Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 1079823 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2175 dnia: Czerwca 05, 2017, 08:13:16 pm »
Eee, a pojęcie ideału nie jest zawsze aprioryczne (i w dodatku odczapne - bo dlaczego akurat to uznać za wzorzec a nie co inksze)?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2176 dnia: Czerwca 05, 2017, 08:15:54 pm »
Jeśli zdefiniujesz trójkąt jako wielokąt płaski o trzech bokach - to co innego uznałbyś za trójkąt? Każda definicja jest aprioryczna.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2177 dnia: Czerwca 05, 2017, 08:29:35 pm »
Tak, ale idziesz od strony matematyki, a mieliśmy - empirii.

(Poza tym nie mam wrażenia, że Platon od matematyki wyszedł, a do - swoistego - zaświata doszedł drogą rozumowania, tylko raczej, że w zaświat solennie wierzył - są tacy, co o orfizm go posądzają - i go sobie matematycznie zracjonalizował, efektownie, przyznać trzeba.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2178 dnia: Czerwca 05, 2017, 09:28:46 pm »
Nie no, właśnie pokazałem od empirii ku wzorcowi, czy też ideałowi. Kwestia w co wierzył Platon jest tak samo nieistotna jak to, w co wierzył Einstein lub Newton. Cechą współcześnie pojmowanej nauki jest oderwanie wyniku od badacza. Słusznym byłoby mniemanie i zgodziłbym się z nim, że w zasadzie Platon niczego nie odkrył (w tej kwestii) - podał jedynie sposób uporządkowania natury, którego nie można dowieść (co w zasadzie dyskwalifikuje go jako współczesną teorię), który obecnie się broni w jednych kwestiach (np. w projektowaniu) - a w innych  nie (np. nie sądzę, żeby gdzieś tam była idealna krowa). Jednak nie jestem pewien, nie znam na tyle jego teorii, czy ona dotyczyła również krów. Tym niemniej tacy mądrzy możemy być obecnie, natomiast wówczas oba postulaty były tak samo niesprawdzalne z ich punktu widzenia jak dziś pytanie, co było przed Wielkim Wybuchem. Ponadto z dzisiejszego punktu widzenia raczej byli filozofami niż naukowcami. I tak dalej.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2179 dnia: Czerwca 05, 2017, 10:53:52 pm »
Mam wrażenie, że - abstrahując od oceny dorobku Platona - samo pojęcie "ideału" jest nijak niewywodliwe z empirii, natomiast stanowi skrajnie subiektywne, aprioryczne, wartościowanie. (Jak, paręnaście wieków po Arystoklesie z rodu Kodrosa, średniowieczny rycerz miał krzywonogą damę serca, to flaki wypruwał i czaszki szczerbił tym, co twierdzili, że "krzywe" =/= "idealne".)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2180 dnia: Czerwca 05, 2017, 11:01:56 pm »
Ogólnie mam wrażenie, że że na tym etapie możemy już sobie wszystko udowodnić ;) . W każdym razie uważam, że szamanem Platon nie był.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2181 dnia: Czerwca 05, 2017, 11:13:44 pm »
Jeśli faktycznie był orfikiem, to kto tam wie jak daleko od tych ichnich misteriów do szamańskiego transu było ;). (Od konkurencyjnych - dionizyjskich - było blisko.)

Ale chyba faktycznie masz rację, że:
na tym etapie możemy już sobie wszystko udowodnić ;)
::)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2183 dnia: Lipca 10, 2017, 10:07:34 am »
Właśnie przeczytałem, przypadkowo zupełnie, wywiad z synem Kisiela Jerzym, z którego wynika, że Kisielewscy mieszkali w jednym bloku z Mrożkiem w Krakowie. I że Mrożek pisywał wówczas zaangażowane społecznie teksty m.in wypowiedział się nt. karnawału w Nicei a konkretnie zwyczaju układania dywanów z setek tysięcy świeżych kwiatów - że to burżuazyjny zbytek. Na podwórku Kisiel spotkał Mrożka i pyta się - był pan w Nicei? Nie. To co pan pieprzysz? Wg słów pana Jerzego to jedno zdanie odmieniło pisarstwo Mrożka jak błyskawica, wyprowadzając się do innego mieszkania Mrożek spalił część swoich rękopisów "sprzed przemiany". Czy jest jakiś ślad tego w korespondencji Lema z Mrożkiem?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2184 dnia: Lipca 10, 2017, 05:04:59 pm »
Cytuj
Czy jest jakiś ślad tego w korespondencji Lema z Mrożkiem?
Czytujesz Wysokie obcasy?  :D
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53668,17490002,Jerzy_Kisielewski__Tesknie_za__Kisielem_.html?disableRedirects=true
Nie mam tej korespondencji, to nie pomogę, choć historia wygląda mi na miejską legendę.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2185 dnia: Lipca 10, 2017, 05:05:59 pm »
Zgadza się. Leżały w kibelku to w czasie medytacji przerzuciłem ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2186 dnia: Października 20, 2017, 03:02:18 pm »
Właśnie się napatoczyłem (więc i przeczytałem) na dwunastoletni artykuł rzucający trochę światła na relacje Witkacy-Piłsudski, a więc chyba dość istotny dla zrozumienia pewnych niuansów powieści "Nienasycenie", którą w Bibliotece Lema umieściliśmy:
http://palestra.pl/old/index.php?go=artykul&id=1630

(Ciekawe, swoją drogą, czy* (a jeśli - na ile) opis stanów wewnętrznych Zypcia odczuwanych w chwili spotkania z Kocmołuchowiczem jest odbiciem myśli samego S.I.W. z wiadomych chwil?)

* Bo trudno powiedzieć co było pierwsze - powieść (w roku 1930 wydana), czy też spotkanie (którego czas da się ustalić tylko b. orientacyjnie, bazując na tym, że w roku 1931 namalował Witkiewicz portret Jadwigi Piłsudskiej:
http://muzeumpilsudskiblog.pl/witkacy-portret-marszalka/
(Przy czym - co ciekawe - wpis z bloga muzeum sugeruje, że do spotkania mogło w ogóle nie dojść. Czyżby się więc fikcja miała przeglądać w fikcji? A jeśli tak - czy spotkaniową legendę stworzył Choromański czy sam mentor jego?)

A potem jeszcze po taki tekst o w/w powieści sięgnąłem:
http://asocjacje.pl/2014/03/22/o-metafizyce-bebechow-witkacy-nienasycenie/
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2188 dnia: Grudnia 17, 2017, 03:24:44 pm »
Drobna refleksja a propos tego, że dziś mamy:
- brak dziedziczności elit

Dukaj kiedyś narzekał (lamentował wręcz, jak sam to nazwał), że nie tworzy się dziś epiki w stylu XIX wieku. Co prawda narzekania dotyczyły rodzimego rynku literackiego, a książki o których zaraz powiem pochodzą z Anglii, ale zdarzyło mi się napatoczyć na tytuły stanowiące odpowiedź na te narzekania, bo wydają się niewiele tylko uwspółcześnioną wariacją na temat dawnych utworów Trollope'a i Edith Wharton. W zasadzie są to przyjęte przez krytykę z mieszanymi uczuciami, acz bestsellerowe, drobiazgi, jednak sięgnąłem po nie ze względu na - że tak powiem - towarzyszącą im otoczkę, ich autorem jest bowiem Julian Fellowes, scenarzysta altmanowego "Gosford Parku", twórca modnej niedawno ambitniejszej mydlanki "Downton Abbey", ale i - co istotniejsze w tym kontekście - obracający się od dzieciństwa w kręgach arystokratycznych potomek dyplomaty i - dożywotni, co prawda (to już znak nowych czasów) - baron zasiadający w Izbie Lordów (i dość aktywny tam jako torys i probrexitowiec). Zmogłem dwa tytuły. Pierwszy to "Belgravia", nawiązująca do XIX-wiecznych powieści odcinkowych, opowieść bazująca na popularnym (stendhalowsko-balzakowsko-thackerayowsko-prusowsko-reymontowskim, a i u Marcelka P. gdzieś w tle obecnym) schemacie ambitnego parweniusza usiłującego wybić się we wczesnokapitalistycznym społeczeństwie (i jeśli mająca jakiś walor, to odtwórczo-muzealny). Drugi - "Snoby", zasadniczo coś na kształt mocno ironicznego, i b. tak sobie napisanego (choć nie wiem czy i przekład swojego nie dokłada), romansidła o późnodwudziestowiecznym kopciuszku poślubiającym (dziedzicznego) lorda. I ta właśnie rzecz, mimo swoich niedostatków, mnie zaciekawiła, bo pisana jest wyraźnie z pozycji insidera, znającego z codziennego doświadczenia opisywane środowisko. A morał niesie tylko jeden - w kręgach dziedzicznej arystokracji brytyjskiej (która, dla swoich majątków i wpływów, stanowi wciąż realną siłę polityczno-ekonomiczną) w praktyce nic się nie zmieniło od czasów opisywanych przez wielkich poprzedników lorda F., no może trochę samoświadomego cynizmu przybyło.

Kto mi nie wierzy na słowo, a nie ma ochoty zagłębiać się w takie lektury (ani czekać na ich zapowiadane ekranizacje), niech rzuci okiem co pan autor ma do powiedzenia (Wojtkowi O.)... i jak mieszka:
http://wyborcza.pl/7,75410,20801363,czlowiek-z-krainy-lordow.html?disableRedirects=true

(Jasne, jest to wysepka w świecie rządzącym się innymi regułami, ale...)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 17, 2017, 09:11:45 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2189 dnia: Stycznia 08, 2018, 12:31:15 pm »
Gadaliśmy tu kiedyś z olką o "Maus" i "Watchmen", to i odważę się tu wspomnieć, że fundnąłem sobie w międzyczasie komiksowo-superbohaterski (głównie powtórkowy) maraton.
"Planetary" (główna seria wraz z tzw. Elseworldami) - w swej klasie wybitne. Ciekawa trójka bohaterów (choć tylko Drummer - stanowiący zarazem odpowiednik Demona Drugiego Rodzaju i staroWODowych Wirtualnych Adeptów - ma warte analiz moce, Jakita to taka Lara Croft - równie uzależniona od adrenaliny - wystrojona jak Trinity, Elijah dysponuje możliwościami a la mortalkombatowy Sub-Zero, Ambrose, wielki nieobecny ;), może stosować sztuczkę z bullet time, jednak styl i psychologia o wszystkim decydują), szczypta magii (choć Ellisowi daleko do - ledwo przywoływanych - okultystycznych fascynacji Morrisona i Moore'a), mnóstwo popkulturowych smaczków (od Fantastycznej Czwórki w roli głównych złych, po trupa Godzilli, Draculę i odpowiedniki Tarzana i Doc'a Savage'a), od niechcenia wrzucone elementy naukowe (nie, żeby z przesadną powagą traktowane, ale niezłe) - szczypta teorii informacji, Multiversum opisywane w kategoriach fizycznego odpowiednika (również niedawno wspominanej) grupy monstrum. Bardzo smakowite połączenie, jeśli kto konwencję lubi.
"All-Star Superman" - gdzie Morrison funduje czytelnikom unowocześniający powrót do korzeni Supka - bez szału* (acz nadal są to stany górne gatunku).
Za to "Marvels" i "Kingdom Come" wciąż mi smakują  (z czego ten pierwszy, statystycznie niżej ceniony, tytuł bardziej), zasadniczo uważam je teraz za ścisłą czołówkę gatunku wraz z wiadomymi historiami Moore'a, Millera i Claremonta z Byrne'm (i "Planetary" rzecz jasna). A odnotować przy tym trzeba, że udatnie rozgrywają różnicę pomiędzy - z lubością czyniącym aluzje do świata za oknem i do własnej bogatej historii - Marvelem a - świadomie stawiającym na mitologiczny ahistoryzm - DC. I pochwalić je za ukazanie superherosów tak potężnymi (i groźnymi!), jak gdy świat był młody, a my nastoletni ;), bo z perspektywy Jedermannów.
"Crisis on Infinite Earths" - poległem na tym. Widać wyrosłem z superbohaterskiej masówki, nawet jak to jej klasyka najklasyczniejsza.
"The Invisibles" i "PaxAmericana" (znów Morrison) - również zacząłem i odłożyłem, ale nie dlatego, że złe. Po prostu uznałem, że zasługują na lekturę w niejakim (no, mniejszym niż np. "Summa..." ;)) skupieniu, na które (po zakończeniu "Planetary") niezbyt mogłem sobie pozwolić.

* choć fani Morrisona, jak to fani Morrisona, szukają tam drugiego, a może i trzeciego z czwartym ;), dna (przypominając w tym miłośników "Primerów", "Incepcji" i "Westworldów" z "Battlestarami..."):
http://funnybookbabylon.com/2008/09/17/requiem-for-a-sun-god-looking-back-on-all-star-superman/
http://mountainofjudgment.blogspot.com/2008/09/all-star-superman-xs-and-os.html
http://neilshyminsky.blogspot.com/2008/09/leo-quintum-is-lex-luthor.html
« Ostatnia zmiana: Stycznia 08, 2018, 12:59:16 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki