Autor Wątek: Właśnie się dowiedziałem...  (Przeczytany 1924295 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2760 dnia: Czerwca 22, 2010, 07:10:04 pm »
"Tajemnice chinskiego pokoju" (ksiazka z 1993 roku, wiec nieco juz zakurzona, ale mimo wszystko zupelnie zdumiewa lemowa wyobraznia i tematyka, jakiej sie podejmuje i z niewiarygodna precyzja wrecz rozstrzasa potencjalny kierunek rozwoju nauki i techniki z tychze implikacjami. Jeszcze bardziej daje sie to odczuc w Summie, ktora jest odpowiednio starsza (67 rok chyba?), a wciaz aktualna)

Na miejscu naszego szanownego Forum Admina rozważalbym zalecenie, by "Tajeminca..." (albo i cały "Moloch") była odtąd wydawana jako całość z "Summą", do której wszak stanowi appendix.

Jest to propozycja akademicka i teoretyczna rozpatrujaca czy da sie stworzyc zycie, ale zastapic oryginalny kod innym, pobudowanym juz nie z nukleotydow, tylko z nie uzytych przez ewolucje takich samych zasad, ale wzietych z innych nukleinowych kwasow.

Tu pojawiają się dwa pytania:
1. czy jeśli jest to teoretycznie możliwe w ziemskim laboratorium, nie mogło się to w sposób naturalny zdarzyć w innych okolicach Wszechświata, a zatem czy pozaziemskie życie musi być wogóle oparte na DNA/RNA? Może ile planet - tyle kodów, a może jedne kody powstają - statystycznie - częściej, inne rzadziej. (Science fiction już zresztą tą kodową wątpliwość przyswoiła*.)
2. Czy jeśłi w najbliższej przyszłości zdołamy stworzyć sztucznie inny skuteczny replikator, będziemy w stanie sprawować kontrolę nad opartym na nim życiem (skoro wlasnego DNA jeszcze dobrze nie rozumiemy)? I - by była jasność - nie wolam tu o zaprzestanie ew. badań, a raczej zastanawiam się nad procedurami bezpieczeństwa. Pytanie dodatkowe: wiemy co w efekcie dało DNA, czy da się choć zgrubnie przewidzieć na co będzie stać inne replikatory, i jak bardzo ich twory będą odmienne od ziemskich...


* Jacek Dukaj, "Muchobójca":

"— Jakie wirusy? Jakie bakterie? Co pan, w konwergencję wierzysz? Cholera, to jest moja jedenasta placówka; DNA żadna świętość, co planeta, to inny replikator - białko a białko to jest różnica. Przecież te trawniki, te akacje - to wszystko z Ziemi"

(Samo opowiadanie sucks, Dukaj rozmywa tam SF kiepskim horrorem.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2761 dnia: Czerwca 23, 2010, 10:44:23 pm »
Evangelos - mogę Cię troszkę ściągnąć na Ziemię ;) ? O ile mi wiadomo to doświadczenie polegało na zsyntetyzowaniu istniejącego w naturze genomu jednej bakterii, a następnie "wprawieniu go" w komórkę innej dość blisko spokrewnionej. Przełomowość polega więc nie na tym, że stworzono coś sztucznego (co ożyło) tylko, że połączono krótkie odcinki DNA zgodnie z planem w całą nić. Następnie z cytoplazmy żywej komórki bakteryjnej usunięto jej własne DNA a wprowadzono to sztuczne (będące kopią istniejącego w naturze). Do tej pory, od 1983 roku owszem umiano syntetyzować cała nić, ale potrzebowano "kopyta", czyli jednej kopii nici, która miała być powielona (PCR). Tutaj mamy "montaż z podzespołów" plus drobne udoskonalenia (zespół powpisywał tam w jakimś alfabecie rozmaite zabawne rzeczy :) . Oczywiście w miejsca niekodujące).

Nie chcę tu podważać zegarmistrzowskiego mistrzostwa w manipulowaniu makromolekułami, ale trudno uznać to za stworzenie życia, syntetycznego życia, nowego gatunku itd (oczywiście nominalnie ta bakteria, będąc hybrydą jest nowym gatunkiem). Jeśli uznać, że istotą DNA jest informacja, to żadna nowa informacja nie powstała (no, poza tymi nr komórek, znaczy swoich telefonów, które oni tam wpisali ;) ). Przy tym to jest bakteria, gdzie współpraca DNA- cytoplazma jest stosunkowo prosta, u jądrowców są histony i inne "podtrzymywacze DNA" i ta współpraca DNA z opakowaniem jest niezwkle skomplikowana.


Co do możliwości istnienia innego kodu raczej nikt nie stawia tezy, że sposób kodowania jest jedyny możliwy. Dominuje pogląd, że przypisanie aminokwasów do trójek nukleotydów jest całkowicie przypadkowe, podobnie jak przypadkowe jest to, że DNA używa właśnie takich a nie innych zasad azotowych (a RNA jednej innej np.). Natomiast nieprzpadkowe jest to, że własnie trzy zasady kodują (mniejsza ilość, czyli 2 nie pozwoliłaby zakodować wszystkich aminokwasów, a większa jest... zbędna). To już jest efekt działania ewolucji - kod został ewolucyjnie udoskonalony i ślady tego tkwią wciąż w organizmach różnego szczebla). Pamiętacie Murchison? Znaleziono w nim zasadę azotową nie wchodzącą w skład DNA ani RNA - ksantynę. Dzienniki napisały o "kodzie, który spadł z nieba" i inne bzdury ale chodziło tak naprawdę o potwierdzenie, że związki organiczne, które tworzą się w kosmosie mogą bezpiecznie spaść w meteorycie na Ziemię. To jest tzw. hipoteza lodówki - wiadomo, że te związki w kosmosie są i że musiały być obecne w bryłach materii, z której skleiła się Ziemia (planetozymali). Tylko że Ziemia zaraz po sklejeniu na skutek kolapsu grawitacyjnego rozpaliła się dobrze ponad 100 stopni C., czego nie mogły przetrwać żadne związki organiczne zawleczone na planetozymalach. Skąd więc wzięły się w pierwotnej zupie? Zakłada się, że spadły na maeteorytach (których wówczas spadało niepomiernie więcej niz dziś), kiedy planeta już ostygła.

Czy możliwe jest życie oparte na kodzie zbudowanym na innym podłozu niż kwasy nukleinowe? Przeważa pogląd, że raczej nie (ze względu na brak związku o podobnej pojemności informatycznej). Podobnie jak neguje się życie oparte o krzem zamiast węgla (że wytwarza za mało związków). Oczywiście to są gdybania. Część naukowców szuka alternatywnego życia, które mogło powstać równolegle z "naszym" ale zostało zdominowane przez świat RNA a później DNA i chowa się gdzieś po kątach.

Czy życie oparte na innym (syntetycznym) kodzie mogłoby nam zagrozić? Uważa się, że jeśli chodzi o drobnoustroje to nie. One są świetnie dopasowane do żywiciela i korzystają z tych samych mechanizmów biologicznych. Najłatwiej wykazać to na wirusach.

Oczywiście jakaś duża forma życia z uzębioną paszczą, oparta na innym, syntetycznym kodzie XNA mogła by nas brutalnie zeżreć po prostu, ale prawdopodobnie okazalibyśmy się niestrawni ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2762 dnia: Czerwca 27, 2010, 01:17:04 am »
Atomicą w asteroidę ;):
http://www.space.com/scienceastronomy/diverting-asteroids-nuclear-explosives-100625.html

Nawiasem mówiąc ten news podoba mi się podwójnie, bo pokazuje, że nie ma odkryć i wynalazków "złych" istnieje tylko kwestia znalezienia im właściwych zastosowań.  Zaś broń atomowa która zabiła +/- 200 tys ludzi (sumując ofiary Hiroshimy, Nagasaki i prób atomowych gdzie sprawdzano jej skuteczność na własnych obywatelach, mają takie na sumieniu i ZSRR i USA; próby francuskie na Pacyfiku też kosztowały życie jakichś tubylców) może teraz ocalić życie miliardom.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 27, 2010, 04:51:57 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2763 dnia: Czerwca 29, 2010, 10:44:28 pm »
Temat wypłynął dość znienacka w maju ;) . Chodzi o to, że (o czym mało kto wie) przeprowadzono kilkadziesiąt prób nuklearnych w "przestrzeni kosmicznej" nim wszedł w życie traktat o zakazie takich prób. Stąd jest trochę danych. Ale nie są to dane z niszczenia asteroidy czy czegokolwiek, tylko dane z wybuchów w stratosferze i wyżej - gdzieś do 400 km (ISS lata na wysokości circa 340 km, zarejestrowane przed 1963 rokiem (jakość danych). Teraz te dane wrzucono do komputera i przy pewnych założeniach wyszło, że wyjdzie.

Jeśli chodzi o dystans kilkudziesięcioletni to po pierwsze to szmat czasu i pewnie coś lepszego się wymyśli. Raczej plazma, bo bez strachu, że asteroida się rozleci i zamieni w szrapnel. Niektóre ciała mają gęstość grubo poniżej 1 g/cm3 (np. 0,3 g/cm3). Choć przy okazji warto wspomnieć projekt Orion, który pewnie ktoś odkurzy niebawem.

Jeśli idzie o kilka lat to może faktycznie, możliwość zrobienia statku, który a'la misja NEAR zbliży się do asteroidy i w odpowiednim czasie "pyknie". A później się będziemy modlić, żeby dane. które wypluł komputer mniej więcej pasowały do rzeczywistości.

Na krótką metę (wykryli ją i zabili) to nie ma żadnego środka przenoszenia, żeby trafić znienacka w pędzącą asteroidę.


W sumie jak dla mnie dużo szumu nad starymi danymi, ale bez przełomu.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2764 dnia: Lipca 01, 2010, 08:48:07 pm »
W sumie jak dla mnie dużo szumu nad starymi danymi, ale bez przełomu.

maźku, że nie jest to sensacja - wiem (w końcu o dawna się o tym przebąkiwało; i nawet ów koncept - tfu! - "Armageddonem" obrodził). Tym niemniej cieszę się, że ktoś nad tym myśli, że coś wylicza, więc zlinkowałem (zwł, że mamy tu dwie pieczenie - efekty mogą też zrehabilitować atom w oczach tzw. ogółu, co dobre by było).

Natomiast przełom to będzie jak TO ew. zadziała (jak ew. nie zadziała, po kononowiczowsku nie będzie niczego).

Edit: a tymczasem jest szansa, że w biologii zrobi się ciekawie:
http://www.nature.com/nature/journal/v466/n7302/full/nature09166.html
« Ostatnia zmiana: Lipca 01, 2010, 11:49:41 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2765 dnia: Lipca 01, 2010, 09:44:29 pm »
Ja rozumiem, tyle że mam wrażenie, że to się nie przyda.

Jeśli naukowcy się nie mylą, to w katalogowaniu NEOsów dochodzą do 3/4 ich ilości. Z tej liczby niewiele zagraża Ziemi a najbliżej bodaj Apophis ale to lata 50-te tego stulecia. Krótko mówiąc wszystko wskazuje na to, że cokolwiek lata po jakiejś, takiej czy innej ale okołosłonecznej orbicie nie zagraża nam w najbliższej (tzn. kilkudziesięcioletniej) przyszłości. Czyli lepsze są tu rozwiązania precyzyjniejsze i bardziej przewidywalne (np. doczepienie silnika plazmowego) niż łupanie atomem i patrzenie, w którą stronę odłamki lecą.

Zaś w razie "wariata", który się znienacka wyrwie z obłoku Oorta to niestety na długo tylko modlitwa pozostanie.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2766 dnia: Lipca 02, 2010, 07:33:15 pm »
Chciałoby się optymistycznie zakrzyknąć, że realizuje się fragment wizji z "Blade Runnera" (że o "Bondach" i "Fantomasach" nie wspomnę):
http://www.terrafugia.com/
Ale jestem ciekaw na ile ten pojazd jest praktyczny, na ile zaś pozostanie zwykłą ciekawostką.


Edit: z zupełnie innej beczki, i znacznie ciekawsze - o ewolucji Tybetanczyków (co rzuca światło na całą ewolucję homo sap.):
http://www.sciencemag.org/cgi/content/abstract/329/5987/75
wersja dla leniwych:
http://www.sciencedaily.com/releases/2010/05/100513143453.htm
(Ogólnie chodzi o to, ze ewolucja jak już musi to b. się spręża ;).)


ps. i jeszcze drobiażdżek astronautyczny w trybie awaryjnym ;):
http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-pomylka-na-orbicie-progress-nie-zdolal-przycumowac-do,nId,286592
(Żartuję, a wiadomość niewesoła, ale zrobiło mi się po jej lekturze jakoś tak pirxowato...)
« Ostatnia zmiana: Lipca 03, 2010, 11:09:01 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2767 dnia: Lipca 03, 2010, 10:02:36 pm »
Cena tego "wózka" trochę zaporowa ale świetna sprawa. Wcześniej ktoś próbował wprowadzić do sprzedaży latający samochód wytwarzający siłę nośną za pomocą kilku wentylatorów. Ciekawi mnie jaka doskonałość ma ten samoloto-samochód - czytaj - ile czasu ma kierowca na lądowanie jak silnik zgaśnie, i z jaka prędkością to w ogóle siada (bo ze stosunku rozpiętość skrzydeł/masa to wychodzi, że jak kowadło :) ).

Ja widziałem takie coś w Góraszce, a później w Dęblinie w tym roku:

http://www.wiatrakowce.com.pl/index.php?go=20

i po po prostu zachorowałem :) . Żona pracuje szlifierka i spawarka, ale nie może tego skasować :) .To jest wiatrakowiec, główny wirnik nie jest napędzany, ale może lądować na autorotacji, rozbieg to coś 30m a dobieg  - kilka :) . W środku klima, skóra, komóra ;) i chodzi na zwykłą (samochodową) benzynę. Mieści się w garażu. Miodzio!
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2768 dnia: Lipca 04, 2010, 02:08:04 pm »
Bardzo fajna sprawa. Ktos w sasiedztwie ma, bo czesto widze latajacy. Po angielsku nazywa sie "gyrocopter". http://en.wikipedia.org/wiki/File:Aurogyro-ELA-07-Casarrubios-Spain.jpg
Ciekawe jak to jest z licencjami, pozwoleniami i takie tam... Trzeba miec takie same, jak na normalny helikopter?
edit: w UK chyba nic nie trzeba (na glajty tez nie, zalecaja, zeby "umiec latac" i ukonczyc kurs). Naprawde zaczynam sie powaznie interesowac, bo paralotnia w UK nie dziala - pogoda jest zbyt zmienna i kaprysna...
Znalazlem informacje, ze w UK sa 304 gyrocoptery/wiatrakowce, z czego 75 "licencjonowana do lotu", ale nie wiem jeszcze o co chodzi dokladnie. Jak bede mial 100% dane i orientacyjny cennik, to dam znac  :D
Hehe, to by byla moja zabawka ultymatywna!
edit2: http://gyrocopterexperience.com/component/gyrocom/abc/location/location/3 :-)
« Ostatnia zmiana: Lipca 04, 2010, 02:24:21 pm wysłana przez Evangelos »

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2769 dnia: Lipca 04, 2010, 02:29:12 pm »
Na to trzeba takie kwity jak na samolot ultralekki, w Polsce to jest chyba kurs 30 godzin lotu plus oczywiście teoria w każdym razie nie ma się po tym licencji pilota i podejrzewam, że na całym świecie jest podobnie, bo kwity są międzynarodowe. Jest to bardziej bezpieczne od samolotu bo nie można przeciągnąć, nie potrzebuje długiego równego pola w razie kłopotów i bardzo ładnie siada na autorotacji. Sam widziałem, jak usiadł na autorotacji ale nim dotknął kołami pasa wyrównał i dość długo leciał poziomo pół metra nad ziemią. Samemu można złożyć za jakieś 20 tysięcy (złotych), wówczas wersja jednoosobowa bez kabiny oczywiście XENON to wersja luksuśna, zdolna do lotu w każdych warunkach (jest mniej wrażliwa na wiatr od samolotu), dwuster itd.

edit: kilka fot :)

Takie sobie, bo w Dęblinie ciemno było jak w kopalni u górnika w uchu ale... pokazują możliwości maszyny (pion na zdjęciu pokrywa się z pionem rzeczywistym) oraz fantastyczną widoczność, jaka ma pilot z kabiny. Na ostatniej focie lądowanie autorotacyjne.









« Ostatnia zmiana: Lipca 04, 2010, 03:52:14 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2770 dnia: Lipca 11, 2010, 12:11:29 pm »
« Ostatnia zmiana: Lipca 11, 2010, 12:47:30 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2771 dnia: Lipca 12, 2010, 12:15:36 pm »
Hehe, jak zywo zaczyna sprawdzac sie jajcarska przepowiednia Lema z konca Okamgnienia o sztucznej inteligencji z Podlaskiego sluzacej obrobce cebuli :-)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2772 dnia: Lipca 17, 2010, 01:08:45 am »
Maly odwrot od nedznej polityki w kierunku łaczacego nas ogniwa czyli tematow zwiazanych z Panem Lemem:)
Jakis czas temu trx wspominal o ekranizacji Maski w rezyserii braci Quay.Wtedy miejscem premiery byl Londyn.Jutro mozna ta animacje zobaczyc (premierowo w Polsce) w Poznaniu (Festiwal Animator 2010 ).
Informacje o filmie (czesciowo pokrywaja sie z tym co trx linkowal ale zawieraja tez zdjecia ktorych wczesniej nie bylo):
http://www.gloswielkopolski.pl/kultura/282900,maska-lema-i-braci-quay-na-zakonczenie-animatora,id,t.html
Zdjecie male...Matrixowe;):
http://www.se-ma-for.com/news-swiatowa_premiera_filmu__maska_
Muzyki stanowiacej tlo dla animacji mozna posluchac sobie tutaj:
http://opium.org.pl/2010/02/12/maska-czyli-bracia-quay-ekranizuja-lema/
Ciekawe gdzie bedzie mozna zobaczyc (procz festiwalu) ten film? Moze nie podzieli losow wiekszosci festiwalowych perelek i nie przepadnie w odmetach historii...bo niestety w dziale dystrybucja cisza.Skoro pierwsza seria Kolekcji Wyborczej konczyla sie ksiazka z plyta o przygodach Tichego...to moze teraz zamaskowany final?;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2773 dnia: Lipca 25, 2010, 10:36:40 am »
Powstaje film animowany na podstawie Kongresu Futorologicznego. Dobra wiesc ze powstaje, zla ze jest luzno na Kongresie oparty.

Co jest z tymi rezyserami?! Siegaja po dziela Lema, bo nie maja swoich, dosc dobrych pomyslow, ale za kazdym razem wydaje im sie, ze maja od niego lepsze pomysly i przerabiaja znaczaco oryginaly. Marzylo mi sie, zeby powstala jakas produkcja z duzym budzetem i dobra obsada na podstawie Kongresu, ale wiernie odtwarzajaca powiesc.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Właśnie się dowiedziałem...
« Odpowiedź #2774 dnia: Lipca 25, 2010, 08:07:51 pm »
Cóż, widzieliśmy się z Wojtkiem O. (mówił o Lemie na TrekSferze, którą współorganizowałem w ramach "fantastycznego sabatu" Avangarda 6).

Dowiedziałem się odeń, że opowiadanie "Profesor A. Dońda" uważa - poza całą fantastycznonaukową tegoż opowiadania warstwą - uważa za celną przepowiednię fiaska gierkowskich pomysłów (ta helikopteryzacja) jak i grożącego zaostrzenia kursu władz wobec niepokornych (ów pluton egzekucyjny ćwiczący na zapleczu). Natomiast w "Masce" widzi on też aluzję do zdarzajacych się wówczas politycznych zabójstw dokonywanych przez "nieznanych sprawców". (Królewski bal z tejże nazwał wręcz "balem u Wilhelmiego" - tak, tego samego Wilhelmiego, którego unieśmiertelnił Mistrz w "Głosie Pana".)

Mówił też Wojtek o sprawie znacznie ciekawszej dla technoluba, o owym słynnym przydomowym generatorze dieslowiskim oraz o lokalizacjo ogniska, w którym Mistrz - niczym tarkowski Kelvin ziemskie pamiątki - palił nieudane rękopisy. (Generator ten - jak twierdzi - na miejscu naszego Forum Admina na licytację by wystawił, bo sądzi, że kupcy by się znaleźli; tak jak na mercedesa.)

To wszystko w części oficjalnej. W części nieoficjalnej - konkretnie w trakcie rozmowy odbytej w drodze do męskiej toalety (piszę o tym, bo Lem doceniał takie "klozetowe" smaczki odbierające życiu nadmiar patosu) - rozmawialiśmy też o tym, o co zapytać go obiecałem.

Krótko:
1. hipotezę Cetariana odnośnie tego, że błąd z użyciem przez Pirxa układu dwójkowego nie był jednak błędem nazwał dosadnie "bzdurą"; niezbyt się ucieszyłem, ale sądzę, że z racji dostępu do Mistrza wie lepiej;
2. co do kwestii czy - jak sugerował liv - Le Guin świadomie sportretowała w "Lewej ręce..." GUŁag, stwierdził, że jest to prawdopodobne, bo Le Guin żywo się naszą częścią świata interesowała, ale nie jest pewne; równie dobrze mogło być to echo relacji o obozach niemieckich;
3. natomiast domysł, że Shevek może być literackim modelem Sołżenicyna uznał za bardzo, bardzo prawdopodobny.

ps. i tak to od polityki nie ucieklim...
« Ostatnia zmiana: Lipca 25, 2010, 08:11:54 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki