Test Damiana?
http://wyborcza.pl/1,75400,18385284,pierwszy-robot-przeszedl-test-samoswiadomosci-teraz-rozumiem.html
Mając chwilę poczytałem i brzmi to ciekawie.
Test polegał na rozwiązaniu zagadki. W oryginale król wzywa trzech mędrców, nakłada im kapelusze. Mędrcy nie widzą koloru swego kapelusza (ale widzą u innych). Król oświadcza im, że:
1. wszyscy mają równe szanse,
2. kapelusze są białe lub niebieskie,
3. kto pierwszy poda kolor swego kapelusza wygrywa.
Podobno jest to test (zagadnienie) jak dotąd pozwalający jednoznacznie odróżnić człowieka od maszyny (jeśli oczywiście test sam w sobie przeprowadzony jest naprawdę a nie jest sztuczką). Zwycięzca musi po pierwsze uznać, że warunkiem równych szans jest to, że wszyscy mają ten sam kolor, a następnie wyciągnąć wniosek, że skoro tak, to on ma ten sam, co widoczny u innych.
W tym wypadku dwa roboty zostały uciszone a trzeciemu powiedziano, że dwaj z trójki dostali pigułkę głuchoty (a jeden placebo). Po zadaniu pytania kto jaką dostał robot nieuciszony odpowiedział głośno "nie wiem". W tym punkcie nastąpił IMO właściwy test - robot skojarzył, że jeśli może mówić, to nie dostał pigułki milczenia, a skoro tak, to odpowiedź na pytanie brzmi "ja nie dostałem pigułki milczenia". Przy czym wg eksperymentatorów stwierdzenie to wymagało od niego samoświadomości (rozróżnienia oni-ja).
Nie wiem co myśleć. Trzeba założyć, że test nie był "sztuczką" oczywiście. Napisanie programu dla komputera, umożliwiającego mu przejście takiego testu wydaje mi się skrajnie banalne i nie wymaga żadnej samoświadomości ani kombinowania. Program po podaniu polecenia ma wyemitować z głośnika dźwięk i spróbować go odebrać mikrofonem. Jeśli dźwięku nie ma - zagadka nie jest sprawiedliwa. Jeśli jest - należy go porównać do wyemitowanego wzorca. Jeśli pasuje, odpowiedź brzmi ja. Jeśli nie pasuje, odpowiedzi (nie-ja) nie da się udzielić (głośnik jest wyłączony).
Zakładając jednak, że żadna tego typu instrukcja nie była wpisana w tego robocika - jest to ciekawe. Przy czym najwięcej moich wątpliwości wzbudza kwestia zrozumienia, że "to mówię ja" - która tu ma być probierzem samoświadomości.