Ustrój z ograniczonymi prawami wyborczymi siłą rzeczy jest elitarystyczny lub oligarchiczny
OK, ale każdy ma ograniczenia - choćby te, które podałem wyżej. Trudno też zarzucać rozsądnym ograniczeniom elitaryzm, a tym bardziej oligarchię. Nie chodzi bowiem o ograniczenie prawa wyborczego do wąskiej grupy ludzi, a o odsianie z ogółu tych, których łatwo zmanipulować.
... nawet jeśli zwie się demokracją ateńską lub szlachecką
Dzisiejsza definicja demokracji jest w ogólności cytatem z utopijnych prac okołosiedemnastowiecznych myślicieli i jako realny twór testowana jest w tej możliwie najbardziej (jak na dzisiejsze poglądy) egalitarnej formie bardzo niedługo. Moim zdaniem praktyka wskazuje, że nie jest to system optymalnie dostosowany do realiów. Przez wieki problemem było zawężenie "bazy" więc naturalne było jej poszerzania. Obecnie wg mnie baza się poszerzyła za bardzo.
Teoretycznie może byloby to i lepsze. W praktyce pozostaje pytanie kto by orzekał o zdolności do dokonywania świadomych wyborów politycznych i wg jakiego klucza?
O tym musiałyby orzec - podobnie jak obecnie - konstytucja i ordynacja. Klucz byłby oczywiście kluczem wszystkiego
. Byłbym za kluczem pt. płacenie podatków.
Oraz drugie, dorażnie pilniejsze: czy takiej zmiany ustrojowej da się wogóle dokonać?
Ha, no właśnie. Być może sprawa jest z ww powodu czysto hipotetyczna. Tzn. do następnej wojny
. Jak to mówił Pietrzak, robotnikom tak długo wmawiano, że są siła przewodnią narodu, że uwierzyli. Tu będzie podobny problem z obywatelami.