Szukam logicznego merytorycznego kontrargumentu dla argumentu "ja nie prosiłem się na świat", więc przedustawnie (jak rzekłby Mistrz) "nie zaciągałem - jako byt jeszcze nieistniejący - żadnych zobowiązań wobec kogokolwiek, w tym wobec własnych rodziców, którzy akurat z rozmysłem, czyli ze świadomością konsekwencji, mnie na świat powołali". Uwaga: nie chodzi mi o rozstrzygnięcie istnienia/nieistnienia obowiązku wsparcia przez młode sprawne dzieci własnych starych słabnących rodziców (o tym przesądza na przyklad Kodeks Rodzinno-Opiekuńczy oraz Dekalog; mnie zreszta najzupełniej wystarcza własne sumienie), tylko o czysto logiczny kontrargument czysto rzeczowy. Xigronaus, tfu, Maziek, twierdzi, że taki kontrargument nie istnieje. Ja jednak mam wątpliwości. Przypuszczam, że taki kontrargument mógłby brzmieć: nie ma innego świata społecznego niż istniejący świat społeczny, natura zaś tego istniejącego świata społecznego (niczym natura materii, która wyklucza pewne jej stany i procesy) czyni w tym miejscu wyjątek od powszechnej zasady, że dla powstania obowiązku konieczna jest świadomość.
A co Państwo o tym sądzą?
vosbm