Nad tym powinna świecić wielkim neonem myśl zasadnicza, że nie ma ważniejszej instytucji w demokracji jak uczciwe wybory. Bo to jest najważniejsza instytucja demokracji - nie parlament, nie prezydent itd.
Kolejny optymista
Idee piękne i wzniosłe (jak np. demokracja), zdarza się, z czasem ulegają wypaczeniom. I zamieniają się w parawan kryjący, lepiej bądź gorzej, zwykłą walkę o władzę ("raz zdobytej władzy, nie oddamy nigdy").
Zgrzyty i niedoróbki są zawsze - probierzem jest, czy próbuje się je poprawić, czy też zostawić, ba - wzmocnić.
Ja na razie widzę, że z wyborów na wybory gorzej.
Jakby ktoś, chciał celowo skompromitować tę instytucję, zniechęcić do brania udziału...masowego (mając usta pełne zachęt).
Dla ciebie problemem jest czas podania wyników.
Dla mnie wątpliwe są wyniki.
Że to co wyborca wrzucał w urnę przełożyło się wynik całościowy.
Stan jest taki, ze w rzetelność wyborów" wierzy 59 % Polaków. Tę katastrofę, media sprzedają pod hasłem "Polacy nie wierzą w fałszerstwa wyborcze"
http://www.rp.pl/artykul/1159499.htmlRozumiem, że pozostałe 40% to nie-Polacy.
I jakby wszystkim "w to graj".
I będzie gorzej - raczej.
Kto pójdzie na następne wybory?
Ostatecznie na wybory pójdą rodziny administracji rządzącej, która zdążyła tyle beneficjów rozdać, że od biedy wystarczy.
To spory elektorat, głosujący w gruncie rzeczy na swoje miejsce pracy. Jak szacuję z grubsza, to właśnie obecni wyborcy PO.
Te kilka milionów.
Przy niskiej frekwencji to wystarczy do rządzenia...po wieczność.
Z drugiej strony zostaną ci, którzy chcą wskoczyć na ich miejsce. Ci, muszą grać na emocjach, bo nie maja giftów do rozdawania.
Wydaje mi się, że jeśli naród jest tak głupi, że nie jest w stanie przeczytać instrukcji napisanej na każdej karcie do głosowania - to lepiej niech nie głosuje.
W poprzednich i zapoprzednich, jakoś dawał radę - głupieje znaczy w tempie kosmicznym - naprawdę w to wierzysz?
Ech...