Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 1105250 razy)

ANIEL-a

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #705 dnia: Października 12, 2007, 09:44:18 pm »
Cytuj
Szczerze mówiąc, dziś po raz pierwszy o tej pisarce usłyszłem i jakos termin "lektura obowiązkowa" do mnie nie przemawia. Jeśli znajdę w bibliotece to zerknę co to... albo w empiku poczytam, tylko kiedy ja bedę w mieście...  ::)

A ja się ucieszyłam, bo to pierwszy od Jose Saramago autor, którego znałam PRZED Noblem :D Pamiętnik... to dobra książka - pokazuje dziczejący świat współczesny (dosłownie) i jednocześnie dziwaczne, jakby pół-magiczne relacje między bohaterką-narratorką a dziewczynką, której udziela schronienia. Ale magiczne bardziej w stylu realizmu magicznego niż Harry'ego Pottera, zapewniam ;)

PS
Jak tam rybiki się czują?

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #706 dnia: Października 12, 2007, 09:50:10 pm »
Cytuj
A ja się ucieszyłam, bo to pierwszy od Jose Saramago autor

Swoja drogą Jose Saramago ma też pewne związki z SF, vide jego znakomite  "Miasto ślepców" łączące (IMHO) najlepsze cechy metafory a'la "Dżuma" Camusa z realistycznym obrazem ludzkosci w obliczu nieznanego zagrożenia.

Mieslaw

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #707 dnia: Października 14, 2007, 10:34:45 pm »
Obiecałem napisać coś na temat książki Ostatni pan i Władca Philipa Dicka i chyba wreszcie przyszła pora. Chociaż nie obiecuję żadnych szczególnych spostrzeżeń.

Jeśli chodzi o ogólny odbiór, to książka wydała mi się znakomita. Ale po kolei.

Tematyka zawartych w niej opowiadań jest rozmaita - od cytowanej przeze mnie humoreski (bo chyba tak można to określić) Wojna z Fnoolami do, ostatniego w książce, jak najbardziej poważnego opowiadania Przedludzie, poruszającego problem aborcji.

Streszczę krótko przedstawioną sytuację. Nieokreślona przyszłość. Pewien czas po wprowadzeniu poprawki do ustawy o aborcji, która to pozwalała na jej dokonywanie do 12. roku życia (zamiast do urodzenia). Ustawa mówiła, że dusza wstępuje w ciało w wieku 12 lat, a decydować o tym miała umiejętność rozwiązywania równań algebraicznych. Świetnie napisane, no i o temacie było w Polsce niedawno głośno.

Znakomite było też Nie zrekonstruowane M, o maszynie zaprogramowanej do dokonania idealnego zabójstwa i spreparowania dowodów (swoją drogą, niedawno na forum była chyba mowa o amerykańskich bezzałogowych samolotach wojskowych). I o dochodzeniu w sprawie owego zabójstwa. Albo Chwyt reklamowy, o wszechobecności reklamy... i o robocie, który przychodzi wieczorem do pewnego faceta, zaczyna go zachęcać do kupienia siebie (to znaczy robota) i za nic nie chce się odczepić. Przy okazji, facet popełnia samobójstwo.

Na obraz i podobieństwo Yanceya też było świetne, o propagandzie. Konkretnie o tym, jak za pomocą sztucznie wykreowanego Yanceya, który od wielu lat dzień w dzień wygłasza w mediach pogadanki na każdy dosłownie temat (z pogodą włącznie) władza sprawiła, że wszyscy mieszkańcy planety przestali myśleć samodzielnie. Oczywiście to, jak i pozostałe, są ciekawsze, niż mogłyby to sugerować moje opisy  ;).

To, że pozostałe opowiadania pominąłem nie wynika bynajmniej z tego, że były gorsze.

I jeszcze jedna ważna rzecz. Sposób narracji bardzo mi odpowiadał. Charakterystyczne wydało mi się to, że w pierwszych zdaniach opowiadania poznajemy imię i nazwisko głównego bohatera. Jeśli zaś chodzi o bohaterów drugo- i trzecioplanowych, większość z nich również poznawaliśmy z imienia i nazwiska (a może to nic niezwykłego? ).

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #708 dnia: Października 14, 2007, 10:57:17 pm »
Cytuj
Oczywiście to, jak i pozostałe, są ciekawsze, niż mogłyby to sugerować moje opisy  ;).

Taaak... Thingy należy do tych autorów, których fabuły w streszczeniu wypadaja zawsze znacznie mniej ciekawie niż w lekturze. (I to nawet jeśli samo streszczenie brzmi całkiem zachęcajaco.) Ale to typowe dla wielu mistrzów pióra...

Hokopoko

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #709 dnia: Października 15, 2007, 10:10:54 am »
Anielu, rybiki jak to rybiki - psocą ile wlezie...  ;)
Zauważyłem ostatnio, że tzw. realizm magiczny zaczyna mnie nużyć. Próbowałem sobie odswieżyć Sto lat samotności, i jakoś mi to nie idzie - choć kiedyś połknąłem z zachwytem. Chyba się starzeję...  ::)

Zaś odnośnie Dicka - opowiadania są spoko, mnie też się całkiem podobały(zwłaszcza to o trolach...), do powieści jakoś nie mogę się przekonać.

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #710 dnia: Października 15, 2007, 07:55:56 pm »
Ło matko! Ale się na tym forum porobiło  :o

Witam wszystkich którzy mnie pamiętają (mam nadzieję, że są jeszcze tacy).
Niestety z uwagi na chroniczny brak czasu nie jestem nawet w stanie czytać tego co zostało napisane (jest to trudne zwłaszcza w kontekście pojawienia się na forum pewnej nadludzkiej istoty, z którą widzę sporo zamieszania jest), ale nie znaczy to, że zapomniałem, anie że nie znalazłem czasu na dobrą lekturę.
Jakoś tak zupełnie niechcący zabrałem się za Strugackich, zalegało tego tyla u mnie na półkach, iż powoli zaczynałem mieć już problem. Wcześniej co pewien czas zdarzyło mi się coś tam pojedynczego czytnąć, raz "Poniedziałek zaczyna się w sobotę" (pomysłowe, śmieszne, lecz pod koniec już nudnawe), innym razem "W krainie purpurowych obłoków" (romantyczne SF, o eksploracji Marsa o potwornej naiwności psychologicznej). Innym jeszcze razem był "Ślimak na zboczu" (dwa surrealistyczne opowiadania z niezrozumiałych dla mnie powodów podzielone na części czytane na przemian) im "Południe XXII wiek" (Nie do czytania).
Żadna z WW książek mnie specjalnie nie poruszyła i myślałem już, że to pisarze nieco przereklamowani, ale z konstrukcji tegoż zdania łatwo już się domyślić jak dalece zbłądziłem.
Na pierwszy ogień wziąłem "Piknik na skraju drogi" i cóż, pozostaje mi jedynie dołączyć się do piewców wielkości tej jednej z najlepszych książek SF jakie czytałem. Teraz już w pełni rozumiem wypowiedź Lema, że była to książka której napisania bardzo Strugackim zazdrościł.
Rozochocony powyższą lekturą, zacząłem po kolei czytać wszystko co miałem i szybko przeżyłem duże zaskoczenie. Otóż proszę sobie szanowni Forumowicze wyobrazić, że większość opowiadań owych  braci rozgrywa się w tym samym świecie przyszłości, który w sumie rozpościera się na kilkaset lat i niezliczoną ilość parseków. Jest to przy tym tak napisane, iż każda powieść opowiadanie czy nowela jest tworem zupełnie niezależnym (jak u Ursuli le Guin).  Zabieg ten jednak daje niesamowite poczucie przestrzeni i czasu kiedy np. w oficer zwraca się do młodego podwładnego "Znałem twoją matkę, spotkałem ją przy okazji akcji Arka" i dalej rozmawiają już zupełnie o czymś innym (Cytat jest z książki "Fale tłumią wiatr", a dotyczy książki "Koniec akcji Arka"). Są też różnego nawiązania tego typu jak w "Dalekiej Tenczy", gdzie ludzkość pracuje nad transportem zerowym wykorzystywanym już z powodzeniem w pozostałych książkach.
We wspomnianym świecie rozgrywają się (z tych które przeczytałem) następujące pozycje.
"Daleka Tencza"
"Trudno być bogiem"
"Przenicowany świat"
"Koniec Akcji Arka"
"Żuk w mrowisku"
"Przyjaciel z Piekła"
"Fale tłumią wiatr"
Wszystkie te książki prezentują sobą poziom co najmniej dobry i napisane są w różnych konwencjach literackich, od katastroficznej, poprzez kryminał i przygodę, aż po obyczajową. Jeśli zatem zastanawiacie się właśnie co przeczytać, to serdecznie polecam.

Ps. "Przenicowany świat" pomimo naiwności niektórych zwrotów akcji jest jedną z najlepszych książek przygodowych SF i równać się z nią w tej kategorii może chyba tylko "Cieplarnia" Aldissa.

Ps. 2

Aniela
Cytuj
Q, ty naprawdę myślałeś, że można jakiekolwiek opowiadanie Dicka przerobić na film mądrzejszy od oryginału (niezależnie od oceny poszczególnych opowiadań) i to taka dla ciebie niespodzianka?  
"Łowca Androidów" jest dużo mądrzejszym filmem niż książką, ale to chyba ewenement
« Ostatnia zmiana: Października 15, 2007, 07:59:17 pm wysłana przez Bladyrunner »

achajka

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #711 dnia: Października 15, 2007, 09:34:47 pm »
no tez byłam  w lekkim szoku ...ale z czasem przechodzi ;) zacheciles mnie do lektury, chociaz kiedy ja to wszystko przeczytam...no i przestawic sie musze bo wlasnie koncze IMIE ROZY a to troszke inna epoka..

maziek

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #712 dnia: Października 15, 2007, 09:55:46 pm »
Cytuj
Witam wszystkich którzy mnie pamiętają (mam nadzieję, że są jeszcze tacy).
O niech mnie kule biją! Gdyby nie Alzheimer to na pewno bym pamiętał ;).

Piknik dziwny jest. Mocny ale dziwny. Czuć w nim radziecką duszę, trochę taką fabryczno-ploretariacką (nie mówie o jakości dzieła tylko o języku. To mnie cały czas zastanawiało - czy można po angielsku napisać po rosyjsku i potem przy tłumaczeniu na polski żeby to rosyjskie wyszło?

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #713 dnia: Października 16, 2007, 03:38:29 am »
Cytuj
Zauważyłem ostatnio, że tzw. realizm magiczny zaczyna mnie nużyć. Próbowałem sobie odswieżyć Sto lat samotności, i jakoś mi to nie idzie - choć kiedyś połknąłem z zachwytem. Chyba się starzeję...  ::)

To syćko bez tóż, że łongi kilku  genialnych Latynosów tak pisało, a tera, Panie, co drugi do tego nawiązuje.

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #714 dnia: Października 16, 2007, 03:59:46 am »
Cytuj
Ło matko! Ale się na tym forum porobiło  :o

Prewencyjnie biję się w piersi... atrakcyjnych dam  :D

Cytuj
jest to trudne zwłaszcza w kontekście pojawienia się na forum pewnej nadludzkiej istoty, z którą widzę sporo zamieszania jest

Widzę, ze to moje bicie nie jest takie do końca prewencyjne  ;D ;D ;D

Cytuj
"Poniedziałek zaczyna się w sobotę" (pomysłowe, śmieszne, lecz pod koniec już nudnawe)

Swoją drogą najzabawniejsze jest jak krytycy nie wiedzą jak to zakwalifikować... Czytałem już recenzje wrzucajace tę powieść do fantasy, realizmu magicznego i humorystycznej SF.

