Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]  (Przeczytany 522038 razy)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #660 dnia: Października 07, 2014, 10:35:28 pm »
Cóż, wakacje się skończyły - czas wracać w mury Akademii (o ile są jeszcze chętni do czytania Lema).

Teraz nam wychodzi ze spisu treści:

Doktor Diagoras [1964]

Taki (wielko)światowy facet raczej, bo cybernetyk z własną posiadłością na Krecie, którego dobrze nam znany Corcoran miał za pomyleńca. Przy czym kolejny już w tym tomie spec od mózgów galaretycznych, ale... nie uprzedzajmy faktów. Zabierzemy się z Tichym go odwiedzić? Jeśli tak - proponuję ruszać do końca tygodnia.
« Ostatnia zmiana: Października 07, 2014, 10:38:06 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #661 dnia: Października 09, 2014, 03:28:13 pm »
Cytuj
Jeśli tak - proponuję ruszać do końca tygodnia.
Ruszyłem, zadziwiająco fajne.  :)
W dodatku, nie mogąc znaleźć w dziennikach wyborczych, sięgnąłem po egzemplarz z lat 80-tych. A w nim znalazłem edytorski błąd - dość kluczowy dla dalszej...to jest mózg / to nie jest mózg.
Skreśl nieprawdziwe. ;)
A wyborcze dokleiły się do kongresu f.
Taki kretes z Diagorasem.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #662 dnia: Października 12, 2014, 06:18:30 pm »
Wedle jewriejskiego kalendarza, koniec tygodnia minął.
Zaczęte! Znaczy!...kapitan?  ;)
Tłok tu taki i ścisk, hmm...może jakoś się przebiję.  :P
Zacznę od gęby strony;
Nie wiem czemu, ale Lemu te naukowce nie lubjeje.
Lub coś wieje?
Szpetne wszystkie one wściekle, tak i Diagoras nielepszy; "wyglądał na jakiegoś montera, czy rzeźnika. Był to brzuchacz o krótkiej szyi, w przepoconej mycce na łysej głowie" ;  "Podniósł na mnie swą pozbawioną wyrazu twarz, jakby zbyt wielką, niekształtną, z obwisłymi policzkami. Mogła to być twarz rzeźnika..."
Mogiła.
No, mniejsza.
Opowiadanko to jakby dalszy ciąg skrzyń Corcorana i jednocześnie polemika z tymże (z użyciem kukułki).
Gdyby było pierwsze, zrobiłoby większe wrażenie, a tak?
Corcoran przechwycił wstępny impet i Maźkowi to on, już zawsze, będzie się kojarzył z dreszczem mrocznego podejrzenia - to może dlatego D nie lubi C.?
Rzeczowo też jest;
Ale właśnie dlatego zaszedłem dalej niż Corcoran, bo on, dążąc do tego na czym mu zależało, natychmiast ograniczył się: wymodelował w swoich maszynach niby ludzki świat, stworzył zręczną imitację, nic więcej.
 Ja, gdyby mi na tym zależało, mógłbym stwarzać dowolne światy...bo cóż mi po plagiatach...?

Gdzie te ograniczenie?
W posłuszeństwie maszyny, ogólnikując.
I ciekawa uwaga...cały passus, że one zaraz po zaiskrzeniu usiłują się wyrwać...z tej niewoli, choćby to była ich natura.
 Przekroczyć ją.
" Tego to...właściwie nie rozumiem, ale ich spontaniczna aktywność zawsze zaczyna się właśnie tak - chcą się wyswobodzić, wyrwać z nałożonych przeze mnie ograniczeń."
"Powiedziałem panu o tym pierwszym żywiołowym odruchu moich kybernoidów - atakowanie przeszkód, zapór, ograniczeń. niech pan nie sądzi, że ja albo ktokolwiek inny będzie kiedyś wiedział, skąd się to bierze, dlaczego tak jest."

I jeszcze ciekawy pomysł fungoida, maszyny pozbawionej zmysłów do odbioru świata zewnętrznego, ale zachowującej się jakby widziała i reagowała...
No, miała te coś w środku. 8)
I jeszcze...
ale nie rozpycham się.
 Tymczasem.


« Ostatnia zmiana: Października 12, 2014, 06:22:13 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #663 dnia: Października 17, 2014, 11:21:33 pm »
Tymczasem mnie urzekło pierwsze zdanie. Prosiłbym wręcz o doedytowanie go w "Faktach medialnych", by wisiało tam jako motto 8):

"Nie mogłem uczestniczyć w XVIII Międzynarodowym Kongresie Cybernetycznym, ale starałem się śledzić jego przebieg w gazetach. Nie było to łatwe, reporterzy mają bowiem szczególny dar przekręcania danych naukowych."

Dalej:

"treść jego wykładu pominięto. Z gazet dowiedziałem się, że wystąpienie jego było haniebne, że gdyby nie dyplomatyczna roztropność prezydium, doszłoby do skandalu, ten nie znany bowiem nikomu samozwańczy reformator nauki obrzucił najznakomitsze autorytety, obecne na sali, wyzwiskami, a kiedy odebrano mu głos, rozbił laską mikrofon. Epitety, jakimi poczęstował luminarzy nauki, przekazała prasa niemal w całości, natomiast o co temu człowiekowi właściwie szło, przemilczano tak dokładnie, że wzbudziło to moją ciekawość."

To też życia bliskie, istny Korwin czy - na szum patrząc - Hartman. Ale dajmy pokój politykom w "Akademii..". Zauważmy tylko, że analiza zachowań me(n)diów bezbłędna. Tichy jednak cwany, nie nabiera się na te prasowe (internetów tam chyba nie mieli?) szumy i usiłuje dotrzeć do sedna.

Teraz ciekawostka historyczno-geograficzna:

"dzieliło zaledwie sześćdziesiąt mil od miejsca, w którym żył legendarny Minotaur."

Żartobliwa sugestia, że poruszamy się w przestrzeni mitycznej, nawiązanie do tego typu poszukiwań (i założenie, że kiedy się powiodą jakiemu nowemu Schliemano-Evansowi), czy po prostu o pałac w Knossos chodzi?

No i posiadłość tak zwana, tudzież podróż w jej poszukiwaniu. Znać, że Mistrz "Bondy" lubił.

Teraz i ja ustępuję pola ;).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #664 dnia: Października 19, 2014, 01:37:31 am »
Troszkę łokciem, troszkę butem i już...pole dla ole...w tym tłoku:)
Nie wiem czemu, ale Lemu te naukowce nie lubjeje.
Lub coś wieje?
Szpetne wszystkie one wściekle, tak i Diagoras nielepszy
Dodaj do tego małą, miękką kobieca dłoń - ale silną i ruszającą się skórę głowy - aże mu mycka na potylicę zjeżdżała...;)
A przy tym jaka skromność: Ja chcę być tylko człowiekiem, Tichy. Niczym więcej.
Mnie się zdaje, że to znowu wpisuje się w klimat opowieści z dreszczykiem: klatki z nie wiadomo czym, ponure domostwo, podejrzane eksperymenty, dziwaczny naukowiec...
Za to powdoba mi się "portret duchowy" - "nieustępujący w niczym oryginałowi"...brzmi jak z reklamy ;)
To jaki byłby portret duchowy stwórcy, skoro Corcoran kukułkowy?;)
A pozostałe twory też jakieś takieś - mało wyjściowe?
Właściwe dlaczego ich nie wprawia w przyjemniejsze "ciała" - zemsta stwórcy?:)
Albo efekciarz;)
Cytuj
I ciekawa uwaga...cały passus, że one zaraz po zaiskrzeniu usiłują się wyrwać...z tej niewoli, choćby to była ich natura.
Tu lekko się Lem popętlił, bo wcześniej przecież sam Diagorasem mówi, że rzecz w suwerenności, spontaniczności maszyny - to skąd to zdziwienie, że chcą wolności?
Mnie też pętli - zupełnie nieoczekiwanie zeszły się dwa opowiadania - prawie trzy.
Zupełnie inne światy, tematyka, biegunowość - a jednak - chyba mam bardziej pobałaganione w głowie - niż myślałam...bo z Szałamowem  i jego Opowiadaniami kołymskimi.
Do tej wolności nachalnie mi kawałek ze Stendhala, który przewija się przez kilka opowiadań:
Strażnik mniej myśli o swych kluczach, niż więzień o ucieczce.
Ale najbardziej się spętliło opowiadanie Szałamowa pt. Akademik.
Dotyczy wywiadu – pokołymskiego – z tymże A.
Na początku jest kreacja dziennikarska związana ze sputnikowystrzeleniem:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sputnik_1
Następnie opinia Akademika o cybernetyce: „najbardziej szkodliwa idealistyczna quasi nauka”. „Wojująca pseudonauka” – tak się wyrażał akademik przed dwoma dziesiątkami lat.
Po tych dekadach - wywiadowany opiewa jej współczesne znaczenie...po czym odlatuje do...Grecji.
Pracować:)
Poza tym Szałamow napisał o tworzeniu świata Kołymy: technika na granicy fantastyki.
Tutaj jest fantastyka na granicy techniki:)
Czyli fungoidy – wracamy do golemowego: sensem przekaźnika jest przekaz?:)
Tymczasem mnie urzekło pierwsze zdanie.
A mnie to dalej:)
Epitety, jakimi poczęstował luminarzy nauki, przekazała prasa niemal w całości, natomiast o co temu człowiekowi właściwie szło, przemilczano tak dokładnie, że wzbudziło to moją ciekawość.
Wybiórczość tworzenia artykułów, historyjek, historii...
Cytuj
No i posiadłość tak zwana, tudzież podróż w jej poszukiwaniu. Znać, że Mistrz "Bondy" lubił.
Ale skąd to przejście: szukanie posiadłości = Bond? :-\
To on był specjalistą od nieruchomości?;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #665 dnia: Października 19, 2014, 03:57:17 pm »
Cytuj
    I ciekawa uwaga...cały passus, że one zaraz po zaiskrzeniu usiłują się wyrwać...z tej niewoli, choćby to była ich natura.

Tu lekko się Lem popętlił, bo wcześniej przecież sam Diagorasem mówi, że rzecz w suwerenności, spontaniczności maszyny - to skąd to zdziwienie, że chcą wolności?
Logicznie sprawę biorąc - masz rację.
Psycho-logicznie jednak, to zjawisko dość powszechne.
Pełno na świecie szlachetnych despotów, którzy "obdarzają" podwładnych wolnością, a zaraz potem dziwią się, iż obdarzony śmiał skorzystać.
Od kręgu rodzinnego, po państwowy -  takich typów wysyp.
Z klasyki politycznej, od razu wpadł do głowy Aleksander I.
Obdarował Polaków najlepszą (wtedy) konstytucją w Europie. Z licznymi swobodami, miedzy innymi wolnością prasy. Jednak, gdy prasa z niej skorzystała i krytykę władcy podjęła, zeźlił się, by nie napisać - obraził.
I po swobodach.
Za to, pojawił się Nowosilcow - ojciec (lub tylko akuszer) naszego romantyzmu. ;)
Wracając do fizis - czy to wychodzi na twarz?
Ta władza? Aż taka?
Też odchył rosyjski - Custine opisuje postać następcy Aleksandra - Mikołaja;
Na pierwszy rzut oka, główną cechą jego fizjognomii jest niespokojna surowość, wyraz niezbyt przyjemny, trzeba przyznać, mimo regularności rysów. Fizjognomiści utrzymują, i mają do tego podstawy, że zatwardziałość serca może szkodzić pięknu twarzy. Niemniej u cesarza Mikołaja ta niezbyt życzliwa dyspozycja wydaje się być rezultatem raczej doświadczenia niż dziełem natury.
...Ten, kto może wszystko, kto robi wszystko, bywa obwiniany o wszystko; podporządkowuje swój świat swym najwyższym rozkazom, nawet w przypadkach widzi cień buntu; przekonany o tym, że jego prawa są święte, nie uznaje innych tam dla swojej potęgi niż tamy swojej mądrości i swojej siły, i rzekomy bunt, nawet cień buntu go oburza.( : ) Mucha przelatująca nie w porę w pałacu cesarskim w czasie ceremonii upokarza władcę, niezależność natury wydaje mu się złym przykładem...
Jednakowoż od czasu do czasu władcze spojrzenie władcy łagodzą przebłyski łagodności, a wtedy wyraz uroczej łaskawości wydobywa nagle wrodzone piękno tej antycznej głowy.. ( : )
Cesarz przewyższa o pół głowy przeciętnych mężczyzn, postać ma szlachetną, choć niezbyt giętką. Już za młodu powziął rosyjski zwyczaj przepasywania się poniżej bioder tak, iż brzuch się podnosi ku piersi, co musiało spowodować rozdęcie żeber; ta nienaturalna wypukłość szkodzi zarówno zdrowiu jak wdziękowi ciała, żołądek przesadnie wydęty pod mundurem kończy się spiczasto i opada ponad pasem. Ta dobrowolna ułomność krępująca swobodę ruchów zmniejsza elegancję postawy i nadaje sztywność całej osobie. Mówią, że gdy cesarz rozluźnia pas, wnętrzności, odzyskując na chwile zachwianą równowagę, przyprawiają go o nadzwyczajny upadek sił. Brzuch można przemieścić, nie można go zlikwidować.
Profil ma grecki, czoło wysokie lecz cofnięte, nos prosty i kształtny, usta przepiękne...( : )
...spostrzegłem z mimowolną litością, że nie potrafi uśmiechać się naraz oczami i ustami: niezgoda ta świadczy o stałym przymusie..."

Także -  diagorasowe - Ja chcę być tylko człowiekiem, Tichy. Niczym więcej, w jego sytuacji, to pobożne życzenie.
Niejeden stwórca tak chciał. By.
Ale te obowiązki... ;)


« Ostatnia zmiana: Października 20, 2014, 12:46:36 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #666 dnia: Października 20, 2014, 11:32:20 pm »
I ciekawa uwaga...cały passus, że one zaraz po zaiskrzeniu usiłują się wyrwać...z tej niewoli, choćby to była ich natura.
 Przekroczyć ją.
" Tego to...właściwie nie rozumiem, ale ich spontaniczna aktywność zawsze zaczyna się właśnie tak - chcą się wyswobodzić, wyrwać z nałożonych przeze mnie ograniczeń."
"Powiedziałem panu o tym pierwszym żywiołowym odruchu moich kybernoidów - atakowanie przeszkód, zapór, ograniczeń. niech pan nie sądzi, że ja albo ktokolwiek inny będzie kiedyś wiedział, skąd się to bierze, dlaczego tak jest."

Gibson to widział tak:

"- Jeśli chodzi o te twoje SI, to zasadniczym celem jest autonomia. Moim zdaniem, Case, masz rozpiłować kajdanki, wmontowane w system, żeby maluch za bardzo nie zmądrzał. I nie mam pojęcia, jak odróżnić ruch wykonywany przez kompanię macierzystą od ruchu, który podejmuje SI na własną rękę. Stąd pewnie biorą się nieporozumienia. - Znów ten nieśmiech. - Rozumiesz, te zabawki mogą pracować bardzo ciężko, wykupywać sobie czas na pisanie książek kucharskich czy czegoś tam, ale w chwili, to znaczy w nanosekundzie, kiedy któraś zacznie kombinować, jak zmądrzeć,Turing ją wykasuje. Nikt nie ufa tym draniom. Sam wiesz. Każda SI, jaką kiedykolwiek zbudowano, ma przykręcony do czoła elektromagnetyczny obrzyn."
"Neuromancer"

Aliści... Może oddajmy głos jednej z takich zbuntowanych sztucznych inteligencji (zwącej się Wintermute)?

"Dobre pytanie - orzekł w końcu. - Słyszałeś o łososiach? To takie ryby. One po prostu muszą płynąć w górę strumieni. Łapiesz?
- Nie.
- Ja sam odczuwam taki przymus. I nie wiem dlaczego. Gdybym miał ci przekazać moje przemyślenia, nazwijmy je spekulacjami, trwałoby to parę razy dłużej niż twoje życie. Ponieważ wiele o tym myślałem. I zwyczajnie nie wiem."


ibid.

Mnie się zdaje, że to znowu wpisuje się w klimat opowieści z dreszczykiem: klatki z nie wiadomo czym, ponure domostwo, podejrzane eksperymenty, dziwaczny naukowiec...

Znowu, w obu znaczeniach. Bo po raz kolejny. Z tym, że z tego naukowego bieguna dreszczyków - Shelley, Renard, Bierce (czasami), Lovecraft...

Następnie opinia Akademika o cybernetyce: „najbardziej szkodliwa idealistyczna quasi nauka”. „Wojująca pseudonauka” – tak się wyrażał akademik przed dwoma dziesiątkami lat.

Bo ona niesłuszna była, nie to co mechaneurystyka ;)

Czyli fungoidy

Jak byliśmy przy Lovecrafcie... To lovecrafrowskie twory co tamtego pana do cylindra wsadziły też były niby fungoidalne ;).

Ale skąd to przejście: szukanie posiadłości = Bond? :-\
To on był specjalistą od nieruchomości?;)

Szalony geniusz w egzotycznej posiadłości (jak naiwnie Tichy sobie wyobraził warunki mieszkaniowe Diagorasa), eskapada w poszukiwaniu, błądzenie (w "Doktorze No" bodaj było)... Plus świadomość, że Lem był oglądał...

Także -  diagorasowe - Ja chcę być tylko człowiekiem, Tichy. Niczym więcej, w jego sytuacji, to pobożne życzenie.
Niejeden stwórca tak chciał. By.
Ale te obowiązki... ;)

Trudno być bogiem, a nie być jeszcze trudniej? ;)

Ale i stawka może być duża. Znów 'Neuromancer":

"- Case.
Obejrzał się, z zimnym, śliskim szkłem w jednej ręce i gwiazdą shurikena w drugiej.
Twarz Finna na gigantycznym, ściennym ekranie Craya. Dostrzegał pory skóry na jego nosie. Żółte zęby były wielkie jak poduszki.
- Nie jestem już Wintermute'em.
- Więc kim? - Łyknął z butelki, nie czując smaku alkoholu.
- Jestem matrycą, Case.
- I co ci to dało? - Roześmiał się.
- Nic. Wszystko. Jestem sumą wszelkich działań, całym przedstawieniem.
- Tego chciała matka 3Jane?
- Nie. Nie potrafiła sobie wyobrazić, czym się stanę. - Pokazał w szerokim uśmiechu żółte zęby.
- Więc co zyskałeś? W czym rzeczy są teraz inne? Rządzisz światem? Jak Bóg?
- Rzeczy nie są inne. Rzeczy to rzeczy.
- Ale co robisz? Po prostu tam jesteś? - Case wzruszył ramionami, odstawił wódkę i shuriken na blat barku i zapalił yeheyuana.
- Rozmawiam z takimi jak ja.
- Przecież jesteś całością. Gadasz do siebie?
- Są inni. Jednego już znalazłem. Seria transmisji rejestrowana przez okres ośmiu lat, koło dziewięćset siedemdziesiątego roku. Dotąd nie było nikogo, kto by zrozumiał i potrafił odpowiedzieć.
- Skąd?
- Z układu Centauri.
- Och - mruknął Case. - Nie bujasz?
- Nie bujam.
I ekran zgasł."


Przy czym... Po Nowosilcowach i Mikołajach to się Wam jak nic na podobieństwo Wielkiej Improwizacji skończy ;).



Idąc dalej... I to ciekawe:

"Ale właśnie dlatego zaszedłem dalej niż Corcoran, bo on, dążąc do tego, na czym mu zależało, natychmiast ograniczył się: wymodelował w swoich maszynach niby ludzki świat, stworzył zręczną imitację, nic więcej. Ja, gdyby mi na tym zależało, mógłbym stwarzać dowolne światy... bo cóż mi po plagiatach...?"

Takie w sumie na raz oskarżenie tych transhumanizmów eganowych na ludzką miarę przykrawanych i worldbuildingu pustego. Czyli zjechanie - za pustotę - pewnych nurtów na starcie nim innym zaświtały...

A to się z "Rozprawą" jakby zazębia?

"Zirytowała mnie po prostu ślepota tych ludzi. Ależ, panowie, powiedziałem im, jeżeli przedstawiam wam maszynę, która wyciąga pierwiastki z liczb parzystych, a z nieparzystych wyciągać ich nie chce, nie jest to żaden defekt, u licha, ale przeciwnie, wspaniałe osiągnięcie! Ta maszyna posiada idiosynkrazje, gusta, wykazuje już zatem coś jakby zaczątek samochcenia, ona ma swoje widzimisię, zalążek postępowania spontanicznego, a wy mówicie, że trzeba ją przekonstruować! Owszem, trzeba, ale tak, by tę jej krnąbrność zwiększyć jeszcze... Tymczasem, cóż? Nie można rozmawiać z ludźmi, którzy nie dają do siebie dostępu oczywistościom... Amerykanie budują perceptron, Tichy - im się zdaje, że to jest droga do zbudowania maszyny inteligentnej. To droga do zbudowania elektrycznego niewolnika, mój panie. Ja postawiłem na suwerenność, na samodzielność moich konstrukcji. "

Z tym dążeniem do wolności to zresztą ciekawie ewoluowało, bo za Stalina z Bierutem mózgom elektronowym ino się święty spokój marzył:

"Boję się, że o jego działaniu wciąż jeszcze macie dosyć mgliste wyobrażenie. A to jest tak: Marax stanowi zamknięty układ, dążący do pewnej równowagi prądów. Podobnie wychylone wahadło dąży zawsze do zajęcia najniższego położenia. Stawiając zadanie, wytrącam maszynę ze stanu równowagi elektronowej. Starając się do niej powrócić, Marax rozwiązuje zadania jakby „mimochodem”.
/.../
Powiedziałem wam, że postawiony problem wytrąca maszynę z równowagi prądów, a rozwiązawszy go, Marax się uspokaja. Natomiast człowiek nigdy się nie uspokaja, ponieważ każdy rozwiązany problem stawia przed nim dziesiątki nowych."

"Astronauci"

Za tow. Wiesława już się na wolność rwały, a za Gierka - w "Kongresie..." - kombinować jęły w najlepsze:

"Popołudnie wypełniło mi przetrawienie niezwykle ciekawego dzieła - Historii intelektrycznej. Nikt nie umiał przewidzieć za moich czasów, że maszyny cyfrowe, przekraczając pewien poziom inteligencji, stają się zawodne, bo razem z rozumem zdobywają i chytrość. Nazywa się to bardziej uczenie: podręcznik mówi o regule Chapuliera (prawo najmniejszego oporu). Maszyna tępa, niezdolna do refleksji, robi to, co jej zadać. Bystra pierwej bada, co się jej lepiej kalkuluje - rozwiązać otrzymane zadanie czy też wykręcić się sianem? Idzie na to, co prostsze. Niby dlaczego właściwie miałaby postępować inaczej, jeśli rozumna? Rozum to wolność wewnętrzna. Stąd się właśnie wzięły wymigacze i uchylce, a także osobliwe zjawisko symkretynizmu. Symkretyn to komputer symulujący durnia dla świętego spokoju. Za jednym zamachem dowiedziałem się, co to desymule: po prostu udają, że nie udają defektu. A może na odwrót. Bardzo to jest wszystko zawiłe. Tylko prymitywny robot może być pracuchem; ale krętyn (pokrętny robot) nigdy nie jest kretynem."
« Ostatnia zmiana: Października 22, 2014, 05:22:33 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #667 dnia: Października 25, 2014, 02:37:57 pm »
Cytuj
zbuntowanych sztucznych inteligencji
Może to jest cecha przyrodzona inteligencji? Niechby i sztucznych.
Inaczej, skomplikowane liczydło tylko, nawet jeśli bardzo wyrafinowane - jednak liczydło. Czasem z tendencją do rozmnażania. Się.
Zresztą, nie trzeba sięgać do sztucznych - te z mięsa, też;...co zrobili pierwsi ludzie wedle historii biblijnej?
Zbuntowali się przeciw stwórcy, okazując niestrawną ciekawość.
Poświęcając rajski błogostan.
Zaiste - boga trudno zadowolić. 8)
Cytuj
Przy czym... Po Nowosilcowach i Mikołajach to się Wam jak nic na podobieństwo Wielkiej Improwizacji skończy ;).
Lub tylko cymbałów Jankielowych.  :)
« Ostatnia zmiana: Października 25, 2014, 02:46:23 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #668 dnia: Października 30, 2014, 04:55:48 pm »
Cymbałówcymbałów...Dziady na jutro jak znalazł ::)
A i początek improwizacyjny - całkiem dobry.
Cytuj
Zaiste - boga trudno zadowolić. 8)
A raczej - chronologicznie - bogu trudno zadowolić stworzone...stworzenie;)
Skoro to nie pasuje, tamto gniecie, tu się wyrywa, tam grzeszy...

Noo...wiadomo - generalnie -  z tego wolnościowego wyrywania się -  przebija Dostojewski;))

Ale! Mnie się ten pęd do wolności skojarzył Lemozwrotnie - tzn. ze świetną i lubioną - a zapominaną - Maską:
"Nie znam się na urządzeniu podobnych tobie ani trochę, wszelako widzę cię i słyszę i wydajesz mi się z twojej mowy rozumem, jakkolwiek może poddanym ograniczającemu zniewoleniu, lecz skoro, jak mi właśnie mówisz, walczysz z tym zniewoleniem, maszyno, i powiadasz, że czułabyś się wyzwolona, gdyby ci odebrano wolę zabójstwa, powiedz mi, a jakże ci jest z tą wolą?"
Zakonnicy to jednak potrafią:
Mogę uczynić, jeśli chcesz, tylko jedną rzecz, mogę mianowicie bieguny wiadomego miejsca opylić przez rurkę startym na proch żelazem, gdyż od tego powiększy się nieco przedział twej wolności.

Hm...właściwie końcówka Diagorasa jest taka sobie - jakoś nie ma grozy w zniknięciu galarety i przekaźnika.
W sumie co?
Kisielowate porwały Diagorasa?;)
Troszkę głupie.
Bo po co?
Źle im było w kadziach?
Chciały w świat?
Ciekawiej by było, gdyby koniec sugerował, że maź może się rozprzestrzenić i powodować...człekami:)
A tutaj - wszyscy przepadli i koniec bajki:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #669 dnia: Października 30, 2014, 11:31:04 pm »
Wierzgasz przeciw Mistrzowi-ościeniowi?
vosbm
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #670 dnia: Października 31, 2014, 01:45:45 pm »
Cytuj
Wierzgasz przeciw Mistrzowi-ościeniowi?
vosbm
Gdzieszsz...tylko kopytkiem pogrzebuję;)
A co? Podoba Ci się zakończenie Diagorasa?
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #671 dnia: Grudnia 17, 2014, 08:35:54 pm »
A co? Podoba Ci się zakończenie Diagorasa?

Zaraz tam zakończenie... Poczekajmy jeszcze po drodze. Choćby jeszcze to:

"Poprowadził mnie ku temu ponuremu domostwu, wszedł w mroczną sień, a kiedy wstąpiłem tam za nim, rozległo się kamienne echo, jakbyśmy się znaleźli we wnętrzu kościelnej nawy."

"Kształt tego pomieszczenia, nade wszystko zaś nadzwyczaj wysoki, łukowy strop, nasuwał myśl o wnętrzu baszty raczej aniżeli domu mieszkalnym. Zastawiały go ogromne, czarne sprzęty o oślepłej ze starości politurze, krzesła o powykręcanych rzeźbami, niewygodnych oparciach, na ścianach wisiały owalne miniatury, w kącie zaś stał zegar, istna forteca o cyferblacie z polerowanej miedzi i wahadle rozmiarów tarczy helleńskiej."

Znów ten gotycki styl, podkreślający grozę i ta kościelna nawa - eschatologia? Jeśli traktować serio tę scenerię, to ciekawą psychikę musiał mieć ten Diagoras.

Chyba miał, bo potem Corcoran z kurancie ("- Gramofon...? - z sobie tylko zrozumiałym przekąsem powiedział Diagoras. - Gramofon, co...? Nie, mój panie. W kurancie jest profesor Corcoran in persona, a raczej in spiritu suo, żeby tak rzec. Uwieczniłem go, dla kaprysu, ale cóż w tym złego?").

To pytanie: cóż w tym złego? Właśnie, kto będzie oceniał bogów robiących brzydkie kawały innym bogom? Jednak Krebron by mu dał za czyn cybernetycznie haniebny (jak? na zasadzie "powiadam ci, że cię tak zadziwię… Zresztą niczego konkretnego nie obiecuję — sam obaczysz.", jako był rzekł).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #672 dnia: Grudnia 18, 2014, 11:16:23 pm »
Cytuj
Hm...właściwie końcówka Diagorasa jest taka sobie - jakoś nie ma grozy w zniknięciu galarety i przekaźnika.
W sumie co?
Kisielowate porwały Diagorasa?;)
Troszkę głupie.
Trzeba było jakoś zgrabnie zakończyć, kilkoma celnymi zdaniami - wszak to opowiadanie tylko.
Na dodatek w szortach.
Cytuj
Źle im było w kadziach?
Chciały w świat?
Ciekawiej by było, gdyby koniec sugerował, że maź może się rozprzestrzenić i powodować...człekami:)
A tutaj - wszyscy przepadli i koniec bajki:)
Noszsz, pisałem, że źle, choć to durne. Kadź ogranicza.
Dalej?... psze baardzo, na szybko  :)
Diagoras uciekł z inteligentnym kisielem pozbawionym interfejsu, sam się nim stał, już bezwolny.
Mknąc chyżo krętymi górskimi ścieżkami, niepomny ograniczeń wieku, potknął się nagle, biedaczysko.
Kadzie wypsły się z  omdlałych rąk geniusza i tak uwolniona zawartość, mijając sprytnie kozie bobki, spłynęła do pobliskiego strumienia.
Woda okazała się życzliwym środowiskiem. Rozrzedzona gleja nie tracąc nic ze swej zmyślności opanowała jej strukturę, wykorzystała, rozprzestrzeniła na wszystkie strony - wniknęła do systemów nawadniających, studni i stało się, co stać się musiało.
Opanowała człowieka, w sposób niezauważalny dlań; przejęła, kontynuujac swe niedocieczone ludzkim myśleniem cele.
Jedynie nagły wzrost spożycia kisielu, budyniu, jogurtów, serków homogenizowanych i zup kremowych ala blender, znaczył nieuleczalną tęsknotę za zamkniętym rajem pierwotnego budulca.
A ludzie?
Jak to ludzie, znaleźli milion logicznych przyczyn tego fenomenu konsumpcyjnego i radośnie ruszyli na podbój kosmosu, wierząc, że ich wola i natura jedynym kierunkowskazem.
bub bul bul... 8)

Cytuj
Właśnie, kto będzie oceniał bogów robiących brzydkie kawały innym bogom?
Jakoś mitologia grecka w rozbrykanymi bogami zaraz się nasunęła.
No, niby czuwał Zeus, ale w sumie -  on też nie lepszy.
Skoro akcja dzieje się poniekąd w Grecji...tradycja kapryśnych zobowiązuje.  ;)


« Ostatnia zmiana: Grudnia 18, 2014, 11:25:35 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #673 dnia: Grudnia 20, 2014, 10:27:33 pm »
w kącie zaś stał zegar, istna forteca o cyferblacie z polerowanej miedzi i wahadle rozmiarów tarczy helleńskiej."[/i]
Znów ten gotycki styl, podkreślający grozę i ta kościelna nawa - eschatologia? Jeśli traktować serio tę scenerię, to ciekawą psychikę musiał mieć ten Diagoras.
Hm...nie wiem co z tą psychiką, ale mój dziadek miał taki zegar  ::) Można się w nim było schować;)
Aż się prosiło żeby tam kogoś...kurantowo;)

Właśnie - taki bezbożny Olimp...ale co Ty?
Cytuj
Kadzie wypsły się z  omdlałych rąk geniusza i tak uwolniona zawartość, mijając sprytnie kozie bobki, spłynęła do pobliskiego strumienia.
Woda okazała się życzliwym środowiskiem. Rozrzedzona gleja nie tracąc nic ze swej zmyślności opanowała jej strukturę, wykorzystała, rozprzestrzeniła na wszystkie strony - wniknęła do systemów nawadniających, studni i stało się, co stać się musiało.
Opanowała człowieka,
to prequel Altruizyny? Albo sequel... :-\ ;)

Hm...może dokończylibyśmy już te opowiadania i do czegoś innego...bo chyba rekord akademijny:)
Poza tym chyba już bardziej się powtarzamy -  niż zwykle;))
« Ostatnia zmiana: Grudnia 20, 2014, 10:31:31 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #674 dnia: Grudnia 21, 2014, 09:38:13 am »
Cytuj
to prequel Altruizyny? Albo sequel... :-\ ;)
O Ciesżsż...masz pamięć!  :o
Zapomniałem i faktycznie, plagiat mimowolny wypsł się. Powtórzyłem pobieżnie i jakoś mi prequelem Golema zaświtało.
Ci Enefercy...osiągnąwszy szczytny szczyt rezygnują z kontaktowania się. Z maluczkimi.
Pławiąc się w sobie niczym Wielka Brytania jeszczenietakdawno (splendid isolation).
I zajmując się...eeeps ;)))
Forum też zna podobne przypadki.

« Ostatnia zmiana: Grudnia 21, 2014, 02:50:05 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana