1.
Co do pierwszego - jest to film nudny i ramotowaty, ale nie powiedziałbym, że najgorszy z najgorszych, raczej, iż stanowi (nieco wstydliwe) świadectwo swojej epoki.
2.
akurat był popyt na wróżbitów
Masz na myśli paranormalne wątki u późnego Borunia ("Człowiek z mgły", "Małe zielone ludziki" i "Jasnowidzenia inżyniera Szarka" - choć to ostatnie wydały Iskry, a "Człowiek..." dał tytuł zbiorkowi Alfy), oraz opowiadania Małgorzaty Kondas (te znów ukazały się nakładem "NK") i - najbardziej z nich wszystkich znane (przynajmniej wówczas), bo i najlepsze - "Karlgoro, godzina 18.00" Marka Baranieckiego? Fakt wtedy był taki klimat, że nawet za centralny motyw jednej z wczesnych przygód Funky'ego Kovala robiły, poddawane manipulacji Drolli, znaki zodiaku...
1.
Saturn 3 to miłostka. Fajnie zagrali: Harvey Keitel, Kirk Douglas, Farah Fawcett.
Parę razy go obejrzałem już dość dawno temu, ale widocznie jestem sentymentalny.
Mi podobał się i zdziwiło mnie, że tak źle go obecne młodziaki odbierają.
2.
SF to chyba taka maszynka do wróżenia co by było, gdyby było albo nie było albo jak to "będzie" za 20, 100, 200 lat (szum promocyjny tak nakręcał zainteresowanie).
Pisarze to niby wróżbici albo wieszcze od wizji - kogoś takiego szuka i publika i władza decyzyjna (bankierzy, aktuariusze, itd.). Był jakiś komitet Polska 2000 (?). Koszmarne (seria z robalem) były bajania deliryczne rodem z psychiatryka - chyba tytuł to był "Paroksyzm numer..." albo "Bez przerwy wypełniać..." Wiele innych też tam trafiło się - literatura nie do czytania, a mimo to wydana. Rzetelnego rzemiosła było za mało.
Spór o czarownice - Małgorzaty Kondas nawet mam. Lubię format serii "Stało się jutro". Może podczytam, czy to taki kompletny gniot - oraz co tam jest "paranienormalne"
A co do parapsychologii - film " Głęboka czerwień" (1975) przypomniał mi się. To dzieło wcale nie zestarzeje się. Czy zrobi wrażenie - tego nie wiem, ale jest bardzo stylowe.