Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 591 592 [593] 594 595 ... 1090
8881
Hyde Park / Odp: Pożegnania
« dnia: Lipca 01, 2016, 01:09:11 pm »

8882
DyLEMaty / Odp: "Space - The Final Frontier"
« dnia: Czerwca 29, 2016, 10:24:30 pm »
Dzięki, ale z drugiej strony daleki jestem od tragizowania. Jak już pisałem... "ST" systematycznie tracił na jakości od śmierci Roddenberry'ego (a cykl filmowy, od drugiej części poza kontrolą G.R.kręcony, już od lat '80). Może, więc, to i lepiej, że podróbka głośniej będzie krzyczała czym jest?

A - dawno zakończony - roddenberry'owski oryginał wszak nie zniknie od tego...*


* Z tym, że trochę upraszczam... Wiadomo, "ST" jako koncepcja był dziełem jednej osoby - Roddenberry'ego właśnie, ale jako gotowy serial efektem pracy był wielu ludzi - co jakoś tam każe wspomnieć pracownie dawnych mistrzów malarstwa czy choćby "fabryczkę literacką" Dumasa-ojca, albo laboratoria Edisona (gdzie do dziś znawcy się kłócą, w którym miejscu dzieło mistrza się kończy, a robota uczniów zaczyna). Z tym, że tu po śmierci mistrza uczniowie roboty nie zaprzestali.
Rozwijając więc analogię do tego, co stało się ze spuścizną Tolkiena czy Herberta (Franka), można by rzec, że wyglądało to trochę tak, jakby po śmierci Mistrza naszego Admin ze skrzatem posadzili - dajmy na to - Dukaja z Oramusem, by pod ich (i profesora J. z lemologiem) bacznym okiem, na podstawie lemowych szkiców i notatek  nowe "Pirxy" i "Tiche" płodzili. To byłby odpowiednik ery "Deep Space Nine'ów" i "Voyagerów". (Przy czym moja analogia kulawa jest na starcie, bo ani J.D., ani M.O., w procesie powstawania Dzieł Lema nie uczestniczyli.)
Niedawna era fanprodukcji, znòw, analogię by miała w sytuacji, w której - załóżmy - my tutaj, Lemowicze, uznalibyśmy te dukajowo-oramusowe produkty za niegodne, jednak,  Lemowej Wizji odbicie (tym bardziej, że coraz więcej w nich by było oramusowego politykowania i dukajowych eksperymentów literacko-popkulturowych, Lema coraz mniej) i postanowili napisać coś lepszego zapraszając wszakże okazjonalnie do współpracy profesora J., a i z autorami oficjalnej kontynuacji (którzy w międzyczasie "Lemy" pisać przestali, bo źle schodziły, ludzie woleli raz setny "Cyberiadę" czytać) zachowując łączność. Raz by nam z tego wyszło złoto (typu kontynuacji "Fiaska" pióra Hoko ;)), raz błoto, ale dalej byśmy się starali...
Analogii dalej nie pociągnę, bo nie przejdzie mi przez wirtualne usta ;) - nawet w tym krotochwilnym trybie - by Admin ze skrzatem zrobili kiedykolwiek to, co uczyniły ostatnio CBS z Paramountem...

I to też nie jest cała prawda... Jako propozycja artystyczna był "Star Trek" autorską wizją Roddenberry'ego, co widać nie tylko po nazwisku w czołówce, ale i po tym, że gdy G.R. zabrakło zaczął "ST" regularnie podupadać, o czym była mowa. Z drugiej strony wygląda to inaczej gdy rozpatrywać "Star Treka" jako zjawisko społeczne. Zebrał bowiem ów "Trek" przez lata potężną (dość potężną by wymusić dwukrotny jego powrót na ekrany) grupę fanów (z których liczni przez lata awansowali na autorów autoryzowanych ;) prac czy wręcz samych seriali/filmów), potężną grupę twórców (scenarzystów, projektantów, konsultantów naukowych itd.), aktorów - to był fenomen na skalę światową. Wszyscy ci ludzie przez mieli przez lata wrażenie współuczestnictwa, tworzenia "Star Treka" (co tłumaczy, czemu po śmierci Roddenberry'ego wciąż się do tego rwali), stanowili swoistą rodzinę. Dzięki fan-wydawnictwom, potem fanprodukcjom - nawet jeszcze przed erą crowdfundingu, która pozwoliła tym ostatnim wejść na profesjonalny poziom realizacji -granica między tymi grupami jeszcze bardziej się zacierała, bo przejście od piwnicznych wypocin pryszczatego nastolatka ;) do kanonu świętego ;) było płynne (fan, jako się rzekło, mógł awansować do oficjalnego zespołu, zagrać rólkę, czy zobaczyć swoje nazwisko na tzw. Okudagramie, a gwiazdor z dobrego serca wspomóc swoim udziałem garażowy filmik, zaś producent czy konsultant techniczny - udzielić konsultacji ;) i autorowi powielaczowej broszurki). Tymczasem gdzieś na etapie filmu "Star Trek: First Contact" (który deptał różne fanowskie i bardziej oficjalne chronologie), serialu "Star Trek: Voyager" (kiedy Berman i Braga, zwani w fandomie B&B, zaczęli po kolei pozbywać się z ekipy zasłużonych, od - teoretycznie b. silnego - Michaela Pillera, takiego roddenberry'owskiego skrzata-i-Dukaja-zarazem, począwszy), nie mówiąc już o erze serialu "Enterprise" i czasach obecnych, wytwórnia i jej reprezentanci pokazywali coraz bardziej, że mają tę grupę ludzi gdzieś, marginalizowali ją, odsuwali, lekceważyli, choć to ona uczyniła "Star Treka" owym społecznym fenomenem i tym samym dała tejże wytwórni wielomilionowe zyski. Nie mówię przy tym, że - skoro już podjęło się karkołomną decyzję o kontynuacji "ST" po śmierci Roddenberry'ego - należało tworzyć "Treka" tylko dla tej grupy i we wszystkim ślepo jej ulegać, że "Trek" miał kostnieć pod jej dyktando w zdezaktualizowanych naukowo formach, że sam zamiar szukania nowej publiczności był - przy takim założeniu - błędem (bo nie był), ale należało się tej startrekowej rodzinie (od słynnego projektanta startrekowych wnętrz i statków - Andrew Proberta, po autorów fan-manuali i fanfiction - tu również "Trek" okazał się bezkonkurencyjny w pobudzaniu do takiej aktywności) więcej szacunku. Jej kumulującemu się latami dorobkowi - tym bardziej.
Nie jest przypadkiem, że pierwsza głośna fanprodukcja "ST" - "Star Trek: Hidden Frontier" (rzecz jeszcze b. nieudolna, prawdę mówiąc)- powstała w opozycji do "ENT" (i ówczesnej polityki wytwórni, za którą winiono wówczas B&B), a potem tylko tych fanfilmów przybywało, bo wytwórnie odsunęły od "ST" prawie wszystkich z nim związanych, a zamiast tego zatrudniły p. Abramsa z kolegami i kazały im jawną komerchę robić.
Teoretycznie nie wykluczam więc - jak pisałem - że taki np. Peters jest cwaniaczkiem, który postanowił sobie zarobić na głupich fanach wykorzystując w tym miłość własną  - i głód dodatkowych zarobków - przyblakłych gwiazdek, ale nawet jeśli tak, to CBS z Paramountem go sobie wyhodowały pasmem błędów ciągnącym się  - i stale nasilającym - jeszcze od lat '80... Swoim niezrozumieniem "Treka" i jego fenomenu na nazbyt wielu płaszczyznach...
No, ale taka korporacja łba popiołem nie posypie, po to prawa kupiła by robić co chce... Sens? Spójna wizja artystyczna? Po co jej to...

Muzycy chcieli grać dalej bez dyrygenta, różnie im to szło, a właściciel filharmonii ich wypędził i zatrudnił kapelę disco polo - o to z grubsza chodzi w tej wojnie o fanprodukcje. Uniknęłoby się tego, gdyby - jak rozum nakazuje - po śmierci maestra tę budę zamknąć.

Bo - jak pisałem dawno temu WISTowi - mam wrażenie, że czasem lepiej zamknąć historię gdy na to czas i pozwolić  jej dalej trwać nieśmiertelnej w pamięci widzów, niż rozmieniać ją na drobne w wysilonych kontynuacjach.

8883
DyLEMaty / Odp: "Space - The Final Frontier"
« dnia: Czerwca 29, 2016, 06:52:41 pm »
Zakładam, że rozumiesz moje wkurzenie? ;) Bo to było tak... Z jednej strony zawierał ten "ST" dość bzdur, by z naddatkiem usprawiedliwić każdą Mistrzową złośliwość... Z drugiej miał dość ciekawą warstwę znaczeniową przemawiającą do wielu ludzi, od samej Le Guin, do takich oto sympatycznych dziewczyn analizujących ją (warstwę, nie Ursulę ;)) odcinek po odcinku ;):
http://trekkies-log.blogspot.com/
A o jego stronie technologicznej - owszem, miejscami nazbyt spekulatywnej, wpadającej w technofantasy, w jakimś też stopniu dezaktualizowanej stale przez rozwój fizyki (wiemy np. że efekt Warp wyglądałby inaczej niż na ekranie, o czym była mowa) - da się, jak zauważył już dzi lata temu, dyskutować godzinami - taki oto cykl audycji najlepszym dowodem:
http://trekyards.com/
https://www.youtube.com/playlist?list=PLNqjlEQ4DvUTW1VobAE21yXNikPFrZcbN

Tymczasem teraz to wszystko znika, liczy się tylko by powstał lackluster blockbuster w stylu "Avengers"... Bo zyski mają być. (Przy czym najśmieszniejsze jest to, że najlepiej dotąd zarabiały "Treki" najambitniejsze, o czym już wyTFUrnie nie pamiętają.)

8884
DyLEMaty / Odp: "Space - The Final Frontier"
« dnia: Czerwca 28, 2016, 01:28:00 am »
CBS z Paramountem zrobiły w międzyczasie co mogły, by nie powstawały nowe, choć trochę wartościowe, odsłony "Star Treka".

Zaczęło się od wytycznych dla fanprodukcji, oznaczających faktyczny koniec większości z nich (a co by o tychże fanowskich tworach nie gadać, jak niedoskonałe by nie były, więcej zawierały w sobie ducha "ST" niż kilka ostatnich filmów):
http://www.startrek.com/fan-films
http://axamonitor.com/doku.php?id=guidelines_aftermath

Spowodowało to wściekłość fanów i dość liczne akcje protestacyjne, plany bojkotowania "StarTreka" oficjalnego, czy wręcz wszystkiego, co rzeczone firmy wyprodukują.

Potem można się było dowiedzieć nieco o planowanej serii:
http://www.moviefone.com/2016/06/23/bryan-fuller-star-trek-interview/
http://trekclivos79.blogspot.com/2016/06/where-are-we-up-to-with-2017.html

Cóż... Rozwaliło mnie to:

"The designers have been taking inspiration for new starships from sports cars"

"Star Trek: 2 Fast 2 Furious", jak nic.

Wreszcie światło dzienne ujrzał finalny zwiastun trzynastego filmu "ST"
http://www.youtube.com/watch?v=3MBXBMkcUNo

Najlepiej podsumował go sam neoKirk - "Let's make some noice!". Co też uczynili.

Za to pomysł by śpiewała p. Rhianna nawet mnie rozbawił. Przypomniał mi się wątek z okołostartrekowej "Andromedy", gdzie komiksy o Aquamanie traktowano jako część mitologii klasycznej.

I zaraz stanął mi przed oczami taki obrazek... Koncert na pokładzie Ent-D:

Utwory Rihanny grane w jego ramach jako nieśmiertelna klasyka. Picard z emfazą mówiący o ponadczasowych wartościach tej muzyki. Łzy wzruszenia w oczach publiczności. Itd. ;D

Wytwórnie b. ułatwiają bojkot starym fanom.

A nastawienie tych ostatnich nieźle odda ten filmik:

(Kto ma choć śladową orientację w sprawie, ten pojmie.)


ps. Jak dobrze, że dziełom Lema żaden korporacyjny idiota nie dopisze dalszego ciągu w stylu "Zmierzchów" i "Niezgodnych", i nie będzie nam wpierał, że to jedno i to samo.

8885
Hyde Park / Odp: no nie mogę...
« dnia: Czerwca 25, 2016, 09:56:27 pm »
Noo, suweren zdecydował  8)

8886
Lemosfera / Odp: Wokół Lema się dzieje
« dnia: Czerwca 25, 2016, 09:46:52 pm »

8887
Hyde Park / Odp: Śmierć jak z "Pirxa", czyli: czy ufać maszynom?
« dnia: Czerwca 23, 2016, 10:38:08 pm »
Bo Pirx był głowny (i wyuczony przez Oślą Łączkę), nie mógł tak zginąć.

8888
Hyde Park / Odp: Śmierć jak z "Pirxa", czyli: czy ufać maszynom?
« dnia: Czerwca 23, 2016, 02:14:51 pm »
pjes: ale może ten temat dać do innego wątku?

Mówisz - masz. Wydzieliłem (do początkowego posta maźka dodając cytat z siebie, by było wiadomo OCB).

8890
Hyde Park / Odp: Śmierć jak z "Pirxa", czyli: czy ufać maszynom?
« dnia: Czerwca 23, 2016, 12:56:14 am »
"Ananke" - owszem.  I "Fiasko", gdzie GOD - choć ultymatywny - nic nie wskórał.

Ba, nawet w "Rozprawie" Pirx by sobie nie poradził, gdyby mu Ośla Łączka do głowy nie wbił tego odruchu wobec maszyn nieufności. Nauczony, że mogą zawieść, praktykę w tym już mający, czuł, że nawet jeśli uczynimy maszynę teoretycznie bezbłędną, to co sami za doskonałość uznamy, w praktyce może okazać się słabością.

O, gdybym był pijanym Snautem wygłosiłbym Wam tyradę o tym, jak to znając swoje ograniczenia, samym sobie do końca nie ufając, wolimy zaufanie pokładać w maszynie, którą przecie sami - niedoskonali - zbudowaliśmy, wkładając w nią, nolens volens, własne bylejactwo i (jak w "Rozprawie") - będące jego równie ułomnym produktem - własne wizje perfekcji ;).

8891
Hyde Park / Odp: Śmierć jak z "Pirxa", czyli: czy ufać maszynom?
« dnia: Czerwca 22, 2016, 08:27:36 pm »
Kiedy interakcja ludzie-maszyny jest jednym z podstawowych tematów twórczości Lema (bystry, los Indiotów), a jej związany z (nie)zawodnością aspekt "Pirxa" w szczególności.
Zobacz, Mistrz przewidywał to o czym piszesz - uzależnienie się od nich prowadzące do głupio-tragicznych błędów, a w "Opowieściach..." było to wręcz leitmotivem. Twierdzisz, że sytuacja z "Patrolu" nieadekwatna, bo tam czynnik "hurra! Obcych odkryję! do historii przejdę!" dochodzi... a przypomnij sobie "Test", gdzie owo uzależnienie wychodzi już na poziomie dopuszczalnej regulaminem (instytucji kształcącej kosmonautów!) rutyny i tylko jeden Ośla Łączka (bodaj mój ulubiony, obok Merinusa, z takich wychowawców kosmicznych kadetów w całej SF) rozumie czym to grozi (ano sytuacjami jak ta, o której mówimy):

"Regulamin zezwalał na korzystanie z pomocy Kalkulatora, ale Ośla Łączka miał w tej sprawie własną teorię: Kalkulator też człowiek – mówił – i może się popsuć."

I w tym jest sedno - awaria traktowanego z przesadnym zaufaniem komputera na egzaminie przyniesie, góra, blamaż (jeśli wykładowca nie będzie też liczył na tym zwartusiałym), czy to kadeta (jeśli się nie zorientuje, że to nie on błąd zrobił i tym nie wybroni) czy maszyny/jej budowniczych/programistów. Poza bezpiecznymi murami akademii może się rzecz kończyć tak, jak już się dziać zaczęło...

To mnie tknęło, a nie fakt, że Yelchin w słabym SF grał...

8892
DyLEMaty / Odp: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Czerwca 22, 2016, 04:55:59 pm »
O tym asteroidzie co Księżycowi pozazdrościł ;):
http://www.jpl.nasa.gov/news/news.php?feature=6537

ps. Wersja polska, tytuł trochę faktowoprasowy, ale:
http://natemat.pl/182881,nasa-ziemia-ma-drugi-ksiezyc-sprawdz-czy-zobaczysz-go-na-niebie

8893
Hyde Park / Odp: Śmierć jak z "Pirxa", czyli: czy ufać maszynom?
« dnia: Czerwca 21, 2016, 08:58:27 pm »
ale tego to raczej Lem nie przewidział - że ludzie głupieją, bo wydaje im się, że maszyny same myślą. W tym wypadku cały błąd to lampka, której nie powinna zapalić maszyna. Tak jakby ważniejsze od zaciągnięcia ręcznego było czy zapaliła się lampka.

Taak, a pamiętasz "Patrol" i gonitwę za światełkiem na ekranie, bez sprawdzenia co i jak, bo skoro komputer coś pokazał, to musi być?

8894
Hyde Park / Odp: Śmierć jak z "Pirxa", czyli: czy ufać maszynom?
« dnia: Czerwca 21, 2016, 08:37:04 pm »
Z Pirxa w jakim sensie?

Maszyna, przypadek, błąd, ukryta wada...

8895
DyLEMaty / Odp: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Czerwca 21, 2016, 09:56:40 am »
To się nazywa informacja :). Gratulacje najszczersze tzoku (zakładam, że Forum czytujesz) :). Zaszczycaj nas czasem, bo trochę tęsknimy ;).

Strony: 1 ... 591 592 [593] 594 595 ... 1090