I lecimy dalej... "Podróż czternasta", ta najsłynniejsza.
Oho, pierwszy fragment "Dzienników..." w formie dziennika
.
Rakiety lakierują w warsztatach - rakieta tak mała czy
warstat tak wielki?
W futrach pozaziemskich zwierząt też się lęgną mole... (Nie było aby u Dicka równolegle?)
Śpiewali pieśni marsjańskie... Co pili?
O!
Kurdle i
ośmiołyMózg elektryczny o mocy
dwunastu dusz parowych (dwunastu żelazek, znaczy?
).
Ja też nie widziałem kurdla (obrazka nie liczę).
Pięć lat dowcipów po takim czasie to chyba nudne by było to dowcipolejstwo...
Mózg + poduszka - nie tylko w telezakupach takie numery
.
Z orbity schodzi się
pieszo i to dla zaoszczędzenia na cle (!). Strasznie ziemski ten kosmos
.
Przemalowal stery na żółto, bo mu się nie podobały, a sam kazał na czerwono.
O Enteropii:
Mieszkańcy:
a) rasa panująca - Ardryci, istoty rozumne wieloprzejrzystościenne symetryczne nieparzystoodnogowe (3), należące do typu Siliconoidea, rząd Połytheria, klasa Luminifera. Jak wszystkie Połytheria (ob.) Ardryci podlegają okresowemu rozszczepieniu dowolnemu. Zakładają rodziny typu kulistego. System rządów: gradarchia II B, z wprowadzonym przed 340 laty Transmem Penitencjarnym (ob. TRANSM). Przemysł wysoko rozwinięty, głównie środków spożywczych. Podstawowe pozycje eksportu: manubne fosforyzowane, sercoklety i laupanie w kilkudziesięciu gatunkach, żebrowane i wolno opalane. Stolica: Tentotam, l 400 000 mieszk. Gł. ośrodki przemysłowe: Haupr, Drur, Arbagellar. Kultura luminama z oznakami zgrzybienia, wskutek przesiąknięcia reliktami cywilizacji wytrzebionych przez Ardrytów Fytogozjan (Grzyboniów, ob.). W ostatnich latach coraz większą rolę odgrywają w życiu kult. społecznym sepulki (ob.). Wierzenia: religia panująca - Monodrumizm. Według M. świat stworzony został przez Mnogiego Drumę pod postacią Plątwi Pierwotnej, z kt. narodziły się słońca i planety z Enteropią na czele. Ardryci budują świątynie platerowe stałe i składane. Poza Mondrumizmem działa kilkanaście sekt, z tych najważniejsza - Plakotrałów. Plakotratowie (ob.) nie wierzą w nic poza Emfezą (ob. EMFEZA), a i to nie wszyscy. Sztuka: taniec (toczny), radioakty, sepulenie, dramat bajonowy. Architektura: w zw. ze strumami - wdmuchowotłoczona, gmaziowa. Gmaziowce kielichowe osiągają 130 pięter. Na szt. księżycach przeważnie budowle owicellarne (jajowate).
b) Zwierzęta. Fauna typu silikonoidalnego, gt. przedstawiciele: mierzawce, dendrogi autumalne, asmamty, kurdle i ośmioły skowytne. Dla człowieka zwierzęta te są niejadalne, z wyjątkiem kurdli (tylko okolica zardu, ob. ZARD). Fauna wodna: stanowi surowiec przemysłu spożywczego. Gł. przedstawiciele: inf emalia (piekluchy), bliskwy, pszywięta i śmędzie. Osobliwością Enteropii jest ściorg z jego fauną i florą mętlinową. W naszej Galaktyce jedynym jego odpowiednikiem są ały w bezpiennych ulasach Jupitera. Całe życie Enteropii rozwinęło się, jak wykazują badania szkoły prof. Tarantogi, w obrębie ściorgu ze złoży balbazylowych. W zw. z masową zabudową lądową i wodną należy liczyć się z rychłym zniknięciem resztek ściorgu. Podpadając pod 6 paragr. ustawy o ochr. zabytków planetarnych (Codex Galacticus t. MDDDVII, vol. XXXII, pag. 4670), ściorg podlega ochronie; w szczególności wzbronione jest tąpanie go w ciemno.
W artykule tym wszystko jest dla mnie jasne, z wyjątkiem wzmianek o sepulkach, transmie i strumie. - dla mnie tam prawie nic nie jest jasne.
Wydana Encyklopedia kończy się na sosie grzybowym.
SEPULKI - odgrywający doniosłą rolę element cywilizacji Ardrytów (ob.) z planety Enteropii (ob.) Ob. SEPULKARIA.
Poszedłem za tą radą i przeczytałem:
SEPULKARIA - obiekty służące do sepulenia (ob.).
Poszukałem pod “Sepulenie”, było tam:
SEPULENIE - czynność Ardrytów (ob.) z planety Enteropii (ob.). Ob. SEPULKI.Ruszył na Enteropię.
Przeziębił się w cieniu Księżyca.
Rakiety towarowe z Plutona i pospieszna z Marsa. Chusteczkami machali.
Przepona bolała od dowcipów.
Złapal sygnał Popowa.
Kawały z brodą.
Kartofle gotował w stosie (atomowym).
Dylatacja czasu swoista - sierpień i sierpień.
Droga Mleczna? Nie, lakier się łuszczy. (Skojarzenie czarnohumorystyczne: czy to te same warsztaty gdzie
Space Shuttle serwisowali?)
Stacja obsługi bezludna (miała być automatyczna?).
Życie pozagrobowe maszyn parowych.
Dowcipy coraz starsze. Atak ziewania dla szczęki groźny.
Warsztaty równie uczciwe co te w naszych czasach, widać.
Napis "
Nie wychylać się" planetarnej wielkości.
Hamując
przeleciał wrzesień.
Pieszo z blaszankami - i jeszcze wrócił - cztery tysiące kilometrów pieszo (ani chybi
mocny silniczek EVA ).
Szybkość tak wielka, że gwiazdy zamieniły się w ogniste smużki. (Han Solo też
oglądął takie widoki
.)
Mózg
gada bez przerwy.
Teraz sylabizuje.
Siedzi na zewnątrz, tylko nogi wpuszcza do rakiety, bo porządnie zimno.Dotarł, na sztucznym księżycu już.
Saturnijczyk.
Urzędnik.
Ardryci wyrażają uczucia zmianą zabarwienia; zieleń jest odpowiednikiem uśmiechu.
Kolejny urzędnik.
Strum, Wytwórnia rezerw. Tabletki przeciw radioaktywności (
jak w "BattleStar Galactica") mają.
Czy życzy sobie świecić?
- /.../ Pan jest ssakiem, prawda?
- Tak.
- A więc pomyślnego ssania!Lampa na suficie? Nie, kolejny Ardryta.
Pączek Tichego.
Nie zrozumiał o co chodzi, ale nauczył się dyskrecji.
Tuż za księżycem rozpoczyna się kosmotrasa, porządnie utrzymana, z wielkimi napisami reklamowymi po obu stronach. Litery ich oddalone są od siebie o parę tysięcy kilometrów, ale przy normalnej szybkości jazdy składa się słowa tak szybko, jakby sieje miało wydrukowane w gazecie.Chcesz być wesoły - poluj na ośmioły!
Lotnisko totentamskie.
Słońca czerwone i niebieski.
Majestatycznie opuścił się krążownik galaktyczny. (Ciekawe której klasy?
)
Ardryci padali sobie w objęcia z okrzykami zachwytu, po czym wszyscy, ojcowie, matki, dzieci, łącząc się czułym uściskiem w kule, błyskające rumieńcami w promieniach słonecznych, pośpieszali ku wyjściu.Glambus - pojazd podobny do sera szwajcarskiego.
Pasta co sama poluje.
Tomik Bedeckera, niestety o Enteuropii (odległej o
trzy miliony lat świetlnych).
Biuro GALAX.
Ardryci nie stosuja sztucznego oświetlenia, bo sami świecą.jakaś młoda Ardrytka, mijając mnie, zalotnie rozbłysła wewnątrz swego abażurka w złociste prążki, lecz poznawszy widać cudzoziemca, skromnie przygasła.Uroczy widok Totentamu.
Dział prowincjonalny.
Niestety, jest to smutna, lecz nieodwracalna prawda: Ziemia znajduje się w mało znanej, zabitej deskami głuszy Kosmosu!Galax nie dysponuje niestety przewodnikami ani planem zwiedzania dla Ziemian, gdyż bywają oni na Enteropii nie częściej niż raz w stuleciu. Poradnik dla Jowiszan (mackowatych i metanodysznych).
Eboret (taksówka ichnia?)
Gmaziowce.
Będzie się pęził.Wszechobecne sepulki.
Nabyć chciał bez żony.
Uciekł.
Znajomy komiwojażer - Ardryta.
Na miłosć Drumy!Pytał o sepulki. Żona zemdlała.
Wyrzucony z lokalu.
Pościelono mu azbestem.
Urzędnik Galaxu do polowania namawia.
Ubranie natryskowe.
Kurdel jako zwierzyna łowna stawia najwyższe wymagania tak walorom osobistym, jak i sprzętowi myśliwego. Ponieważ zwierzę to w trakcie ewolucji przysposobiło się do opadów meteorytowych, wytworzywszy pancerz nie do przebicia, na kurdle poluje się od środka.
Do polowania na kurdle niezbędne są:
A) w fazie wstępnej - pasta podkładowa, sos grzybowy, szczypiorek, sól i pieprz; B) w fazie właściwej - miotełka ryżowa, bomba zegarowa.Mało który myśliwy przeżył kichnięcie kurdlaPiękny eufemizm:
oddala się możliwie szybko w stronę przeciwną tej, z której przybył.Kłusownictwo - w sumie logiczniejsze od polowania.
Wawur, nader grzeczny i gościnny.
Są w ściorgu.
Tropy kurdli, podobne do dołów pięciometrowej średnicy.Kurdel.
Bobczy.Ośmioły. Kląskają.
W jego przejrzystym wnętrzu wyraźnie widziałem resztki wielu myśliwych, którym się nie powiodło.Spotkanie z mysliwym w kurdlu. Kurtuazja pełna.
Cztery dni zajęty.
Nadchodzi strum.
Ma się widzieć z profesorem Zazulem (tym?!?).
Rano w hotelu zbudził mnie okropny huk. Wyskoczyłem z łóżka i zobaczyłem wznoszące się nad miastem słupy dymu i ognia. - To tylko strum(ień meteorów).
Ma się nie bać, w koncu ma rezerwę.
Zoo. Dyrektor go oprowadza. Mają i zwierzęta ziemskie: muchy.
Zagroda kurdli,
same ładne sztuki, mierzące koło trzech hektarów.Piękny widok z kurdla.
Ongiś, przed tysiącleciami, nie mieliśmy ani miast, ani wspaniałych domów, ani techniki, ani rezerw... Wtedy te łagodne, potężne istoty wypiastowały nas, ratowały w ciężkich okresach strumów. Bez kurdli ani jeden Ardryta nie dożyłby dzisiejszych pięknych dni i oto teraz poluje się na nie, niszczy je i tępi - cóż za potworna, czarna niewdzięczność!/.../ Jak to - pan nie wiedział? Ależ kurdle wynosiły nas w swym łonie przez dwadzieścia tysięcy lat! Żyjąc w nich, osłonięci ich potężnymi pancerzami przed gradem zabójczych meteorów, przodkowie nasi stali się tym, czym my dzisiaj jesteśmy; istotami rozumnymi, pięknymi, świecącymi w ciemnościach. Pan o tym nie wiedział?Tichy zawstydzony.
Bilety na przedstawienie popołudniowe.
Urzędnik. Po chwili odtworzony z rezerwy.
Trzydzieści tysięcy lat, przyzwyczaili się.
Nie zobaczą tu trwogi Ziemianina!Teatr odbudowany na czas.
Słynna gmaź ardrycka.Przedstawienie
symbolicznohistoryczne (dobrze, że nie
opera ).
Gdy o sepulkach było, to go zabiło.
Tichy z rezerwy. Skandal, bo z opóźnieniem.
Wybiegł.
Ubierali go bez znajomości ziemskiej mody.
Profesor Zazul go szukał.
Tak przejęty byciem kopią, że uderzenie w hotel wrażenia nie robi.
Dom profesora ucierpiał.
W jednym miejscu papier był naderwany; patrzało stamtąd żywe oko. - Pan do mnie... a... a to pan do mnie... - zaskrzeczał starczy głos z wnętrza paczki - ja zaraz... to ja zaraz... niech pan pozwoli do altanki...Nie wytrzymał, uciekł:
przeskoczyłem płot i ze wszystkich sił pognałem na lotnisko. Po godzinie mknąłem już wśród rozgwieżdżonych przestworzy. Mam nadzieję, że profesor Zazul nie wziął mi tego za złe. (Te finalne ucieczki to powracający motyw.)
ps. pamiętam jak - gdy byłem b. młody - "Podróż..." ta mnie zniechęcała swoja groteskowością, bo przyzwyczajony byłem do
serioznej, aż nazbyt czasem, powagi w stylu Clarke'a (moja pierwsza milość w SF), "Pirxa" i opowiadań z "Młodych Techników", dziś widzę w tym kapitalne studium Obcości i prawzór utworów postcyberpunkowych (z ich
kopiowaniem dowolnym).