Autor Wątek: O muzyce  (Przeczytany 1355352 razy)

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #30 dnia: Września 01, 2008, 10:39:36 pm »
Kolejny kawałek (na zasadzie "cudze chwalicie, swego nie znacie"):
http://pl.youtube.com/watch?v=T6-FfYI3YQ0

(Szkoda, że wykonanie kiepskawe.)
Wykonanie przedszkolne. Za to z niedawnych calkiem objawien polecam te pania (stala sie moja pianistka BIOSowa):
http://www.leraauerbach.com/
Moim zdaniem (i nie tylko moim - Gubajdulina ja tez wychwala pod niebiosa) to znakomita nie tylko pianistka-wirtuoz, ale i kompozytorka. Po swietnej szkole, to jedno, ale interpretuje Prokofieva (http://profile.myspace.com/index.cfm?fuseaction=user.viewprofile&friendid=174542712) w najlepszy mi znany sposob - idealnie po Sergiuszowemu z Pendereckim zacieciem. Nie wglebilem sie jeszcze w poezje za bardzo, choc podobno i za to jest ogromnie doceniana (znajduje sie w kanonie utworow przerabianych w szkolach w Rosji).
Niestety na balet nie dotarlem, ale dysponuje dwiema plytami (preludia na skrzypce i fortepian oraz z utworami Shostakovicha i wlasna kompozycja na skrzypce), gdyby ktos mial kiedys jakos ochote sie zapoznac blizej.
Chopina w jej wykonaniu jestem tez ciekaw, nie slyszalem nic jednak, by za ten repertuar sie wziela.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #31 dnia: Września 01, 2008, 10:57:45 pm »
Muzyka jako matematyczny język międzycywilizacyjnej komunikacji - piękna scena z (głupiego w sumie) filmu:
http://pl.youtube.com/watch?v=tUcOaGawIW0

(I piękny hołd dla muzyki.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #32 dnia: Września 01, 2008, 11:05:15 pm »
Oj jak ladnie Ci sie przypomnialo :)

Bardzo bardzo duzo bym dal, by uslyszec jakie dzwieki, jesli w ogole, tworza ewentualni obcy...
Uwazam, ze wbrew temu, co sie mowi o muzyce, ze jest taka ponad podzialami, narodami i uniwersalna, pewne rodzaje muzyki sa dosc hermetycznie i wlasciwe dla pewnych regionow swiata oraz kregow kulturowych. Mysle, ze taka komunikacja z kosmitami bylaby bardzo ciezka, ale przy tym niezwykla i absolutnie ciekawa.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #33 dnia: Września 01, 2008, 11:16:11 pm »
A teraz poruszyłeś bardzo ciekawy temat, do jakiego stopnia nasza muzyka (i sztuka jako taka) wynika wprost z naszego sensorium (dźwięki to przecie drgania powietrza, które odbieramy w ten a nie inny sposób). Pamiętam (u Stapledona) jakie kłopoty miał Syriusz (superinteligentny pies, produkt biotechnologii), ze słuchaniem ludzkiej muzyki, ze względu na wrażliwość swojego słuchu każde wykonanie największego nawet arcydzieła odbierał +/- jak my ten utwór Chopina w wykonaniu powyżej, bo wychwytywał niedoskonałości niezauważalne dla ludzkiego ucha, przez co (ku swej zgryzocie) musiał zadowolić się czytaniem partytur.

Cóż wiec dopiero powiedzieć o hipotetycznych istotach, które mogą mieć zupełnie inne sensorium.

Edit:
fikcyjne przykłady takiej odmienności, nie dotyczące zresztą Obcych, a istot stworzonych przez ludzi na ich zgrubne podobieństwo, i uważajacych się za ich spadkobierców:

"Dura przebudziła się gwałtownie.
Coś było nie w porządku. Fotony wydzielały inny zapach niż zazwyczaj.
Ledwo dostrzegała rękę, którą wyciągnęła przed siebie. Zgięła palce. Wokół opuszków zalśnił wzburzony, fioletowobiały gaz elektronowy, którego cząsteczki poruszały się chwiejnie, po spirali wzdłuż linii Magpola. Powietrze wydawało się ciepłe i nieświeże; Dura widziała tylko niewyraźne zarysy przedmiotów.
Przez chwilę nie ruszała się, zwinięta w ciasny kłębek, zawieszona w elastycznym uścisku Magpola.
Słyszała piskliwe i gorące z przerażenia głosy. Dochodziły od strony Sieci.
Mocno zacisnęła powieki i objęła rękami kolana, usiłując ponownie zasnąć i powrócić do stanu chłodnej nieświadomości.
— Tylko nie to. Na krew Xeelee — zaklęła cicho. — Tylko nie kolejne Zaburzenie, tylko nie jeszcze jedna burza spinowa. — Nie była pewna, czy mały szczep Istot Ludzkich posiadał wystarczające środki, by wytrzymać następną falę zniszczeń, i czy ona sama zdoła sobie poradzić z nową katastrofą.
Magpole, otaczające ciało Dury, drgało. Rozchodziło się po jej skórze falami dreszczy, wywołując dość przyjemne uczucie, toteż pozwalała mu się kołysać, jakby była dzieckiem w jego ramionach.
Jednak w pewnym momencie poczuła znacznie mniej przyjemne szturchnięcie w plecy...
Nie, to nie mogło być Magpole. Dura ponownie wyprostowała się i przeciągnęła, choć napór pola ograniczał jej ruchy. Przetarła oczy — mięsiste brzegi oczodołów pokrywał zaropiały, chropowaty w dotyku nalot — i potrząsnęła głową, żeby usunąć z zagłębień resztki zanieczyszczonego Powietrza."

Stephen Baxter, "Pływ"

"Lieserl wisiała w Słońcu.
Rozłożyła szeroko ramiona i uniosła twarz. Znajdowała się głęboko wewnątrz strefy konwekcyjnej, szerokiego płaszcza turbulentnej materii poniżej jarzącej się fotosfery. Komórki konwekcyjne większe niż Ziemia, oplatane linami sił pola magnetycznego, wypełniały przestrzeń jak bogaty, zmienny, trójwymiarowy gobelin. Huczały wielkie fontanny gazu, roznosiła się woń zatęchłych fotonów wytryskujących z odległego jądra w kosmos.
Czuła się tak, jakby znalazła się sama w ogromnej pieczarze. Patrząc w górę, widziała fotosferę, płonący dach nad jej światem, jakieś osiemdziesiąt tysięcy kilometrów wyżej, a strefa radiacji była świetlistym, nieprzenikalnym morzem kolejnych osiemdziesiąt tysięcy kilometrów - tym razem w dół. Ta druga strefa była kulą plazmy zajmującej osiemdziesiąt procent średnicy Słońca - łącznie z ukrytym głęboko jądrem, w którym zachodziły reakcje termojądrowe - a warstwa konwekcyjna stanowiła stosunkowo cienką otoczkę plazmy. W porównaniu z tymi pokładami fotosfera tworzyła cieniutką warstewkę na granicy kosmosu. Lieserl widziała wielkie fale przebiegające po powierzchni radiacyjnego morza, tworzone w wyniku zmieniającej się grawitacji i przypominające oceany na Ziemi. Wierzchołki fal ciągnęły się przez tysiące kilometrów i utrzymywały całe dni.
- Lieserl? Słyszysz mnie? Dobrze się czujesz?
Przycisnęła ramiona do boków i śmignęła w przestrzeń strefy konwekcyjnej, robiąc salto w tył. Podłoże i sklepienie jej pieczary zawirowały wokół niej. Wchłaniała ten świat świeżo pozyskanymi zmysłami; zawirowania gazu o niemal ziemskiej gęstości pieściły jej skórę, a twarde, tryskające z jądra fotony jedynie łagodnie ogrzewały twarz."

Stephen Baxter, "Pierścień"

(Lieserl możesz pamiętać z moich opowieści ;).)
« Ostatnia zmiana: Października 08, 2009, 03:52:13 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #34 dnia: Września 02, 2008, 12:59:31 am »
Budowa samego sensorium jest zalezna od calej masy czynnikow - co jesli obcy zyja w srodowisku cieklym? Albo bardzo rozrzedzonym gazowym? Albo bardzo gestym? Byc moze drgania i byc moze niekoniecznie powietrza i o bardzo nietypowych, nietoperzych czestotliwosciach, odbieraja receptorami dla nas niedostepnymi? Mysle, ze jest zbyt duzo uwarunkowan glownie srodowiskowych, ale nie pomijajmy tez kulturalnych i cywilizacyjnych, ze na tyle, na ile (zeby nie powiedziec niemozliwe) porozumienie z tak mozliwie odmiennymi istotami jest bardzo trudne, na tyle trudna bedzie wspolna komunikacja za pomoca tej ponoc tak bardzo uniwersalnej, muzyki.
O technice tez moze warto kilka slow - w obrebie jednego gatunku i w bardzo krotkim, w skali kosmicznej, czasie powstaly przeciez zupelnie odmienne koncepcje. Porownajcie sobie Aborygenow uzywajacych didgeridoo oraz kogos, kto gra na thereminie. A co dopiero mowic o roznicach na skale uniwersum?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #35 dnia: Września 02, 2008, 01:14:27 pm »
Masz rację, zwłaszcza, że zarówno sensorium (vide cytaty, które powyżej doedytowałem), jak i sposób myślenia różnych gatunków mogą być tak odmienne, że prawie (lub całkiem) nieprzystawalne. Co faktycznie każe uznać wizję z "Bliskich spotkań..." za po antropomorficznemu naiwną (choć z pewnością mniej niż świadomie przerysowana wizja z tej piosenki.)

Tym bardziej musi razić uproszczeniem (niepozbawiona zresztą uroku) wizja rodem ze świata "Gwiezdnych Wojen" (aczkolwiek jej autor słusznie wskazał zależność sztuki od sposobu postrzegania świata przez dany gatunek i budowy fizycznej tegoż gatunku):

"- Myślałem raczej o dziełach sztuki - odparł Thrawn, wskazując gestem zestaw kolumn. - Te tutaj prawdopodobnie zostały wykonane przez istoty z dodatkowym stawem pomiędzy nadgarstkiem a łokciem, których widzenie jest znacznie przesunięte w kierunku niebieskiej i ultrafioletowej części widma.
Quennto i Maris spojrzeli po sobie.
- Myślisz, że to Frunchie? - podsunęła Maris.
- To możliwe - zgodził się Quennto, spojrzał podejrzliwie na Thrawna, uwolnił się od ramienia Maris i podszedł do kolumienek.
- Kim są Frunchie? - zainteresował się Car’das.
- Frunchettan-sai - wyjaśniła Maris. - Mają kilka skolonizowanych światów na Zewnętrznych Rubieżach. Rak nazywa ich Frunchie, bo...
- Niech mnie pokręci - mruknął Quennto, przerywając jej w pół słowa. Pochylał się nisko nad kolumnami, przekrzywiając głowę na bok.
- Co jest? - zapytała Maris.
- On ma rację - rzekł Quennto ze zdumieniem. - Kolumna jest podpisana oficjalnym pismem Frunchów. - Obejrzał się na Thrawna z dziwnym wyrazem twarzy. - Myślałem, że nigdy nie zapuszczałeś się w przestrzeń Republiki.
- Według mojej najlepszej wiedzy rzeczywiście tak jest - odparł Thrawn. - Ale charakterystykę fizyczną artysty możesz odgadnąć, jak tylko spojrzysz na pracę.
- Może dla ciebie to oczywiste - burknął Quennto, spoglądając na kolumny. - Dla mnie wcale.
- Dla mnie też nie - zawtórowała mu Maris. Thrawn uniósł brwi i spojrzał na Car’dasa. - Aty?
Car’das spojrzał na dzieła sztuki, usiłując zobaczyć subtelne znaki, które dostrzegł Thrawn. Bezskutecznie.
- Przykro mi.
- Może to faktycznie szczęście - rzekł Quennto, opuszczając kolumny i podchodząc do skomplikowanej, biało-niebieskiej rzeźby. - Popatrzmy... tak, dobrze. Tak sądziłem.
Spojrzał przez ramię na Thrawna.
- A co powiesz o tym?
Thrawn przez chwilę przyglądał się rzeźbie w milczeniu; potem przesunął wzrokiem po innych przedmiotach, jakby szukając inspiracji.
- Artysta był humanoidem - rzekł wreszcie. - Proporcje miał jednak odmienne niż ludzie i Chissowie... szerszy tors albo dłuższe ramiona. - Oczy zwęziły mu się lekko. - Był w dziwnym stanie emocjonalnym. Powiedziałbym, że ci ludzie są jednocześnie odważni i tchórzliwi... boją się obiektów fizycznych, wśród których żyją.
Quennto syknął ze zdumienia.
- Nie wierzę - rzekł. - On dokładnie opisał Pashvi.
- Nie sądzę, abym ich znała - zastanowiła się Maris.
- Mają system na skraju Dzikich Przestworzy - wyjaśnił Quennto. - Byłem tam kilka razy... mają na swoje dzieła sztuki mały, ale stabilny rynek odbiorców, głównie w Sektorze Korporacyjnym.
- A co komandor Thrawn mówił na temat ich strachu przed obiektami fizycznymi? - dopytywał się Car’das.
- Ich świat usiany jest tysiącami kamiennych słupów - rzekł Quennto. - Większość najwartościowszych roślin jadalnych rośnie na ich szczytach. Na nieszczęście, żyje tam również pewien paskudny latający drapieżnik. W efekcie... no, jest właśnie tak, jak powiedział.
- Wywnioskowałeś to z jednej rzeźby? - zapytała Maris, zerkając na Thrawna z dziwnym wyrazem twarzy.
- Właściwie nie z jednej - sprostował Chiss. - Jest tu... niech spojrzę... dwanaście takich rzeźb. - Wskazał jeszcze dwa miejsca w skarbcu.
- Jesteś pewien? - zapytał Car’das, przyglądając się wskazanym rzeźbom i płaskorzeźbom. - Nie wydają mi się ani trochę podobne.
- Zostały stworzone przez różnych artystów - wyjaśnił Thrawn
- Ale rasa ta sama.
- To naprawdę dziwne - odparł Quennto, kręcąc głową. - Jak te dziwaczne sztuczki Jedi."

"Poza galaktykę"

"- Ten atak patrolowców przed paroma minutami... Tylko na tej podstawie był pan w stanie określić, że to statki elomickie?!
   - Niech pan zacznie studiować sztukę, kapitanie - odparł Thrawn z rozmarzeniem. - Kiedy zrozumie się sztukę danej rasy, wie się już o tej rasie wszystko."

"Dziedzic Imperium"

Choć tam, chodziło głównie o sztuki plastyczne...

ps. był Bach to teraz Haendel:
http://pl.youtube.com/watch?v=bXJcMedsmw8
http://pl.youtube.com/watch?v=NUHiDEPpjw0
http://pl.youtube.com/watch?v=LaH7rKPyC6Y
http://pl.youtube.com/watch?v=AVa5mIlivrM
« Ostatnia zmiana: Października 08, 2009, 03:35:00 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #36 dnia: Września 05, 2008, 03:34:47 pm »
Nie doczytałam jeszcze wątku do końca. Zatrzymałam się na definicji muzyki i nie wydaje mi się, żeby wyjaśnienie akurat tego pojęcia było szczególnie problematyczne, skoro można je znaleźć chociażby tutaj. Bardziej interesuje mnie inna kwestia. Często słyszę zdanie podobne do tego: "On nie lubi muzyki poważnej, bo jej nie rozumie". No właśnie. Co waszym zdaniem mogłoby znaczyć szumnie brzmiące "rozumienie muzyki"? Czy chodzi o znajomość czasów, w których kompozytor/autor tworzył? tego co miał na myśli? zdarzeń, w związku z którymi utwór powstał? jego budowy? może to kwestia słuchu? a może wystarczy, że się po prostu podoba?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #37 dnia: Września 05, 2008, 03:51:34 pm »
Często słyszę zdanie podobne do tego: "On nie lubi muzyki poważnej, bo jej nie rozumie". No właśnie. Co waszym zdaniem mogłoby znaczyć szumnie brzmiące "rozumienie muzyki"? Czy chodzi o znajomość czasów, w których kompozytor/autor tworzył? tego co miał na myśli? zdarzeń, w związku z którymi utwór powstał? jego budowy? może to kwestia słuchu? a może wystarczy, że się po prostu podoba?

Cholera, lil. poruszyłaś tak trudny temat, że nie bardzo wiem co napisać, zwłaszcza, że nie wiem jak można rozumieć coś co jest matematyczna abstrakcja zaklęta w dźwięki (bo przecie nie o biegłą znajomość poszczególnych partytur tu chodzi). Ech, zatrącamy tu chyba o zrozumienie intuicyjne, a co ja mądrego mogę powiedzieć o intuicji bez ulegania platońskim (i późniejszym) pomysłom typu wynoszenia intuicji nad wiedzę aposterioryczną, skoro mechanizmy rozumienia nie dość dobrze poznane.

Wolę sobie Haydna posłuchać:
http://pl.youtube.com/watch?v=PnzLEDDbANY
« Ostatnia zmiana: Września 05, 2008, 03:53:50 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #38 dnia: Września 05, 2008, 04:58:28 pm »
Dziekuje Lil za poruszenie zagadnienia.
Moim zdaniem rozumienie muzyki nie jest tozsame z lubieniem. Na przyklad znam i rozumiem muzyke Maxa Regera (zwlaszcza organowa), ale daleki jestem od lubienia jej. Wiem jak i po co ulozone sa akcenty wlasnie tak, podobnie z dynamika, moge powiedziec jak utwory sa zharmonizowane i potrafilbym przeprowadzic o nim maly wyklad, ale generalnie muzyka Regera mnie nie porusza i jest zupelnie nie w moim stylu. Moge odniesc sie do kunsztu i docenic, ale nie podoba mi sie. Zeby powkurzac Q powiem, ze w duszy mi nie gra. Czestotliwosci drgan nie te i nie rezonuje.
Ale powaznie - mysle, ze niektorym nie chce sie podjac wysilku, zeby sprobowac zanurzyc sie, zrozumiec i byc moze polubic muzyke? Bo niektora muzyka klasyczna bywa wymagajaca. Nie tylko trzeba nadazyc za tym, co kompozytor ma do przekazania w sensie techniki, ale takze emocji. Musi nastapic jakas wspolna korelacja pomiedzy nadawca, a odbiorca. Technika muzyki, jej teoria (forma) jest celem do przekazania sluchaczowi wrazen estetycznych i emocjonalnych. Po to tworzy sie momenty ciszy, piano, pianissimo i nagle forte, budza sie gromy, moc, potega, lament i spiew... Albo zaleznosc miedzy dwoma instrumentami tanczacymi dookola siebie, zblizajacymi i oddalajacymi, dzwieki muskaja sie i uzupelniaja, pozniej wchodzi trzeci i dodaje swoje brzmienie, czwarty i piaty, wszystkie zaczynaja harmonizowac sie ze soba i graja glosniej, niektore zmieniaja rytmike, niektore tempo, ale ich osobne melodie razem komponuja sie w calosc, ktora staje sie piekna, a sluchacza sciska za serce.
Vangelis na przyklad tworzy muzyke bardzo intelektualna - mnostwo w niej odniesien do historii, skojarzen i nawiazan do innych nurtow muzycznych, scen, wspaniale potrafi grac na delikatnosciach i subtelnosciami wlasnie zmieniac kolorystyke i nastroj. Nie tylko mozna teoretyzowac o tym, ze uzycie pewnego instrumentu albo glosu wprowadza nastroj rodem ze sredniowiecznej Hiszpanii, albo jakze francusko brzmi bandeon w innym fragmencie, jak nagle zmiany tempa sa awangardowe dla akurat tego czasu, podobnie jak uzycie tych, czy innych instrumentow. Ale potrafi sie takze podobac. Oczywiscie mowie to w pelni subiektywnie. Jest mistrzem nastroju i inteligentnej opowiesci dla widza. Nie bardzo widze mu rownych. Zeby bylo troche sci-fi i kazdy wiedzial o czym mowie - podobnie jak Bladerunner jest idealnie zagrany obrazem (spojrzcie na genialna prace operatorow swiatla, jak wszystko razem tworzy klimat - mrok, deszcz, wystroj pomieszczen, postaci. Tam nawet kurz na podlodze i nieporzadek u JF Sebastiana ma swoja estetyke. Ma sie wrazenie i nie watpie, ze tak jest, ze kazdy strumien swiatla przswitujacy przez dym z papierosa byl zaprojektowany i stworzony po to, by wywolac efekt. Sam dym tez jest az piekny. To jest prawdziwe mistrzostwo przekazu), tak Vangelis skomponowal do niego idealna muzyke, znakomicie, fenomenalnie i genialnie harmonizujaca z warstwa wizualna. Te same zabiegi formalne - Mistrzowie tacy jak on stroja kazdy dzwiek kilkunastoma suwakami by brzmial odpowiednio, wszystkie cisze, brzmienia, nastroje, detale, wszystko komponuje sie w jedna, piekna calosc. Oddzialuje na umysl i intelekt, wrazliwosc, emocje i gdybym byl poeta, pewnie umialbym lepiej (czyli znowu sztuka - estetyczniej, emocjonalniej i za pomoca doskonalszych srodkow potrafilbym opowiadac Wam o uczuciach, gdybym byl poeta) przekazac moje odczucia. Mozna sie poplakac, zasmucic razem z autorem, poczuc spokoj i piekno, A niektorym chyba sie albo nie chce (no bo to trzeba by sie skupic i poswiecic czas, a tak na pierwszy rzut ucha to jakies elektroniczne mialczenie i w ogole po co to komu), albo szukaja czegos innego - na przyklad anarchistycznych tekstow, szybkiej perkusji i przesterowanego brzmienia gitarowego. Tez rozumiem, ale nie lubie. Proste.
Moze sie komus mglawica podobac ot zwyczajnie, bo ladna, ale lepiej chyba rozumiec takze z czego jest zbudowana, skad w ogole sie wziela i w pelni docenic jej piekno, wtedy juz wraz z majestatem wszechswiata w tle. Wtedy osiaga sie pelniejsze zrozumienie.
« Ostatnia zmiana: Września 05, 2008, 05:01:17 pm wysłana przez Evangelos »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #39 dnia: Września 05, 2008, 05:18:08 pm »
Jednym słowem sugerujesz, że aby rozumieć Sztukę należy poznać warsztat autora?

A co z tymi, którzy warsztatu nie znają, a dana rzecz im się po prostu podoba? Lubią nie rozumiejąc? Sugerujesz, że ich odbiór muzyki jest przez to ułomny?

Może i masz rację, ale czy mamy prawa odmawiać im rozkoszowania się muzyką, choć może nawet nut nie umieją czytać? (Niby z nas dwóch to ja jestem materialista-redukcjonista, ale jak dla mnie dotykamy tu tajemnicy... Przynajmniej na dzień dzisiejszy.)

ps. na złość ;) M. Reger:
http://pl.youtube.com/watch?v=DoIweOPfgCU
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #40 dnia: Września 05, 2008, 05:31:48 pm »
Jednym slowem sugeruje, ze w moim mniemaniu dobrze jest poznac warsztat, by pelniej obcowac z dzielem, albo przynajmniej samemu doszukac sie w nim ciekawych rzeczy. Fajnie wiedziec, ze IX Symfonia byla pierwsza, w ktorej uzyto choru, jaki efekt to daje, skad taki pomysl i sam rozumiesz.
Nikomu niczego nie odmawiam i nie sugeruje, ze dla kogos odbior muzyki jest ulomny. Mnie pomaga i lubie analizowac tez, ale nie kazdy ani musi, ani potrzebuje, ani chce, bo ma na przyklad bardziej rozwinieta intuicje i pewne elementy sa dla niego zupelnie oczywiste i naturalne, podczas gdy drugi bedzie sie glowil, a i tak niczego nie wymysli. Mozart musial nauczyc sie o kompozycji 1/5 tego, co pozostali, przecietni kompozytorzy.
Tajemnica - byc moze, bo komputery nie maja emocji. Czy gdybysmy zaopatrzyli je w gospodarke hormonalna, zaczelyby czuc i zrobily sie ckliwe?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #41 dnia: Września 05, 2008, 05:46:27 pm »
Co do meritum: oczywiście jako pilny czytelnik Lema muszę się zgodzić, że lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.

Co do gospodarki hormonalnej (której problem ciekawie porusza opowiadanie "Maski" D. Knighta) - to sądzę, że dobry program będzie w stanie ją zasymulować bez trudu.

ps. Brian Eno (ten pan co pisał muzykę do "Diuny" ;)):
http://pl.youtube.com/watch?v=lOgQyIMX_XU
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #42 dnia: Września 05, 2008, 06:26:36 pm »
Evangelos: przyjemnie czyta się wypowiedzi pasjonata (a może fachowca?). Czyli  w rozumieniu muzyki istotną rolę spełniają uczucia jakie wzbudza ona w słuchaczu. Jeśli utwór kogoś, dajmy na to wzruszył, znaczy, że konkretna osoba na pewno go rozumie. I takie wytłumaczenie w pełni by mnie satysfakcjonowało, gdyby nie przykład Maxa Regera, bo jak napisałeś jego muzyka Cię nie porusza, co wcale nie jest dla Ciebie przeszkodą w jej rozumieniu. No i tutaj można się pogubić. Z lektury powyższych postów, za pewnik przyjmuję jedynie, że znajomość suchych faktów na temat utworu (umiejętność odczytania zapisu nutowego, wiedza o tym, że akurat tutaj po raz pierwszy pojawił się chór…) przyczynia się do jego szerszego zrozumienia przy czym, patrząc w drugą stronę, brak tej wiedzy w niczym słuchacza nie ogranicza. I nadal nie wiem od czego, mówiąc o rozumieniu muzyki, należałoby wyjść. A może nie ma tu żadnej definicji i jak pisze Q, wszystko jest kwestią intuicji…

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #43 dnia: Września 05, 2008, 06:43:28 pm »
Tylko, że Q jako stary scjentysta uważa zrozumienie intuicyjne za rzecz wyjaśnialną naukowo, chwilowo tylko nie do końca zrozumiałą. I zamiast sam się "na ślepo" wypowiadać czeka po prostu na przyszłe sądy fachowców od mózgu...

ps. był Vangelis, był Eno, teraz J.M. Jarre:
http://pl.youtube.com/watch?v=N4oSXmnkPUU
(pamiętacie to z czołówki "Kwantu"?)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #44 dnia: Września 05, 2008, 09:10:36 pm »
Lilijno - Moze i sie zakapuckalem? Chce powiedziec, ze moim skromnym zdaniem mozna dzielo odbierac albo emocjonalnie albo intelektualnie, wzglednie jednym i drugim, co uwazam za najkorzystniejsze.
Na innym przykladzie - nie musi mi sie podobac malarstwo abstrakcyjne, zebym wiedzial dlaczego oni wlasnie tak maluja. Raczej nikt nie powie, ze kwadrat, dwa trojkaty i zielony pasek w poprzek sa piekne, ale wiadomo dlaczego taka forma, skad pomysl, czego manifestem jest taki wlasnie obraz. I mozna docenic na przyklad jakosc kompozycji.
Za to patrzac na obrazy Caravaggia czuje sie, ze Cie w dolku sciska i nie trzeba byc znawca sztuki, choc uwazam, ze warto wiedziec co nieco, o technice tez. Kogo symbolizuje przedstawiana postac, ze z tylu jest nawiazanie do takiego a takiego motywu. I tak dalej.
Rozumiem, choc nie przepadam.
Rozumiem i uwazam za zupelnie piekne (zrozumienie pomaga docenic)
Nie rozumiem i uwazam za piekne
Nic nie rozumiem i wcale mi sie nie podoba :)