwo.pl/index.php?id=H03348
Cytuj
Co ze świadomością w fazach pomiędzy marzeniami s.?
No jak co - śpi. Oddając pole nieświadomości. Tej od małego Hansa - szkicowanej przez Freuda, Junga, Fromma, Huxleya i następców, po Grofa (przynajmniej w zakresie opisów, bo wnioski to inna bajka)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82y_Hans
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stanislav_Grof
Zresztą marzenia senne to też jej robota, czasem budząca się świadomość je rejestruje, czasem nie. Zależy od rodzaju pobudki.
Cytuj
Załóżmy, że się da...
No dobra - da się.
Ale ja bym nie ryzykował. :)
« Ostatnia zmiana: Maja 07, 2013, 08:38:24 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13402
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #462 dnia: Maja 09, 2013, 12:41:35 am »
Czyli krótko mówiąc nie mamy żadnej metody (poznać, czy swój)? Czyli problem czysto filozoficzny? Przepraszam, że tak obcesowo, ale ostatnio  jestem strasznie zarobiony i stąd ta skrótowość. Z życia - w mojej rodzinie pewien - nazwijmy to tak - "teść" był dość przykrym człowiekiem dla swego zięcia i jego żony. Latami robił im różne brzydkie rzeczy i był ogólnie nieprzyjemny, skłonny do zwady, pokazywania kto tu rządzi i tak dalej. Po czym doznał wylewu krwi do mózgu, z którego wyszedł bardzo szybko, żeby użyć obiegowego wyrażenia: lekarze byli zdziwieni. Ani afazja ani zaniki pamięci ani niedowład, licho jak wiadomo złego nie bierze - ale jest jedno ale... Chłop się zrobił do rany przyłóż, uczuciowy i w ogóle - i na moje oko to nie jest wynik przemyśleń ani zobaczenia długiego, świetlistego tunelu, memento mori i tym podobnych - tylko mu coś w mózgownicy przeskoczyło. Pstryk i światło. No i co - ten sam? Każdy by przysiągł, że podmieniony.

Liv, myślę, że kwestia sprotezowania doznań cielesnych jest znacznie mniejszym problemem, niż kwestia przeniesienia jaźni. Skoro już można drucikiem mikrofonik zamiast ucha czy też kamerkę zamiast oka i mózg to ogarnia - to myślę że i z innymi rzeczami da radę.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16094
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #463 dnia: Maja 09, 2013, 12:50:54 am »
Jedyna szkoła Amety jaka znalazłem to ta:

Gugla Cię zawiodła ;). Chodziło mi o tą co ma na frontonie wyryte:

"— Nieużyteczne uczucie? — wpadł mu w słowa Ameta. — Nie ma uczuć nieużytecznych, mój drogi. Niepowodzenia, cierpienia, smutki naprawdę są konieczne. To nie jest frazes ani pochwała cierpiętnictwa. Pokonując wielkie trudności, sami stajemy się więksi; zaspokajanie zachceń, jeśli nie rozwinęły się i nie dojrzały w człowieku, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Dlatego wychowawcy wiedzą, że należy kształcić dziecięce marzenia i odraczać ich spełnienie, gdyż dzięki temu wytwarzają się w duszy napięcia kierunkowe, bardzo cenne, bo stają się jakby niewidzialnymi dźwigarami rosnącej konstrukcji charakteru. Człowiek osiąga w życiu tym więcej, im dalsze wytycza sobie cele. To nie przypadek, że na Gei opracowuje się teraz plany podróży daleko rozleglejszych niż nasza. Powiedziałeś „nieużyteczne uczucie”. Pomyśl o Piotrze. To, co przeżył, wypaliło się w nim tak głęboko, że ocalało, gdy wszystkie inne wspomnienia uległy zagładzie. W ten sposób pozostało mu coś własnego, do czego mógł wracać, ślepy, skazany na milczenie. Nie pamiętając nic, mógł powiedzieć sobie „kochałem”, a to już bardzo dużo. Teraz wokół tego wspomnienia osiadają inne; inaczej jego powrót do życia miałby w sobie coś nieludzkiego, byłby on jak automat, który zapomina na rozkaz i staje się pusty jak nie zapisana kartka. Człowiek, który zapomniałby naprawdę wszystko, byłby zjawiskiem przerażającym, bo straciłby indywidualność i słowo „ja” byłoby w jego ustach tylko pustym dźwiękiem. Dlatego nawet najcięższe cierpienia nie są nieużyteczne; prawda, należy je przezwyciężać, ale przezwyciężać to nie znaczy — odrzucać."

i

"Mówił Ameta.
— Co to jest śmierć? Koszmarne przypomnienie nicości? Obraz tego wstydliwego prochu, w który się obrócimy? Wiedza o tym, że podejmując walkę z ziemią i niebem i gwiazdami zwyciężamy martwą materię po to, aby w nią wrócić? Tak. I jeszcze o tym, jak tlenie białek w naszych ciałach, rodzące muzykę i rozkosz, przechodzi w gnicie? Tak. Ale zarazem jest to źródło bezcennej wartości każdej chwili, każdego tchu, nakaz wytężenia najlepszych naszych sił po to, abyśmy zdążyli dokonać i przekazać nadchodzącym jak najwięcej, przypomnienie niewzruszonej odpowiedzialności za każdy czyn, bo nic z tego, co uczynione, nie daje się odwrócić ani zapomnieć w czasie tak małym jak życie człowieka. A przez to wszystko śmierć uczy nas kochać życie, a najbardziej innych ludzi, tak samo śmiertelnych, tak samo pełnych odwagi i lęku, tak samo wychylających się tęsknotą poza granice fizycznego istnienia i budujących z miłością tę przyszłość, której nie będzie dane im oglądać. Zyskując nieśmiertelność, musiałby człowiek zrezygnować z rzeczy najcenniejszej — z pamięci — bo jakiż mózg ogarnąłby ogrom wspomnień, któremu na imię nieskończoność?
Musiałby posiąść zimną mądrość i bezlitosny spokój bogów, w których wierzyli starożytni, ale któż byłby tak szalony, by chciał zostać bogiem, jeśli może być człowiekiem? Kto chciałby żyć wiecznie, jeżeli może dać śmiercią życie innym, jak astrogator Songgram? Nie chcę takiego świata. Każde uderzenie mego serca jest pochwałą życia i dlatego powiadam wam: ja — nie dam sobie odebrać śmierci."


No jak co - śpi. Oddając pole nieświadomości. Tej od małego Hansa - szkicowanej przez Freuda, Junga, Fromma, Huxleya i następców, po Grofa (przynajmniej w zakresie opisów, bo wnioski to inna bajka)

Wnioski to ogólnie bajka... Od Grofa tylko krok do Wilbera, a Wilbera skutecznie ośmieszyła mi (zanim wiedziałem kto zacz) jedna jego wyznawczyni (dość znane nazwisko rodzimej psychologii, niestety; z kategorii znajoma znajomych), która najpierw podpierając to mistycznym bełkotem dowodziła, że jest kajndof boginią. Potem, po paru moich ripostach (zbliżonych do tego co na Lem.pl gadam) za to doszła do wniosku, że jestem oświecony i powinienem być jej guru (albo dołu), że zaś nie znalazłszy w sobie powołania na handlarza opium (dla mas) obśmiałem to cokolwiek, śmiertelnie się na mnie obraziła.

No, ale mniejsza o nieśmieszne dykteryjki. Istotniejsze jest, że jak schodzimy na poziom "wyjaśnień" rodem z mistycznego bełkotu, to wszystko się da powiedzieć. Choćby i to, że dusza teleportowanego każdorazowo po rozpadnięciu się go w procesie pomiaru stanów kw. trafia do Hadesu, a gdy w nowym miejscu do kupy jest składany odstawiana ciupasem z powrotem, napojona jednak po drodze wodą z Lete, by nic rozgadać z zaświatowych tajników nie mogła.

Każdy kto grał w DOOMa czy Warhammera 40.000 zresztą, albo miał pecha oglądać knot pt. "Event Horizon" zna, takie "hipotezy".

Niemniej zgodzimy się chyba, że śniący (w fazie bezmarzeniowej), czy młotkiem potraktowany, chwilami jest świadomości wyzbyty. Jeśli młotek nie za twardy - odwracalnie ;).

No dobra - da się.
Ale ja bym nie ryzykował. :)

Konkretnie z pobudek ametowych czy jeszcze jakich? ;)
« Ostatnia zmiana: Maja 09, 2013, 01:30:21 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13402
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #464 dnia: Maja 09, 2013, 07:51:11 pm »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).