Mówiąc poważnie, po polsku tego nie da się zrobić jednym wyrazem
Tak się mi...w innym topicu pisałam o Szczygle i jego felietonie polsko - czeskim. W tymże:
"Sposób korzystania z życia przez Czechów najlepiej określają słowa, których w naszym języku nie mamy. Są czynności, do nazwania których w Polsce używamy zestawu dwóch lub trzech słów, a w czeskim mają one swoje krótkie odpowiedniki.(...) Trzy słowa kluczowe w używaniu życia to "serwowanie piwa" [ tak, pamiętam o PU 4,4%;)] - po czesku
cepovani, "korzystanie z domów letnich poza miastem" -
chalupareni, i "leczenie uzdrowiskowe" -
lazenstvi."
Ot, różnica:) Ale
liv udowodnił, że nie jest źle i się da;) A propos:
Wklembóknąć
Wklembókać
Wklembóczyć
WklemboknąćDlaczego "k"? Że z klęczek?
Mnie by pasowało
wlembóknąć - i chciałam powiedzieć, że wlembókły się wszystkie polskie wydania do roku 2000:)
zainspirował mnie Pan i muszę odnaleźć mój felieton o Mistrzu, ilustrowany moją fotą, na której Mistrz jedną ręką wspiera sie na moim synu, a drugą przyciska do piersi pudło proszku do prania o nazwie Lem. Był drukowany w "Fantastyce", gdzieś tak ze ćwierć wieku temu (felieton, nie proszek).
Fiu...fiu...to czekamy na scanię ze znaleziskiem:)