Teiści cytują, bo nic innego im nie pozostało...
A skoro tak, skoro to brzytwa, której sie chwytają, to znaczy, że kiepsko z nimi. Maluczko, maluczko, a Voltaire'a kanonizują (bo na ateuszy gromy rzucał).
Ty też wynosisz rozum praktyczny: bo nauka to właśnie jakaś analogia tej "praktyki".
Prawda. Jednak "mój" rozum praktyczny to przyjęcie (z braku lepszej satysfakcjonującej alternatywy), że to czego doświadczamy (upraszczam, bo pojawia sie tu np. casus schizofreników) jest prawdziwe, a przynajmniej, że (taki nowy wariant zakładu Pascala
) mniej ryzykujemy tak przyjmując... Kantowy zaś rozum praktyczny to przyjmowanie pewnych rzeczy znacznie bardziej odległych od empirii "dla spokoju ducha" czy jak to zwać...
Mój rozum praktyczny nie ma aż takich uroszczeń w zakresie orzekania o Bozi, czy o "prawie moralnym".
Świętości mnie nie interesują - tylko nieścisłości w rozumowaniu. Kantowi mozna postawić dziesięć powazniejszych zarzutów niż postulaty rozumu praktycznego.
To po co go bronisz?
Lepiej te zarzuty przedstaw.
(A ścisły w myśleniu być nie muszę,
fuzzy logic mi alibi...
)
Czy Twoja niechęć do Platona nie wynika czasem z powodów pozafilozoficznych?
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e8/Jean_Delville._l%27Ecole_de_Platon%2C.jpg
Jak brzydko
ad personam, że ja niby homofob? Wystarczy poczytać co o gejach pisałem na forum
www.startrek.pl, by ustalić, że nie mam do nich uprzedzeń...
(Zresztą homoseksualizm ma ponoć głęboki sens ewolucyjny...)