Ostatnio wpadła mi w ręce Snerga "Jednolita teoria..." stad moja obecność na tym forum, szukałam info. na temat autora, odniosę się do postow z 2005
O rety! panowie dlaczego wszystko rozbijacie tylko na sztywne akty dowodzenia, stawianie twierdzen itp.
Wszystko w ujeciu umysłu i mysli, a co jeśli wszelkie działania wynikaja , ich siłą napędową, jest bezwiedna potrzeba kreacji, swiadoma, podswiadoma, wynikajaca tylko z wrażliwości na elementy zmysłowe? I to też jest punkt startowy , to że teraz toczy się dyskusja na temat celowości działania Snerga jest dowodem na to, ze wymiar konstruowania pojęć, mysli, "do konca", przekłada/przedkłada- może , lubie grę słów/ się, na inne, w hierarchicznych poziomach poznawczych, w tym jest siła nauki.
Innym zas, jest spór, dotyczący wyboru modelu , badan empirycznych sprawdzających teorie, zazwyczaj poruszamy się o obrebie znanych metod, a co jeśli teoria wymaga nowej?
Eksperci zawsze jesteście zamknięci, inaczej niż badacze, bowiem tracicie emocje, a wraz z nimi otwatosc i ostrosc widzenia.
Wtrącam swój argument soft, w tło meskich dywagacji, jako twórca .
Użyteczność, kto tak naprawde wie , gdzie jest jej koniec=poczatek/poza materialnymi wytworami/?
I pozostaje możliwość odczytania , czucia abstrakcji, którą można tylko odczytac poprzez wrodzona aktywność pewnej czesci mózgu, dar ten jest nie do nauczenia , pozyskujemy go jako zdolność wrodzona , stąd pewnie nieporozumienia w odczytywaniu róznych teorii, pomiedzy tymi którzy ja posiadaja/ tę zdolność/ a tymi bez... i podoba mi się poczucie humoru Terminusa, szczególnie kiedy rozmawiacie o płaszczyznach, zapatrywań kulinarnych, insektów
Wracam do lektury "Jednolitej..."