Cytuj
innym razem "W krainie purpurowych obłoków" (romantyczne SF, o eksploracji Marsa o potwornej naiwności psychologicznej).

Troche podobne do "Astronautów", ale "A." ciekawsi byli.

Cytuj
Innym jeszcze razem był "Ślimak na zboczu" (dwa surrealistyczne opowiadania z niezrozumiałych dla mnie powodów podzielone na części czytane na przemian)

Bo jedno z nich to losy pracownika Instytyutu, a drugie perypetie instytutowego pilota, któy rozbił się nad Lasem, tam uległ mutacjom, umysłowo się cofnął i nie pamieta kim jest. To w sumie ta sama historia oglądana z dwu różnych punktów widzenia...

Cytuj
"Południe XXII wiek" (Nie do czytania).

Bez przesady. Arcydzieło nijakie to nie jest, ale wcale nie jest to książka gorsza od amerykańskeij SF tzw. Złotego Wieku. IMHO całkiem sympatyczne czytadło...

Cytuj
Na pierwszy ogień wziąłem "Piknik na skraju drogi" i cóż, pozostaje mi jedynie dołączyć się do piewców wielkości tej jednej z najlepszych książek SF jakie czytałem. Teraz już w pełni rozumiem wypowiedź Lema, że była to książka której napisania bardzo Strugackim zazdrościł.[/qupte]

Ba, ukazała się w serii "Stanisław Lem poleca..." z posłowiem Mistrza. Niestety nigdy nie dorwałem tego posłowia...

Cytuj
Rozochocony powyższą lekturą, zacząłem po kolei czytać wszystko co miałem i szybko przeżyłem duże zaskoczenie. Otóż proszę sobie szanowni Forumowicze wyobrazić, że większość opowiadań owych  braci rozgrywa się w tym samym świecie przyszłości, który w sumie rozpościera się na kilkaset lat i niezliczoną ilość parseków. Jest to przy tym tak napisane, iż każda powieść opowiadanie czy nowela jest tworem zupełnie niezależnym (jak u Ursuli le Guin).  Zabieg ten jednak daje niesamowite poczucie przestrzeni i czasu kiedy np. w oficer zwraca się do młodego podwładnego "Znałem twoją matkę, spotkałem ją przy okazji akcji Arka" i dalej rozmawiają już zupełnie o czymś innym (Cytat jest z książki "Fale tłumią wiatr", a dotyczy książki "Koniec akcji Arka"). Są też różnego nawiązania tego typu jak w "Dalekiej Tenczy", gdzie ludzkość pracuje nad transportem zerowym wykorzystywanym już z powodzeniem w pozostałych książkach.
We wspomnianym świecie rozgrywają się (z tych które przeczytałem) następujące pozycje.
"Daleka Tencza"
"Trudno być bogiem"
"Przenicowany świat"
"Koniec Akcji Arka"
"Żuk w mrowisku"
"Przyjaciel z Piekła"
"Fale tłumią wiatr"
Wszystkie te książki prezentują sobą poziom co najmniej dobry i napisane są w różnych konwencjach literackich, od katastroficznej, poprzez kryminał i przygodę, aż po obyczajową. Jeśli zatem zastanawiacie się właśnie co przeczytać, to serdecznie polecam.

Wiem o tym od dawna nie chwalęcy... Mało tego... Powieści "W krainie purpurowych obłoków", "Próba ucieczki",  "Stażyści" i "Południe, XXII wiek" też osadzone są w tym samym świecie (w związku z tym anglojęzyczni krytycy nazywają ten literacki wszechświat "Noon Universe"). Ba w utworach z cyklu "Południa..." można doszukać się też nawiązań do "Pikniku na skraju drogi" - niektore stosowane w nim technologie zdają się pochodzić ze Stref (Ba są też tropy pozwalające dywagować, że piknikującymi ;) w Strefach byli "Wędrowcy".

Cytuj
i równać się z nią w tej kategorii może chyba tylko "Cieplarnia" Aldissa.

"Cieplarnia" (w istocie znakomita) trochę jednak wykracza poza czysto przygodowy schemat. (Acz niektórzy puryści twierdzą, że jest ona fantasy, nie SF, choćby z racji tego gadającewgo Smardza.) Swoją drogą książka jak najbardziej na czasie - w końcu mamy efekt cieplarniany.

(A skoro juz o tym efekcie mowa. W "Ostatniej przygodzie Ijona Tichego" mamy to zdanie o lodowcach, które podchodza pod Manhattan z racji... efektu cieplarnianego. I tu Mistrz znów okazał się prorokiem, bo z racji tegoż efektu warstwa śniegu i lodu na Mont Blanc podniosła się o dwa metry.)

Cytuj
"Łowca Androidów" jest dużo mądrzejszym filmem niż książką, ale to chyba ewenement

Choć zabrakło w "Łowcy..." genialnej sceny z pierwszego rozdziału, a wielka szkoda. (Wiem, wiem... Chodziło o to by filmowy Deckard nie był zonaty, ale przecież mogli w scenie tej kłótni zonę zastąpić właśnie porzucaną lub porzucającą kochanką.)

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #715 dnia: Października 16, 2007, 10:44:06 am »
achajka:
Cytuj
zacheciles mnie do lektury, chociaz kiedy ja to wszystko przeczytam...no i przestawic sie musze bo wlasnie koncze IMIE ROZY a to troszke inna epoka..

Cóż, takie np. "Trudno być Bogiem" rozgrywa się na planecie zamieszkanej przez ludzi, na której poziom cywilizacji jest mniej więcej taki jak w średniowieczu zatem przestawiać się nie trzeba. Oczywiście upierdliwi Ziemianie chcą to zmienić, ale taka już ich natura, co zresztą jakoś tak się samo kojarzy z wpieprzającymi się wszędzie Amerykanami.

Q
Cytuj
Bo jedno z nich to losy pracownika Instytyutu, a drugie perypetie instytutowego pilota, któy rozbił się nad Lasem, tam uległ mutacjom, umysłowo się cofnął i nie pamieta kim jest. To w sumie ta sama historia oglądana z dwu różnych punktów widzenia...

Otóż widzę w tym nadinterpretację. Wydawnictwo Literackie wypuściło "Piknik..." razem z opowiadaniem "Las", opowiadanie to jest niezależne i według noty wydawniczej było wydawane w zbiorze opowiadań już w 1962 roku. "Ślimak..." pochodzi z roku 1966. Spotykałem się już wielokrotnie z różnymi próbami łączenia obu wątków ze "Ślimaka...", ale wszystkie wydają się mocno naciągane. Przypomina to trochę opowieść jednego z krytyków literackich (ale nie pamiętam jak się nazywał), który przyznał się, iż kiedyś dostał trzy maszynopisy jednego autora, a  że nie zawierały stron tytułowych, zinterpretował je jako jedną całość. Dopatrywał się jakiś związków mistycznych między bohaterami, jakiegoś pokrewieństwa i czort wie czego jeszcze, a śmiechu było potem w redakcji co niemiara kiedy sprawa wyszła na jaw. Tak więc wszystko da się ze sobą połączyć, wszędzie czegoś doszukać, ale nie wszędzie jest to na miejscu.

Cytuj
Ba w utworach z cyklu "Południa..." można doszukać się też nawiązań do "Pikniku na skraju drogi" - niektore stosowane w nim technologie zdają się pochodzić ze Stref (Ba są też tropy pozwalające dywagować, że piknikującymi Wink w Strefach byli "Wędrowcy".


"Piknik..." na pewno nie ma związku z Wędrowcami, pierwsza wzmianka o nich pojawiła się po odkryciu na Marsie podziemnych miast, wcześniej ludzkość nie miała styczności z innymi cywilizacjami, gdyby zaś "Piknik..." rozgrywał się już po odkryciu śladów Wędrowców padło by w nim to sformułowanie, a nie padło. Obowiązuje tu ta sama zasada co w kwestii powyżej.


Cytuj
"Cieplarnia" (w istocie znakomita) trochę jednak wykracza poza czysto przygodowy schemat.

I właśnie dlatego jest wspaniałą przygodówką, "Przenicowany świat" także przekracza tą konwencję, w innym wypadku książki tej długości będące tylko "zabili go i uciekł" byłyby poprostu nudne.  
« Ostatnia zmiana: Października 16, 2007, 03:03:59 pm wysłana przez Bladyrunner »

draco_volantus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #716 dnia: Października 16, 2007, 03:01:13 pm »
Cytuj
Cytuj
Zauważyłem ostatnio, że tzw. realizm magiczny zaczyna mnie nużyć. Próbowałem sobie odswieżyć Sto lat samotności, i jakoś mi to nie idzie - choć kiedyś połknąłem z zachwytem. Chyba się starzeję...  ::)

To syćko bez tóż, że łongi kilku  genialnych Latynosów tak pisało, a tera, Panie, co drugi do tego nawiązuje.

mógłbyś proszę rozwinąć?

a czytam właśnie dzienniki Gombrowicza i pomimo krytycznego podejścia jestem zachwycony,
szerszą relację zdam po skończeniu, ale na już, to jest to chyba absolutny must każdego polaka.
szczególnie wymiana listów z Miłoszem dotycząca zniewolonego umysłu i refleksje dotyczące sztuki,
majstersztyk.
« Ostatnia zmiana: Października 16, 2007, 03:06:01 pm wysłana przez draco_volantus »

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #717 dnia: Października 16, 2007, 05:38:21 pm »
Cytuj
wlasnie koncze IMIE ROZY a to troszke inna epoka..

Ale znakomita książka, która z "Piknikiem..." łączy jeden fakt. Mistrz Lem też żałował, ze to nie on ja napisał.



Cytuj
Piknik dziwny jest. Mocny ale dziwny. Czuć w nim radziecką duszę, trochę taką fabryczno-ploretariacką (nie mówie o jakości dzieła tylko o języku. To mnie cały czas zastanawiało - czy można po angielsku napisać po rosyjsku i potem przy tłumaczeniu na polski żeby to rosyjskie wyszło?

Nie wiem jak to jest, ale masz rację... Zresztą dotyczy to twórczości Strugackich w ogóle. Jest w nich coś takiego (chyba nawet nie radzieckiego, a rosyjskiego), co jest zawsze widoczne mimo wszelkich przekładów. Jakaś taka dziwna rosyjska swojskość czy jak to nazwać... (Coś podobnego wyczuwałem np. w "Dzienniku północnym" Wilka.)

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #718 dnia: Października 16, 2007, 06:07:00 pm »
Cytuj
Cóż, takie np. "Trudno być Bogiem" rozgrywa się na planecie zamieszkanej przez ludzi, na której poziom cywilizacji jest mniej więcej taki jak w średniowieczu zatem przestawiać się nie trzeba. Oczywiście upierdliwi Ziemianie chcą to zmienić, ale taka już ich natura, co zresztą jakoś tak się samo kojarzy z wpieprzającymi się wszędzie Amerykanami.

Tyle, że głowny bohater nie nazywa sie Kirk. (BTW: jest to jedna z nielicznych powieści SF w pełni strawnych nawet dla fanatyków fantasy. Z tym, że poziom tej planety to nie tyle średniowiecze co czasy muszkieterów.)

Cytuj
Otóż widzę w tym nadinterpretację.

