Autor Wątek: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem  (Przeczytany 503101 razy)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #465 dnia: Listopada 09, 2010, 11:57:36 pm »
Piękne słońce.
Piękny wschód tegoż, czyli świt.
 Albo hajnal, jakby rzekł magyar baratoszok.
Chyba, że zachód. :)
A innej beczki (południowej)
szerszeń wirtuwiański (acz niedoskonały)
« Ostatnia zmiana: Listopada 10, 2010, 12:02:56 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #466 dnia: Listopada 10, 2010, 12:37:28 am »
Ha, ten zielony ma "serce na dloni", rzec by mozna.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #467 dnia: Listopada 10, 2010, 09:33:08 am »
Świetne skojarzonko :) .

A że niedoskonały... No jak wytrąbił ten szerszeń całą flaszkę, aż biedak pozieleniał, to mu się trochę łapy plączą :) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #468 dnia: Listopada 10, 2010, 12:42:39 pm »
Sie okazalo ze liv to mezczyzna z niezlymi widokami;) A tego zielonego sie nie czepiajcie - jeszcze troche i maziek bedzie mial konkurencje;) Ale liv chyba od czasu ptasiej sieci neuronowej zmieniles aparat?
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #469 dnia: Listopada 15, 2010, 07:21:03 pm »
Jesiennie się robi. Ostatnio wzięło mnie na kolory.

A aparat ten sam. Taki jak właściciel. :)
Głuptak Canona, stary model.
Zoom x 4, matryca max 5 mln mp. Karta pamięci 500 megapiksiów.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #470 dnia: Listopada 16, 2010, 03:58:49 pm »
Mnie tysz :)












maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #471 dnia: Listopada 16, 2010, 09:05:08 pm »
Ech ta buczyna... ładnie się to tak suwaczkami bawiuńkać :) ?

edit: u nas już zima. Sekundę nim dała mi ostatnie ostrzeżenie. Była z młodymi (widać je z tyłu) :) .
« Ostatnia zmiana: Listopada 29, 2010, 07:55:28 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #472 dnia: Grudnia 23, 2010, 11:32:44 pm »
Wyższa od wszystkich innych rakiet stała osobno wysoka jak wieża. Takich nie budowano od lat. Omijał rozlane na betonie płytkie kałuże wody, dalej już ich prawie nie było, wyparowała momentalnie od termicznego udaru, czworokątne płyty sucho i ostro dzwoniły pod krokami. Im był bliżej, tym bardziej musiał zadzierać głowę. Pancerz wyglądał, jakby go na przemian smarowano klejem i nacierano zmieszanymi z gliną szmatami. Kiedyś próbowano dodawać do powłokowych tungstenów włókna azbestowego karbidku. Kiedy się taki statek przypalił parę razy na hamowaniu atmosferycznym, wyglądał jak obdzierany ze skóry - cały w strzępach. Nie warto było ich zdzierać - wnet wyłaziły. Opory przy starcie, jasna rzecz, olbrzymie. Stateczność, sterowność - prosto przed Trybunał Kosmiczny: jeden kryminał. (Terminus)






Więcej zdjęć z przygotowań do startu Sojuza (piąte jest... ciekawe  ;) )

Z kolei prom kosmiczny Buran, opuszczony, powoli się rozpada. Dość smutny widok:





Więcej zdjęć na EnglishRussia.com tutaj i tutaj. A wracając do Sojuza...:


maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #473 dnia: Grudnia 26, 2010, 01:13:08 pm »
Fajnie, że to wrzuciłeś. Serwis EnglishRussia w ogóle jest kopalnią smaczków.

Na youtubie pojawiło się dużo dobrych materiałów z misji wahadłowców.
To jest fajny film (choć dla niezainteresowanych nudnawy), pokazujący start wahadłowca z wielu kamer w znacznie zwolnionym tempie:
http://www.youtube.com/user/interbartolo#p/a/u/0/W2VygftZSCs
Jego autor wrzucił jeszcze kilka innych ciekawych ujęć i dość szczegółowo wszystko tłumaczy.


Ode mnie - mroźny wschód w Wojsławicach. Na pierwszym planie (z prawej) chałupa Jakuba Wędrowycza. Właśnie pędzi!

Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #474 dnia: Grudnia 27, 2010, 04:29:25 pm »
Fajnie zagrały te żółcie z sinościami. Takie nieogrzewające słońce. Aż czuć igiełki mrozu w palcach. Akurat lepsza połowa czyta Wędrowycza. Chyba jej unaocznię, że bez pędzenia by się nie dało :)
Do tego niezły kontrast technologiczny z fotkami wrzuconymi przez Miesława.
Wot, to cywilizacja. A i tamto też. Ino inna.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #475 dnia: Grudnia 28, 2010, 12:07:00 am »
Miesław, piękne zdjęcia :). Tobie przypomniały początek "Terminusa", mi ten nostalgiczny fragment ze "Światła minionych dni" Clarke'a z Baxterem:

"Krótko przed wschodem słońca Witalij Keldysz wsiadł niezgrabnie do swego samochodu, uruchomił autoszofera i pozwolił, by wóz odjechał spod zaniedbanego hotelu.
Ulice Leninska były puste, powierzchnia drogi popękana, wiele okien zabito deskami. Pamiętał to miejsce w szczycie rozwoju, gdzieś w latach siedemdziesiątych: gwarne miasto naukowców, z dziesiątkami tysięcy mieszkańców. Miało swoje szkoły, kina, basen, stadion sportowy, kawiarnie, restauracje, hotele, a nawet własną stacją telewizyjną.
A jednak, gdy mijał główną bramę na północy miasta, wciąż tkwił tam stary niebieski znak z białą strzałką wskazującą: DO BAJKONURU, nadal głoszący tę dawną, mylącą nazwę. I wciąż tutaj, w sercu Azji, rosyjscy inżynierowie budowali statki kosmiczne i wystrzeliwali je w niebo.
Chociaż, pomyślał ze smutkiem, pewnie już niedługo.
Słońce wzeszło wreszcie i przyćmiło gwiazdy - wszystkie prócz jednej, jak się przekonał, najjaśniejszej ze wszystkich. Swobodnie, z nienaturalną prędkością poruszała się przez południowe niebo. Były to ruiny Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, nigdy nie ukończonej, porzuconej w 2010 roku po katastrofie wiekowego promu kosmicznego. Ale stacja wciąż dryfowała wokół Ziemi jak nieproszony gość na dawno zakończonym przyjęciu.
Pejzaż za miastem był monotonny. Samochód minął stojącego cierpliwie przy drodze wielbłąda i pomarszczoną kobietę w łachmanach. Pomyślał, że taką scenę mógł pewnie zobaczyć w każdej chwili ostatniego tysiąca lat, jak gdyby nie liczyły się te wszystkie zmiany polityczne, techniczne i społeczne, które przemknęły nad tą krainą. Być może tak właśnie było.
Lecz w coraz jaśniejszym wiosennym słońcu zieleniał step nakrapiany żółtymi kwiatami. Witalij odsunął okno i próbował wyczuć zapach łąk, który tak dobrze pamiętał. Jednak nos, zniszczony przez wiele lat palenia tytoniu, zawiódł go po raz kolejny. Witalij poczuł ukłucie smutku, jak zawsze o tej porze roku. Trawa i kwiaty wkrótce znikną: wiosna na stepach trwa tragicznie krótko, jak samo życie.
Dotarł do celu.
Był to łańcuch stalowych wież wycelowanych w niebo i gigantycznych, betonowych wzgórz. Kosmodrom - o wiele większy od jego zachodnich konkurentów - pokrywał tysiące kilometrów kwadratowych pustego terenu. Oczywiście większa jego część była obecnie porzucona, a ogromne wysięgniki rdzewiały powoli w suchym powietrzu lub zostały rozebrane na złom - za zgodą władz albo i bez niej.
Lecz dziś rano przy jednej z platform panował spory ruch. Witalij widział techników w ochronnych kombinezonach i pomarańczowych hełmach, biegających wokół wielkiej wieży - niczym wierni u stóp potężnego boga.
Z megafonów nad stepem popłynęły słowa: Gotowost’ diesjat’ minut. Dziesięć minut i odliczanie trwa.
Spacer z samochodu na stanowisko obserwacyjne, choć krótki, bardzo go zmęczył. Witalij starał się ignorować bicie krnąbrnego serca, krople potu na szyi i czole, brak tchu, uczucie bólu nękające ramię i kark.
Powitali go ci, którzy przybyli tu wcześniej. Byli to korpulentni, zadowoleni z siebie mężczyźni i kobiety, którzy w tej nowej Rosji poruszali się płynnie między prawem a mętnym światem podziemia. Byli też bardzo młodzi technicy o twarzach podobnych do szczurów, niczym symbole głodu dręczącego ten kraj od upadku Związku Radzieckiego.
Przyjął powitanie, ale z zadowoleniem pogrążył się w odosobnieniu i anonimowości. Kobiety i mężczyźni w tych ciężkich czasach nie dbali ani o niego, ani o jego wspomnienia lepszej przeszłości.
Nie obchodziło ich też szczególnie to, co miało nastąpić. Wszystkie rozmowy dotyczyły wydarzeń rozgrywających się daleko stąd: Hirama Pattersona i jego tuneli podprzestrzennych, jego obietnicy, że samą Ziemię uczyni przezroczystą jak szkło.
Było jasne, że Witalij jest tu najstarszym z obecnych, być może ostatnim okazem z dawnych dni. Ta myśl dawała mu pewną gorzką satysfakcję.
Dziś była niemal siedemdziesiąta rocznica wystrzelenia pierwszej Mołni - „błyskawicy” - w 1965 roku. Równie dobrze mogło to być siedemdziesiąt dni, tak wyraźnie wszystko pamiętał. Armia młodych naukowców, techników rakietowych, mechaników, robotników, kucharzy, cieśli i murarzy pojawiła się na tym pustym stepie i mieszkając w chatach i namiotach, na przemian marznąc i gotując się w upale, uzbrojona w niewiele więcej niż swoje oddanie sprawie i geniusz Koralowa, wybudowała i wystrzeliła pierwsze statki kosmiczne ludzkości.
Projekt satelitów Mołnia był rzeczywiście genialny. Wielkie silniki Korolewa nie potrafiły wynieść satelity na orbitę geosynchroniczną, na wysokość, gdzie by zawisła nad stałym punktem powierzchni Ziemi. Dlatego Korolew umieszczał swe satelity na eliptycznych ośmiogodzinnych trajektoriach. Na takich starannie dobranych orbitach trzy Mołnie mogły objąć swym zasięgiem większą część Związku Radzieckiego. Przez całe dziesięciolecia ZSRR, a potem Rosja utrzymywały konstelację Mołni na ich eliptycznych torach, gwarantując wielkiemu, rozległemu krajowi tak ważną społeczną i gospodarczą jedność.
Witalij uważał satelity komunikacyjne Mołnia za największe osiągnięcie Korolewa, przewyższające nawet inne dokonania Konstruktora - wystrzeliwanie w kosmos ludzi i robotów, lądowanie na Marsie i Wenus, a nawet przegrany o włos z Amerykanami wyścig do Księżyca.
Lecz dziś, prawdopodobnie, zapotrzebowanie na te cudowne ptaki wygasło.
Wielka wieża startowa odsunęła się, a ostatnie kable energetyczne opadły, wijąc się jak grube czarne węże. Pojawiła się smukła sylwetka samej rakiety: igła z ozdobnym ożebrowaniem, typowym dla antycznych, cudownych, absolutnie niezawodnych konstrukcji Korolewa. Chociaż słońce wzeszło już wysoko, rakieta była skąpana w jaskrawym sztucznym świetle i w oparach kriogenicznego paliwa zbiorników.
Tri. Dwa. Odin. Zaziganije!
Zapłon.../.../
Zielono-czerwony płomień przemknął przez zakrzywione tunele ze stali i betonu. Światło pulsowało na stepie i zbliżało się do Witalija. Było jasne, niemal oślepiające; przyćmiło reflektory oświetlające stanowisko startowe, a nawet czyste słońce nad stepem. A zanim jeszcze statek oderwał się od ziemi, do Witalija dotarł huk gromu, który wstrząsnął jego piersią.
Nie zwracając uwagi na ból w ramieniu i piersi, na odrętwienie dłoni i stóp, Witalij rozchylił spękane wargi i dołączył swój głos do tego boskiego gromu. W takich chwilach zawsze zachowywał się jak sentymentalny dureń.
Wokół niego panowało podniecenie. Zebrani ludzie: wygłodniali jak szczury i źle wyszkoleni technicy oraz tłuści, skorumpowani dyrektorzy, odwracali się od rakiety i pochylali nad radioodbiornikami i ręcznymi telewizorami. Lśniące jak klejnoty ekrany ukazywały zadziwiające obrazy z Ameryki. Witalij nie znał szczegółów i nie obchodziły go; jednak jasne było, że Hiram Patterson spełnił swą obietnicę... albo groźbę.
Już odrywając się od Ziemi, jego piękny ptak, ostatnia Mołnia, była przestarzała.
Witalij wyprostował się, postanawiając patrzeć tak długo, jak tylko będzie potrafił, dopóki ten punkt światła na szczycie wielkiego filaru dymu nie rozpłynie się w przestrzeni.
...Lecz ból w ramieniu i piersi wzrósł nagle, jakby jakaś koścista dłoń zaciskała mu się na sercu. Z trudem łapał oddech, próbował utrzymać się na nogach. Wokół niego rozbłysło światło, jaśniejsze nawet niż blask rakiety, który zalewał step Kazachstanu. A potem nie mógł już dłużej ustać."


Genialnie oddany ten sam klimat kosmicznej nostalgii.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #476 dnia: Lutego 01, 2011, 08:42:49 pm »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #477 dnia: Lutego 27, 2011, 10:25:11 pm »
Z ogródka.
Tak, dla zapłodnienia wyobraźni 8)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #478 dnia: Lutego 27, 2011, 10:39:05 pm »
Ostro grasz ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Fotokawiarnia pod zardzewiałym robotem
« Odpowiedź #479 dnia: Lutego 27, 2011, 10:50:28 pm »
E tam, zaraz ostro. ::)
Po prostu lubię czasem sobie odwrócić rzecz. Dziwne rzeczy można zobaczyć. 8)
A zresztą, pingwin sam się sprosił...
« Ostatnia zmiana: Marca 07, 2012, 12:22:11 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana