Autor Wątek: O muzyce  (Przeczytany 1370729 razy)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2715 dnia: Czerwca 04, 2017, 07:01:49 pm »
da się słuchać tylko przez sluchawki ( a to może i plus).
W końcu coś dla mnie;)
A tu tekst - jakby bogatszy? Skąd ta nadwyżka?
W śpiewanym nie ma drugiej zwrotki...zbyt optymistyczna?
Nie ma też czwartej zwrotki? Tej o oszustwie w drodze do zwycięstwa?

Może chodzi o to, że bogatszą wersję napisał Mandel, ale do filmu weszła wersja Altman-syn, którą popełnił podobno w 5 minut:
Altman tried to write the lyrics himself, but found that it was too difficult for his 45-year-old brain to write "stupid enough".[5] Instead he gave the task to his 14-year-old-son, Michael, who wrote the lyrics in five minutes.[6][7][8]
https://en.wikipedia.org/wiki/Suicide_Is_Painless
Poprawka: Mandel jeno muzykę chyba - a młodszy Altman poprawiałby starszego?
Na marginesie:
https://www.youtube.com/watch?v=ceK9PbdNpcs&list=PLer_niLTCLy4PnDc85xglL7Kb6X7jUw5Y&index=37
« Ostatnia zmiana: Czerwca 04, 2017, 07:05:15 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2716 dnia: Czerwca 04, 2017, 08:50:13 pm »
Cytuj
Cytuj
ale I tak nie mial wyjscia I sluchac musial

Trochę widać, ale stereotypem jadę 
U mnie taka mina oznaczałaby, że bardzo nie bardzo, ale, o właśnie - że muszę.
Ostatnio zresztą mi się taka zdarza. 
Ale u niego? hunoł.
Nie chcialem nic sugerowac, ale dla mnie ta muza to porazka  ;D

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2717 dnia: Czerwca 05, 2017, 08:00:06 pm »
Cytuj
Warto nie warto, posłuchać trzeba. Tyle, że po pierwszym odsłuchaniu para uchodzi.
Cytuj
Słuchałem nowego Watersa, wg mnie cienizna kompletna. A Stelmach (tudzież Kaczkowski) wpadają w ekstazę na sam widok nowego pudełka - i tak im już zostaje  ::)
Smutne, ale prawdziwe. Wczoraj Kaczkowski powtórzył zestaw zachwytów. Kilku piosenek posłuchałem - rozjazd totalny między słyszanym a słyszanym (a już,że najlepsza - żart). Jakoś takoś od pewnego czasu schodziły mi się ostatki Cohena i Watersa. Jednak Cohena mi bardziej, acz R.W. nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Cytuj
Nie ma też czwartej zwrotki? Tej o oszustwie w drodze do zwycięstwa?
Otóż, nigdzie nie znalazłem pełnej wersji śpiewanej.
Cytuj
Nie chcialem nic sugerowac, ale dla mnie ta muza to porazka  ;D
Oj tam, rzecz gustu.
To teraz coś dla odprężenia - już dawno za mną chodzą - zapodam, a potem posłucham waszych, na spokojnie, bo ostatnio się nie składało.
Było, ale ta okładeczka...  :)
https://www.youtube.com/watch?v=t3YehBkrXNw
No i, co koncert to koncert
https://www.youtube.com/watch?v=7pFdkkjGiEs
Takie zamiast...
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2718 dnia: Czerwca 13, 2017, 10:54:31 pm »
A ja tak sobie wrócę do cytatologicznych korzeni wątku...

Opis koncertu:

"Wybiła godzina siedemnasta i Henryk wystąpił przed zgromadzonych.
- Pragnę przywitać wszystkich przybyłych i podziękować za poświęcony czas. Za chwilę usłyszą państwo etiudę skomponowaną na wiolonczelę, fortepian i perkusję, zatytułowaną k=3,57. Utwór składa się z czterech części, każda trwa około dziesięciu minut. Przed nami część pierwsza, pod tytułem k=2. - Skłoniwszy się, chwycił za batutę i dał sygnał do początku koncertu. Zaszeleściły kartki z nutami.
Rozpoczęła wiolonczelistka, nie minęły jednak trzy sekundy, a przeciągłe wibrowania strun zmąciły nieśmiałe uderzenia w werbel. Kolejne trzy sekundy przyniosły delikatne dźwięki fortepianu. Muzyka narastała powoli, jednak z każdą chwilą muzycy wygrywali nuty coraz głośniej, dosadniej. Kompozycja rozwijała się niespiesznie, acz systematycznie. Wszyscy oczekiwali przełomowego crescendo, po którym podjęty zostałby nowy temat, ale ono nie nadeszło. Aż wreszcie rozwój został zakończony, co dobitnie zaakcentowała chwila ciszy. Pozostał jeden ton, zwieńczenie ewolucji, powtarzany od tej chwili w nieskończoność. Jeden dźwięk, generowany przez każdy z instrumentów. Szarpnięcie struny wiolonczeli, uderzenie w bęben, maniakalnie naciskany wciąż ten sam klawisz fortepianu. Jedna doskonała nuta artykułowana w wieczność, wypalająca znamię w umysłach słuchaczy. Stąd nie ma wyjścia, to ślepa uliczka, jedynym logicznym rozwinięciem utworu pozostaje powtarzanie tego samego -bez końca. I znów to samo: wiolonczela, bęben i fortepian. Wiolonczela, bęben i fortepian. Przecież okrąg nie ma początku ani końca. Jedno powtórzenie generuje kolejne, pętla jest zamknięta jak błędne koło, wąż pożerający własny ogon. Egzemplifikacja Wielkiego Twierdzenia o Powrocie.
Wtem cisza. Krąg przerwany został bez ostrzeżenia. Jeden dźwięk wybrzmiał, kolejny nie nadszedł. Zapadła cisza, choć w uszach słuchaczy koncert trwał nadal. Henryk obrócił się przodem do publiczności.
- Część druga, k=3,2.
Początek taki sam, znów zaczęła wiolonczela, następnie dołączyły pozostałe instrumenty. Taka sama wspinaczka w górę gamy, znów długie wyczekiwanie apogeum, tym razem podszyte niepokojem: a co, jeśli kompozycje niczym się nie różnią, jeśli znów torturowani będziemy jednym i tym samym dźwiękiem? Aż w końcu ewolucja dobiegła końca, trzy instrumenty zgodnie wygrały upiorny ton. Sekundowa pauza w myślach słuchaczy trwała wieki. Kolejny dźwięk podobny, ale nie ten sam. Niższy. Wszystko jasne, zmiana gradientu o 180°, tym razem podróżujemy w dół skali. I tak już miało być do końca. W górę i w dół, w górę i w dół, drgania o stałej amplitudzie niczym sinusoida biegnąca po całej partyturze, nieskończona oscylacja. Muzyka, tak jak w przypadku pozostałych części kompozycji, urwała się w pół tonu.
 - Część trzecia, pod tytułem k=3.
Identyczny początek tym razem nie zaskoczył nikogo. Wspinaczka dźwięków znów została niespodzianie urwana i po sekundowej pauzie rozpoczął się marsz w dół skali. A potem znów w górę. I w dół. Jednak nie dokładnie taki sam, jak w przypadku poprzedniej kompozycji. Różnica nie była uchwytna od razu, lecz z czasem narastała, aż wszyscy pojęli, jakimi prawami rządzi się trzecia część koncertu. Były to drgania tłumione - amplituda wahań wciąż malała, każdy przebieg po partyturze obcinał tony skrajne. Każdy okres wymagał więc coraz mniej czasu - słuchacze poczęli zastanawiać się, jakiż będzie finał tak dobranego rozwiązania, czy znów uraczeni zostaną męczącym powtarzaniem jednego tonu, tym razem tkwiącego dokładnie pośrodku gamy? Nie dowiedzieli się. Koniec znów nieoczekiwany, urwany w pół tonu, jakby priorytetem była dezorientacja słuchaczy.
-  Finał, k=3,7.
Doskonale znana „wspinaczkowa" introdukcja. Nagle, niespodziewanie, zmiana orientacji. Tym razem bez pauzy. Lecz znów za chwilę kolejna zmiana. I następna. Nie było w tym porządku, algorytm opisujący finalną część etiudy nie istniał. Zdawało się, że muzycy puścili wodze fantazji i oddawali się właśnie pomysłowej improwizacji, jednak nie: oni wciąż grali wpatrzeni w nuty. W kompozycji nie było ładu, muzyka była atonalna, pozbawiona melodii, z połamanym, skrajnie nieregularnym rytmem. Pękły łańcuchy przyczyno-woskutkowe, po wybrzmiałym dźwięku nie można wnioskować, jaki będzie następny. Uporządkowana struktura przemieniła się w chaotyczną kakofonię, a każdy kolejny ton potęgował muzyczną eskalację. Cisza zapadła niespodzianie, jakby była integralną częścią utworu, po której nastąpi dalszy ciąg dźwiękowego kolażu.
Zmęczony Henryk otarł z czoła pot i wespół z muzykami ukłonił się publiczności. Oklaski były nader skromne. Część słuchaczy zrezygnowała w ogóle z nagradzania brawami artystów, tylko wyszła z sali, gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki.
Nie zrozumieli, nic nie zrozumieli - pomyślał Henryk Achtenberg, uśmiechając się szeroko. - Znów zadrwiłem z nich wszystkich. - Pokłonił się raz jeszcze i podziękował muzykom za współpracę."


Z podkładem teoretycznym:

"/.../ Achtenberg zdecydowanym ruchem zasłonił okno, potem podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Katarzyna spojrzała nań pytająco.
- Są rzeczy, o których nie powinno mówić się w świetle dnia - wyjaśnił, powróciwszy za biurko. - Kilka lat temu zabrałem się za badanie matematycznych funkcji postaci y=kx(l-x). - Naba-zgrał wzór na skrawku papieru. - Używałem jej do wielokrotnej transformacji liczb z odcinka (0;1). To bardzo ciekawy przypadek. Kluczową rolę odgrywa tu parametr k. Dla k równego 2 wartość funkcji dąży do jednego punktu, by po kilku iteracjach stan ten osiągnąć i nigdy się już z niego nie wyzwolić. Gdy zwiększymy wartość k, pojawia się tłumiona oscylacja, ponownie zdążająca do jednego punktu. Dla jeszcze większych k mamy rozdwojenie i układ zyskuje dwa punkty przyciągające. Kolejne rozdwojenia są coraz szybsze i wreszcie, dla wartości granicznej około k=3,57 pojawia się chaos. Chaos, znasz to słowo, używamy go często w potocznym znaczeniu. Wystarczy minimalnie zmienić warunki początkowe, co prowadzi do zupełnie innego wyniku. Nie ma takiej dokładności, która przesądzałaby przyszły los układu. Ponieważ każdy pomiar obciążony jest błędem, przekreśla to sensowność stosowania równań Lavouple'a. Proste i piękne rozumowanie. Obaliłem determinizm. Chaos. Chaos, napawałem się brzmieniem tego słowa. Ja, odkrywca. - Niespodzianie spuścił z tonu.
- Powiedzieć, że dziekan nie był zachwycony wynikami, byłoby eufemizmem. Złapał się za głowę, gdy tylko zapukałem do drzwi gabinetu. - Jedna funkcja nie może przesądzać o właściwościach rzeczywistości - tak brzmiały pierwsze słowa. Pokłóciliśmy się wówczas, zarzuciłem mu tchórzostwo. Wreszcie ustąpił pod naporem moich argumentów i zrobił to samo, co ja przed chwilą zasłonił wszystkie okna i zamknął drzwi na klucz, po czym zdjął ze ściany obraz Lavouple'a. Kryl się tam sejf. Wydobył z niego gruby plik kartek.
„Myślisz, że jesteś pierwszy - rozwścieczony cisnął mi je twarz. - Twoja pycha mnie przeraża, Henryku. Zadajesz sobie trud, by odkrywać rzeczy odkryte. Wszystko już było! - wykrzyknął w szale, ale prędko się opamiętał. - Widzisz przed sobą dorobek ostatnich czterdziestu pięciu lat. Tajny inwentarz, nieoficjalny spadek przekazywany z rąk do rąk przez kolejnych dziekanów. Alternatywna historia nauki. Tak samo dzieje się na większości katedr, matematyka nie jest uprzywilejowana. W takich momentach stawiamy wam wybór: albo deponujesz swoje prace tutaj, być może na zawsze, albo je zniszczysz. Jeśli je zostawisz, ryzykujesz - skrytka zostanie kiedyś zdemaskowana, poznają wtedy twoje nazwisko. Jednak większość godzi się ponieść to niewielkie ryzyko. Nieliczni głupcy, pokroju tych od determinizmu operacyjnego, są zbyt pewni siebie i zwołują konferencje, ślepo wierząc w moc racjonalnych argumentów. I wiesz doskonale, jak to się kończy".
- Zerwałem się wściekły z krzesła i wybiegłem z gabinetu dziekana. Nigdy tam nie wróciłem, by zdeponować prace w tajnym sejfie. Zdeponować na wieczne zapomnienie. Teraz już rozumiesz.
Katarzyna pokiwała głową.
- Powiedziałeś to poprzez muzykę.
- Wykrzyczałem. To była moja zemsta. Kiedy dyrygowałem, miałem wrażenie, że gram wszystkim na nosie: począwszy od dziekana, na burmistrzu skończywszy. Jeśli każdej liczbie przypiszemy odpowiednie tony, wówczas matematyczne równania możemy zaszyfrować w postaci muzyki. A szyfr ten bardzo trudno złamać. Nikomu o tym wcześniej nie mówiłem, tylko tobie. - Zamilkł."

Michał Protasiuk "Punkt Omega"

(Dodam, że w w/w powieści funkcjonuje bazujący na filozofii determinizmu - i predykcyjnych BIM-BAM-BOMach - totalitaryzm, więc ten muzyczny bunt to coś mocno zajdlowskiego - w jednej z warstw interpretacyjnych.)

ps. A ja tymczasem słuchałem sobie w żeńskim towarzystwie, po kolei:
https://www.youtube.com/watch?v=vip6Pk3He6c
https://www.youtube.com/watch?v=L7Kh8ys735g
https://www.youtube.com/watch?v=istKHRUW3lM
https://www.youtube.com/watch?v=XFkzRNyygfk
https://www.youtube.com/watch?v=Cjkbe7ErrhU
Lorenc - Szostakowicz - Stamitz - Radiohead - Myslovitz. Czasem i groch z kapustą bywa strawny ;).
« Ostatnia zmiana: Czerwca 14, 2017, 01:00:59 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2961
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2719 dnia: Czerwca 16, 2017, 10:38:20 am »
z innej beczki


liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2720 dnia: Czerwca 20, 2017, 10:08:30 am »
Z innej beczki, ale pozostając w klimcie malowanych dywanów.
Na dżdżysty wtorek...taka Kania.
http://w988.wrzuta.pl/audio/1Pw2FLz6VZe/emanuel_kania_1827-1882_-_trio_fortepianowe_g-moll_-_i._allegro_con_brio
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2961
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2721 dnia: Czerwca 20, 2017, 12:23:08 pm »
Kania ma u mnie "Brak klipu"  :)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2722 dnia: Czerwca 20, 2017, 08:26:30 pm »
Widocznie u Ciebie nie dżdży:)

Myślnikiem - spodziewałam się slivka - a tu gość;)

To z innej:
https://www.youtube.com/watch?v=Dwo-tvmEKhk
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2723 dnia: Czerwca 20, 2017, 11:13:10 pm »
Sennie się zrobiło.
Cytuj
Myślnikiem - spodziewałam się slivka - a tu gość;)
Slivka padła kompostem. Coś z wrzutą się porobiło..zniknął cały panel logowania. Nie widzę nowych wrzut, zostały tylko starsze niż roczne. Tak jakby...zamarzło?
Czyli że, straciłem kontrol i już tam nic, ani dodać, ani wyciąć, ani nawet wypić.  :-[
Tymczasem w Gdańsku GunsiRosi atakują. Pomijając support z Dodą, drugi spowodował lekki ślinotok.
Taka pre-siekierezada czerwona
« Ostatnia zmiana: Czerwca 20, 2017, 11:18:36 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2724 dnia: Lipca 02, 2017, 10:40:17 am »
Sprawdzam czy muzyczny działa.  :)
Czym by tu
O! takie zamiast
« Ostatnia zmiana: Lipca 02, 2017, 10:50:03 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2725 dnia: Lipca 16, 2017, 01:23:45 pm »
Gorące niedzielne leniwe wpołudnie. Muzyka do zsmażonego halibuta...tiaa..just

A to jakoś zagrało mi do tej niszczejącej REMAy

Z lipcowym słońcem na ogórkowej łące...  8)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2726 dnia: Lipca 20, 2017, 11:58:16 am »
Przeciętny letni dzionek. Eagles, zespół, nagrał kilka niezłych płyt, nie moja bajka, jednak kilka perełek jest; z najznańszym hotelem. Przesłuchałem je ostatnio i kilka się urzepiło. Numer dwa (mój) – dziwne,  nie ma go na żadnej składance typu gorące, czy najlepsze. Z debiutu on, i słyszę w nim jakiś zaczątek tego, późniejszego o 4 lata hotelu ...gdyby solówkę dłużej pociągnęli, hm…?
Wracając do przeciętnego wakacyjnego letniego dnia, obrazek zdrożny jest  – za dobry powrót do Itaky
...za dobry powrót do Itaki
największe liczby pierwsze
i za muzykę nie skończoną
za nie zaczęte wiersze
Na nieskończoność nastaw wzrok
nad sobą sufit celi masz
osiadł pod pędzlem w grudkach tynk
archipelagi wysp i gwiazd

Taky on…
« Ostatnia zmiana: Lipca 20, 2017, 12:00:07 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2727 dnia: Lipca 24, 2017, 09:49:33 am »
Szykuje się zagadka. Z polskim wątkiem  8)
Tymczasem głębokie nawiązanie.
Czekam na strzały w... sedeńko.  :)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2728 dnia: Lipca 24, 2017, 07:35:44 pm »
Ciekawe czy po bukiecie przyjdzie czas na usuwanie linek z tuby...
No nie wiem...tymczasem to plumkanie od początku? Kobieca część? Jakieś znajome, ale czy polskie? :-\
To przerywnikowo wzagadkowo:
https://www.youtube.com/watch?v=CrWN0-MuK38
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: O muzyce
« Odpowiedź #2729 dnia: Lipca 25, 2017, 12:13:11 am »
Cytuj
Ciekawe czy po bukiecie przyjdzie czas na usuwanie linek z tuby...
A to ci kram porobiłsię. Byłby to samobójczy dla tuby ruch. Tak jak wkrótce i bukiet zeschnie... lud nie lubi płacić za to co musie słusznie należy  :)
Fajna szarlotka - podkład jak u Waitsa a melodyjki z bitelsowską harmonią. Tak odebrałem.
A co do zagadki, beznadziejna sprawa raczej, sam bym nie wpadł choć mam tego winyla - ba, niby można wyguglać.
Jak nie to, w następnym rychu-ruchu rozwiązanie. A ten poprzednik był tylko tematem wywoławczym tam jeszcze nic nie...wizzkalifa na wszelki wypadek ominę... a sedeńko w tym;
https://www.youtube.com/watch?v=EBrZLHrys5o
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana