Broniłbym jednak tego początku. Jak wymazać słowo komunizm (które dla zachodnich marksistów, rodzimych młodszego pokolenia - jak Zandberg - też, ma zresztą inne znaczenie, niż dla nas, pamiętających mniej lub bardziej precyzyjnie, realsoc; dla nich to wciąż coś na kształt wymarzonej utopii, czy futurologicznej koncepcji), zostaje jedna z ciekawszych w światowej literaturze SF wizji przyszłości, wyłamująca się z powszechnych schematów elefantiazy kapitalizmu (a la Dick, cyberpunkowcy, itd.)*, recydywy feudalizmu (od Asimova i Herberta po Smithów i Weberów; u Dukaja też to bywa) i spotężnienia totalitaryzmu (Orwell, Zajdel), usiłująca projektować to, co dziś zwą światem post scarcity.
Jest to też, za sprawą położenia akcentu na socjologię, najbardziej obyczajowo-humanistyczna rzecz Mistrza.
* A więc to, co dziś, tylko gorzej i bardziej groteskowo, choć z lepszymi zabawkami.