@Maziek
Z tym stanem vegetatywnym, to odnioslem sie specjalnie do Twojego twierdzenia, ze funkcje korowe nie wystepuja, a jedynie pniowe. Zgodnie z definicja BD, uzywana w Polsce ci ludzie nie sa martwi, bo pien dziala. Niemniej jednak ludzie w takim stanie sa odlaczani od aparatury (czesto tylko karmiacej i nawadniajacej), np. w USA byla glosna sprawa tej Shavello (czy jak jej tam), ktora juz przechodzila na karmienie lyzeczka, z kroplowki, a i tak ja odlaczyli i umarla z odwodnienia, dodatkowo jeszcze glodujac. Bo problem z tym stanem wegetatywnym jest taki, jak i z cala kwestia BD; sa zroznicowane opinie odnosnie swiadomosci chorych i ich prognoz. Niektorzy wlasnie uwazaja, ze sa to nieswiadome warzywa i zabijajac ich, zabijamy tylko cialo. Badania z tego linku podwazaja takie opinie.
Ja tez musze zaznaczyc, ze moje opinie buduje na pozyskiwanej wiedzy i zastrzegam sie, ze sa one od niej uzaleznione, wiec jezeli informacje ktore pozyskuje sa falszywe w jakims fragmencie, to nie jest to moja wina. Szukajac tych informacji spotykalem sie z odmiennymi opiniami w temacie, choc wszystkie nalezaly do fachowcow z branzy.
Mniej technicznie: Istnieje niewatpliwie pewna promocja transplantologii, a nie istnieje rownowazne wspieranie metod leczenie ludzi w spiaczce i stanach pokrewnych. Jest tez tendencja w dyskursie do traktowania pacjenta w trudnej sytuacji jako dawcy bardziej niz pacjenta. Odejscie od jednostkowego traktowania czlowieka na rzecz ogolnego mowienia o "ludzkim zyciu" i o tym ze mozna iles tam ludzi uratowac, przy pomocy podrobow pobranych. Tak jakby istniala po prostu pula masy ludzkiej z ktorej moralnie mozna dobierac skladniki do podtrzymywania ogolnie rozumianego ludzkiego zycia, gdzie wyznacznikiem jest jakies wieksze dobro, a nie jednostka. Nie podoba mi sie tez podejscie pana Remuszko, ktory w demokracji widzi jakies rozwiazanie tych dylematow, w sytuacji, jak napisal: "Parlament, a nawet referendum dopiero wtedy, gdy problem staje się powszechny, ważny i palący." Otoz nie! Nie moze zadna wladza, zaden lud, zadne gremium decydowac o zyciu i ciele czlowieka, nie tylko w sytuacji watpliwej pod wzgledem technicznym (kto zywy, kto martwy), ale nawet po niedyskutowalnej smierci.
Tutaj mozna plynnie przejsc, do Twojej, Maziek opinii o antyoksydantach. Asumptem i dziwnym zbiegiem okolicznosci, wlasnie na swiezo jestem po lekturze takiego zbiorczego opracowania z Harvardu, sumujacego wyniki wielu badan na ten temat.
Ab ovo: Czym sa wolne rodniki? Czasteczkami ktore maja niedobor elektronow i sobie te elektrony dobieraja z organizmu, przy okazji niszczac komorki, a w kontekscie raka - DNA. Wolnym rodnikom przypisuje sie cancerogennosc, a takze zmiany miazdzycowe i wplyw na choroby ukl. krazenia, poza innymi. Antyoksydanty zas chetnie im te elektrony oddaja, niwelujac ich "zjadliwosc", samemu takich wlasciwosci nie posiadajac (chorobotworczych po oddaniu elektronu). Do tychze antyoksydantow zaliczamy wiec setki, albo i tysiace substancji, z ktorych kazda jest inna i ma inne wlasciwosci, czesto niezbedne i pozytywne dla organizmu, poza tym oddawaniem elektronow. Nie mozna wiec de facto wrzucac wszystkich do jednej grupy i mowic, ze nie dzialaja, tym bardziej ze ich dzialanie jest rozne, w zaleznosci od tego w obecnosci jakich innych substancji i w jakich okolicznosciach przychodzi im dzialac.
Teraz te badania:
Wyniki roznych badan byly rozne: Niektore stwierdzaly ze maja pozytywny wplyw, inne ze zadnego, inne ze negatywny (tak jak to jedno, na ktore Ty sie powolales).
Badano glownie: Vit. C, E, Betacaroten, Selen i Cynk. I np. w poszczegolnych badaniach wychodzilo, ze Selen mial duzy wplyw antyrakowy na facetow, ktorzy na poczatku mieli jego niedobory. Vit E nie miala wplywu na czestotliwosc wystepowania chorob ukl. krazenia w grupie, ale za to byla duza roznica w smiertelnosci na te choroby (25% roznicy pomiedzy grupami). To bylo wielkie badanie, bo 18lat na 37k ludzi. Inne wyniki byly wsrod ludzi ktorzy juz mieli raka, albo inne choroby, a inne na ludziach zdrowych, gdzie antyoksydanty byly uzywane nie leczniczo, a profilaktycznie. I tak dalej...
Jedno badanie, bylo np. zupelnie zalosne, bo podawano chorym na raka mix vitamin E, C, betakaroten i cos tam jeszcze, ale w zalosnie niskich dawkach (np. vit C 150mg/dzien i reszta proporcjonalnie malo). Do tego ludzie byli juz chorzy na raka i stwierdzono, ze nie wystepuja znaczace roznice w zdrowieniu.
Jak wiec widzisz, nie mozna ani mowic ogolnie o antyoksydantach, ani wydawac jednoznacznej opini o ich nieskutecznosci, nawet jesli 1 badanie daje takie a nie inne wyniki.
Co do tej wkladki kostnej, to Polacy juz jakies 25 lat temu zrobili jakas porowata substancje, ktora swietnie uzupelnia ubytki kosci, nie jest odrzucana i ladnie wypelnia sie okostna.