Być może, jednak b. powszechną (vide recenzje Oramusa).

Cytuj
Wydawnictwo Literackie wypuściło "Piknik..." razem z opowiadaniem "Las", opowiadanie to jest niezależne i według noty wydawniczej było wydawane w zbiorze opowiadań już w 1962 roku. "Ślimak..." pochodzi z roku 1966.

Autorzy maja prawo rozbudowaywać teksty ;).

Cytuj
"Piknik..." na pewno nie ma związku z Wędrowcami, pierwsza wzmianka o nich pojawiła się po odkryciu na Marsie podziemnych miast, wcześniej ludzkość nie miała styczności z innymi cywilizacjami, gdyby zaś "Piknik..." rozgrywał się już po odkryciu śladów Wędrowców padło by w nim to sformułowanie, a nie padło.

Powiedziałem jasno, że można doszukać się nawiązań, a nie że "Piknik..." należy do "Świata Południa". (Skądinad u Strugackich miewamy i inne nawiązania: wspominany przez Kammerera "koszmar z Massachusetts" to wszak jedno z określeń nadanych GOLEMowi XIV przez prasę, glidery znamy z "Powrotu z gwiazd", zaś w "Poniedziałku..." pada nazwisko Tarantoga.)

Cytuj
I właśnie dlatego jest wspaniałą przygodówką, "Przenicowany świat" także przekracza tą konwencję, w innym wypadku książki tej długości będące tylko "zabili go i uciekł" byłyby poprostu nudne.  

I tu sie z Tobą zgodzę. Owszem cenię powieści przygodowe, ale tylko te, w któych przygodowośc jest jedną, być moze najmniej istotna zreszta, warstwą. (Vide "Gwiazdy - moje przeznaczenie" choćby.)



Cytuj
Cytuj
To syćko bez tóż, że łongi kilku  genialnych Latynosów tak pisało, a tera, Panie, co drugi do tego nawiązuje.

mógłbyś proszę rozwinąć?

Z miłą chęcią. Kiedy Carpentier, a zwłaszcza jego wielcy następcy: Marques, Borges, Cortazar tworzyli swe dzieła, były one wielką nowością i przełomem rewolucjonizującym literaturę. Siłą rzeczy wiec ich (przyjęte z zasłużonym podziwem) eksperymenty z marginalnej nowości stały się częścią literackiego dziedzictwa ludzkości, a wiec wzbogaciły "pulę" dostępnych pisarzom metod literackich. Dlatego też (pomijając już tworzących w ich manierze kolejnych Latynosów) doczekały sie pokrewnych dzieł powstających na terenie Afryki (był o tym cały numer "Literatury na świecie"), a takze podziałały inspirujaco na róznych autorów europejskich - Wniterson, czy Jonathana Carolla chociażby. (Choć wątków realizmu magicznego doszukiwano się też u tegorocznej noblistki Lessing, wspominanego Saramago czy Rushdiego.) Realizm magiczny zawędrował też do literatury SF ("Zielony kocur diabła" L. Sheparda) i fantasy ("Małe, duże" J. Crowley'a).

Przez to wszystko dzieła wielkich Latynosów nie wydaja się już takie nowe i "osobne".

Cytuj
czytam właśnie dzienniki Gombrowicza i pomimo krytycznego podejścia jestem zachwycony,
szerszą relację zdam po skończeniu, ale na już, to jest to chyba absolutny must każdego polaka.
szczególnie wymiana listów z Miłoszem dotycząca zniewolonego umysłu i refleksje dotyczące sztuki,
majstersztyk.

Co tu dodać? Witold Gombrowicz wielkim pisarzem był!
« Ostatnia zmiana: Października 16, 2007, 06:09:34 pm wysłana przez Q »

Hokopoko

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #719 dnia: Października 16, 2007, 06:22:35 pm »
Ja tam i tak wolę Schulza. Borges i Caroll mogą mu buty czyścić.