Polski > DyLEMaty

Czas i Przestrzeń

<< < (6/20) > >>

lanka:
Ten barokowo-postmodernistyczny styl miał - jak tuszę - przydać finezji rozumowaniu, które jest banalnie  proste, gdy je wyłuskać z metafor (nb. w pętach portretu/widziadła sennego to niebanalna przenośnia , zwłaszcza w pętach tego, które tak zatrważająco szybko ulega dezaktualizacji - mniemać można, że dezaktualizują się takze pęta?No, to nie jest najgorzej...
Jeśli na stylu Lema pragnął się autor elukubracji powyzszej wzorować, to niezbyt się udało, bo z tekstów Lema wynurzają się problemy, nad którymi godzinami można debatować  - natomiast tu naprawdę jedno zdanie wystarczy - a że  jako pointa trafne mi się wydaje nad podziw, pozwolę sobie zacytować:
Terminus napisał:"No to co proponujesz w zamian? Kąpiele w wodzie święconej?"
No, właśnie.

plazmonique bloedestaug:
Nie chodziło o naśladowanie stylu Lema (podówczas byłoby może nieudane), to jest po prostu pewien ogólniejszy sposób wypowiedzi, a i nie sądzę aby ten styl był bardzo postmodernistyczny. Był nieanalityczny.

A co w zamian? - To zależy od tego, co chciałby otrzymać pytający. Pointa nie jest trafna.

Odpowiem Terminusowi, bo wypowiedź lanki ma smaczek ad personam. Jakbym nie uważał że z Lema wynikają ciekawe problemy, to bym nie wszedł na forum, a wcześniej nie przeczytał tych trzydziestu paru jego książek, oczywiście włączając analityczne traktaty, tj. summę, dialogi, filozofię przypadku, fantastykę i futurologię. Więc skoro ktoś wypowiedzieć się już raczył, to choćby przez grzeczność należy poszukiwać intencji wypowiedzi i względem tej intencji dokonywać semiotyzacji. A takie gadanie że "rozumowanie jest banalne", itp. to dobre chyba dla studenciaków czy kogo? - Nie jesteśmy na targu, za słowo trza brać odpowiedzialność, - więc co powiedziałaś, udowodnij! A my wróćmy lepiej do pytania Terminusa.

Analityzując fragment poprzedniej mojej wypowiedzi, powiem, że chciałem zasugerować iż ta nasza ukochana przysłowiowa zachodnia racjonalność ma dość poważne ograniczenia, które trzeba brać pod uwagę, i zamiast z okrzykiem zwycięzcy redukować wszystkie zagadnienia do czysto logicznych konstruktów tylu "albo-albo", dokonywanych w paradygmacie fizykalistycznym, umieć przynajmniej w odpowiednich chwilach zamilczeć.

Przykład problemu Boga jest tutaj dość wdzięczny. Otóż w sposobie myślenia oświeceniowym redukuje się naturalne lub chrześcijańskie rozumienie Boga do paradygmatyki materialistycznej, a następnie wykazuje się różne tam sprzeczności, i tak dalej. Ale taki homomorfizm f:X->Y nie jest izomorfizmem, zatem rezultaty otrzymane w Y wcale niekoniecznie dają się cofnąć do X. To samo z magią i fusami. Co proponuję w zamian? Zastanowić się nad klasami możliwych przestrzeni Y, oraz własnościami odwzrowań w nie, a w następnej kolejności - nad klasami odwzorowań pomiędzy tymi odwzorowaniami, czyli, po chłopsku już mówiąc, jak tłumaczyć z jednego języka na inny.

Bomba atomowa była takim samym empirycznym potwierdzeniem trafności pewnego sposobu widzenia świata, jak walenie maczugą w łeb pośród obrzędów matki ziemi trzydzieści tysięcy lat wcześniej.

Lekcją z Einsteina jest to, że czasoprzestrzeń nie istnieje jako byt niezależny, a jest jedynie wypadkową cech wszystkich oddziałujących obiektów. Tak samo jest z przestrzenią postrzegania: polem widzenia, w którym dopiero wtórnie wprowadza się nieizomorficzne redukcje do przestrzeni systemów pojęciowych.

Mało to ma chyba wspólnego z apoteozą kąpieli w wodzie święconej.

lanka:
1. Styl postmodernistyczny charakteryzuje się  tym, że jego twórcy i użytkownicy sądzą, ze wypowiadają się syntetycznie....
2. Nie kwestionowałam znajomości dzieł Lema, ale skoro trafiła się okazja aby poochwalić się przeczytaniem

--- Cytuj ---tych trzydziestu paru jego książek, oczywiście włączając analityczne traktaty, tj. summę, dialogi, filozofię przypadku, fantastykę i futurologię
--- Koniec cytatu ---
 - (oczywiście ) gratuluję...

--- Cytuj ---Więc skoro ktoś wypowiedzieć się już raczył, to choćby przez grzeczność należy poszukiwać intencji wypowiedzi i względem tej intencji dokonywać semiotyzacji.

--- Koniec cytatu ---

Skoro raczył - to skromnie powiedziane!






lanka:
3. Skoro ktoś już raczy się wypowiadać - powinien - choćby przez grzeczność dla czytelnika zadbać o klarownośc komunikacyjną, ponieważ dysputa ma dotyczyć sensu a nie intencji, których poszukiwania  piszący się domaga,(termin semiotyzacja w odniesieniu do tej wymiany zdań jest tak nadmiarowy, że graniczy z nadużyciem)
4.Co do grzeczności:
--- Cytuj ---A takie gadanie że "rozumowanie jest banalne", itp. to dobre chyba dla studenciaków czy kogo? - Nie jesteśmy na targu, za słowo trza brać odpowiedzialność, - więc co powiedziałaś, udowodnij! A my wróćmy lepiej do pytania Terminusa.

--- Koniec cytatu ---

Pluralis majestaticus?  Nieźle koresponduje z tonem pełnym wzgardy : " dobre chyba dla studenciaków"- nie wiem, z kim mam do czynienia, z docentem pewnie, sądząc po tym określeniu...
O klasie mojego interlokutora dobitnie świadczy odwołanie się do targu, (tu obraźliwość intencji nie została nawet zawoalowana ale taki zabieg polemiczny raczej mnie bawi niż obraża)
Tym razem  wypowiadam się istotnie ad personam - komentując jedynie to, do czego mnie wywołano. Swoją drogą "pominięcie " mojej wypowiedzi zajęło dwa akapity, a i potem  udawanie, że się tę wypowiedź pomija jest hipokryzją tylko, gdy pisze się o Lemie, o którym wspomniałam...
Odpowiedziałność za słowo?

plazio:
Ba! Ależ wywołałem nie do użerki (tzn. ironicznego i nieprzychylnego odczytywaniu wypowiedzi), tylko do treściwego udowodnienia postulowanej przez przedmówczynię "banalności [mojego] rozumowania". Bo skoro wystarczyło mi raz się odezwać, a już zostałem zrugany "elukubracjami", "banalnością rozumowania" i "postmodernistycznym stylem", bez ani jednego merytorycznego zdania odnoszącego się do treści wypowiedzi, to czy w tej sytuacji moje zdanie iż nie jesteśmy na targu nie było choć trochę uzasadnione?

Nadto, zgodnie z Twą, lanko, definicją postmodernistycznego stylu, zalicza się doń również zestaw świętych ksiąg dowolnej religii. To udowadnia nonsensowność takiej definicji.

A każda wypowiedź ma swoją intencję, która to intencja wskazuje właściwy kierunek semiotyzacji. Dlatego trafne odczytanie tej intencji jest niemalże koniecznym warunkiem uchwycenia sensu, a co dalej idzie - dyskursu, tzn. dialogu, rozmowy. Która wymaga obustronnej chęci porozumienia.

Dobre chyba dla studenciaków są rzeczywiście dyskusje, w których nie chodzi o dojście dokądś tylko o popisanie się zdolnością rozłożenia czyjejś wypowiedzi na fragmenty z których wynika tylko to, że nic nie wynika. A wymieniłem tę grupę społeczną w takim a nie innym zabarwieniu emocjonalnym, gdyż po prostu pośród studentów różnych kierunków i uczelni widziałem chyba najczęściej ten styl. Wcześniej jest się zwykle za młodym, potem zaczyna się coś rozumieć. Jeśli uraziłem, czyli trafiłem w coś bolesnego, to przepraszam.

Ach, i zostałem jeszcze oskarżony o hipokryzję. Nie chcę tracić czasu na uzasadnienie dlaczego tego typu oskarżenie razi swoją sztucznością, bo to chyba widać. Pewne sprawy są kwestią stylu.

Dlatego mam nadzieję, że jednak ktoś zamiast popadać w emocjonalne wzburzenia i czepialskość, przejdzie do meritum zagadnienia, które moim osobistym zdaniem jest ciekawe, a które postawiłem tak jak umiałem w dwóch poprzednich postach.

ps. jeśli napisałem o liczbie książek Lema które przeczytałem, to albo jest to prawdą, albo fałszem (boolowsko rozumując). Jeśli jest to fałszem, to można mnie łatwo zagiąć i fałsz merytorycznie udowodnić, więc po cóż emocje? Ale jeśli jednak jest to prawdą, to może nie miało to służyć wywyższaniu się (bo po co mi to?), a wskazaniu, że mam coś do powiedzenia, co może być interesujące. Staram się, jak widzisz - o, nieznany czytający! - jakoś nawiązać jednak dialog.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej