Brakuje mi odpowiedzi niejakiego ob. Remuszki na moje konkretne pytanie: "Do czego ta jakościowa ocena (że resorty siłowe en masse wykonały polecenia) ma prowadzić, co ilustrować?"
Wracając do adremu (czy Kiszczak dokonał czegoś nietuzinkowego i propolskiego, czy nie) to jak się nad tym zastanawiam, to przede wszystkim wchodzę w tamte buty. Konstatuję, że w 1981 we władzach mogły być jedynie osoby niepokalanego partyjnego poczęcia, w ostateczności przynajmniej gorliwej w tym względzie wiary. Siłą rzeczy jakakolwiek zmiana niebędąca rewolucją musiała być wprowadzona przez te osoby, o ile takowe by się znalazły.
Moim zdaniem w 1981 roku absolutnie nikt racjonalnie nie mógł zakładać, że Związek Radziecki ma stępione pazurki. Powtórzę się: ZSRR to był agresor w II w.ś., który zakończył jako zwycięzca po stronie Aliantów i mało tego, jako jedyny poszerzył swoją strefę wpływów na oko 1000 km na zachód i 1000 km na południe, między innymi poprzez aneksję ziem, na które napadł we wrześniu 1939 roku. Co zostało mu chętnie oddane w Jałcie. 1981 rok był zaledwie 36 lat po zakończeniu tej wojny, w międzyczasie ZSRR dokonał interwencji zbrojnej na Węgrzech ('56, chyba ze 2 tyś zabitych), Czechosłowacji ('68, można uznać, że jak na skalę to bezkrwawa, koło setki trupów) i właśnie rozkręcał Afganistan (z militarnego punktu widzenia właśnie opanował kraj). Podawanie liczby trupów mało mówi oczywiście, bo gdyby skutkiem była tylko liczba ofiar to można powiedzieć, że dla państwa mało istotna, ale to była obecność obcego żołnierza, obcej administracji, a krąg osób rannych, prześladowanych i takich, którym udało się uciec był olbrzymi. Tak więc mamy 1981 rok, 36 lat po najokrutniejszej z wojen, w czasie której ZSRR stał się mocarstwem, odmierzanych 3 interwencjami zbrojnymi średnio co kilkanaście lat.
Taka to była mniej więcej perspektywa, uzupełnię tylko jeszcze, że Polska była na zasadniczym kierunku uderzenia ZSRR na Zachód i jako taka była wysuniętą bazą paliwowo-zaopatrzeniową, czyli miała znaczenie prócz politycznego ściśle militarne.
Co do rozmaitych wspomnień a nawet dokumentów - nie wierzę w żadne takie. Uważam, że nawet najtajniejsze dokumenty polskie politbiura zawsze były tworzone wg zasady, że jeśli ktoś niepowołany będzie je kiedykolwiek czytał, to najpewniej będzie to ZSRR i należy to mieć na uwadze. Szczególnie jeśli tworzy się dokumentu uważając, że za moment może być interwencja tegoż ZSRR. W pamiętnikowe zeznania bywszych prominentnych radzieckich towarzyszy wierzę jeszcze mniej. Wydaje mi się także, że nawet bezpośrednie dyrektywy czy zapewnienia przekazywane ustnie zawsze musiały być brane na zasadzie, że Breżniew może mówić jedno, a zrobić to co zechce.
Wierzę natomiast w sytuację jak ją odmalowałem i "zakony pohybu" jakie wówczas obowiązywały ("Prawa ruchu" - ówcześnie emitowany u nas serial TV CSRS).
Uważam więc, że naturalnym założeniem w 1981 było, że ZSRR "wajdiot". Można się kłócić o pewność tego założenia - ja stawiam, że wynosiła 4/5, kto inny może uważać, że 1/5. Ale pytam w tym momencie, wydaje mi się retorycznie, co należało zrobić, zakładając że istotnie to "zaledwie" jak 1 do 5, że ZSRR wejdzie?
I na tym tle, rozumiejąc, że wszystko można zrobić trochę lepiej, albo gorzej, uważam, że Jaruzelski zrobił to dobrze (i Kiszczak).
I jeszcze co do podziału kasy - w 1980 nie było żadnego podziału kasy. Nie ta faza.
Na koniec - nie wiem jakie kwalifikacje moralne mieli Jaruzelski i Kiszczak, podobnie jak nie wiem, czy papież Franciszek jest wierzący. Nie wiem też, jakie inne podstawowe pobudki nimi kierowały - chęć utrzymania status quo, zastopowanie rokoszu wewnątrz PZPR czy lęk przed zmianą. Mówię tyle, że w 1981 roku po podjęciu decyzji zrealizowali rzecz nienajgorzej na tle epoki.
P.S. zacząłem pisać tę wiadomość zanim
ex cathedra udzielił ponownego pouczenia ob. Remuszko - a miałem zacząć, że "póki ob. Remuszko liże rany ja coś skrobnę", co jednak po namyśle pominąłem - ale widzę obywatel niczego nie liże, lecz nadal kąsa
.