Jednak z naciskiem powtórzę, że w 33 o żadnym terrorze wobec kościoła nie było mowy. Watykan nie miał powodu bronić katolików za cenę prawd wiary. Mało tego, było w zasadzie dokładnie odwrotnie - KK był mniejszością, ale to on był rozwojowy po tym, jak ewangelicki rozstał się z rolą kościoła panującego wraz z Republiką Weimarską. W latach 20 i 30 powstało w Niemczech lawinowo masę klasztorów i kościołów katolickich. Kościół rósł w siłę a nie słabł, był beneficjentem czasów. I to za jego sprawą między innymi Hitler doszedł do władzy. Oczywiście, zgodzę się, że jakby człowiek wiedział, że się przewróci - to by sobie podłożył poduszkę a Hitler był uważany za coś w rodzaju dającego nieprzyjemne skutki uboczne - ale przynajmniej skutecznego środka na grzybicę. Mniejsze zło - jak napisałeś, co zabawnie zresztą kojarzy mi się ze słowami ob. Remuszki, który widzi mniejsze zło w tym, że Tusk powiedział "Polacy, nic się nie stało"
.
W latach 40-tych można oczywiście tłumaczyć postawę KK ochroną życia - ale jednak jest pewna różnica między nie rzucaniem się w oczy a gorliwością. Jednak tych czasów nie oceniam - nie żyłem w podobnym terrorze stąd nie wyrokuję. Łatwo oddawać życie zza klawiatury. Jak jednak tłumaczyć masowy przerzut członków SS za granicę po wojnie?
Co do prawosławia, -to gdybym mógł, to bym zacycował, ale nie mogie ;( ...