Chodzi o "brutalność" Hala i jej domniemane lęki.
Ona wcale się go nie boi, co zresztą werbalizuje. Jemu zaś się wydaję, że tak jest, choć to dzieje się wyłącznie w jego głowie, a ona go w tym podtrzymuje.
Mało tego, ona go uwodzi w sposób klasyczny, bazując na tym jego przewrażliwieniu - rozwiniętym "poczuciu odpowiedzialności". Podsłuchała kluczową rozmowę z Olafem, gdzie pojawił się wątek psychiki Hala i zauroczenia nią. Znała temat.
Mimo to, przyszła samotnie, pewnie w dezabilu, na basen, wiedząc, że on tam jest.
Tak postępuje osoba, która się boi?
Na basenie, choć mogła odejść, nie odchodzi i pozwala na pieszczoty. Zimna i milcząca ale bynajmniej, nie sparaliżowana lękiem. Nic na to nie wskazuje.
Wiesz co? Teraz mi się to jeszcze z jedną rzeczą skojarzyło. Z tymi osławionymi
paranormalami (zwanymi też - dłużej -
paranormal romance) gdzie to kobity
z wampirami, wilkołakami itp. jak piękna z bestią (odpryskiem tego pod realizm zamaskowanym jest ten sławetny "Earl Grey" czy jak mu tam
, gdzie wąpierza przerobiono na młodocianego miliardera-sadystę, postać dalece bardziej życiową
). Znam kobiety z kręgów tzw. biznesowych co to poczytawszy takie historyje
, a tkwiąc w średnio udanych małżeństwach zaczynały w romanse się wdawać, mocnych wrażeń szukać... I tak się zastanawiam czy z Eri nie jest podobnie (choć nic nie wiemy, by takie bzdurstwa czytała... chociaż... te
bajki, któż wie jakie to
bajki były?
), czy ona identycznych ekscytacji nie szuka. Bo, zobaczcie, tam jest jeszcze mąż, którego ona zostawia dość gładko, nie wiemy czy z poczuciem winy. A Bregga to się - na moje oko - ona jednak boi, chwilami nawet panicznie. Tylko... niekoniecznie jej to przeszkadza w czymkolwiek. Dostała
bajkę na żywo i autentycznego potwora (bo Hal na tle betryzowanych to prawie jako ten
wampir krwiochłonny) do kochania.
Boję się jednak myśleć co się stanie, gdy odkryje, że ten
potwór - jak już niedobory z lat podróży międzygwiezdnej nadrobi - gotów również okazać się poczciwą ciapą (mimo muskulatury, dla której chciano w jego roli Schwarzeneggera osadzać).
Znaczy: mam wrażenie, że to nie jest zdrowy związek, z obu stron. Choć obojgu jakieś tam potrzeby zaspokaja.