Autor Wątek: opisy potraw w książkach Lem  (Przeczytany 10511 razy)

skrzat

  • YaBB Administrator
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 357
    • Zobacz profil
opisy potraw w książkach Lem
« dnia: Listopada 03, 2016, 08:17:51 pm »
szukamy (a raczej czyni to prof. Bereś, który jednak wstydzi się sam zapytać na forum)  opisów ciekawych/charakterystycznych potraw, jakie pojawiają się w książkach Lema. Macie jakieś tropy? Jak dotąd udało mi się znaleźć tylko nogi zdziczałych mebli w potrawce w "Dziennikach gwiazdowych" (bodajże "Podróż 21", ta najbardziej ukochana przez autora):

Cytuj
Posiłek był skromny, noga stołowa w potrawce – dość łykowata; jak się wtedy o tym przekonałem, dziczejąc, meble okolicznej puszczy stawały się przeważnie mięsne.

Jeszcze są chyba jadalne genitalia w "Kongresie futurologicznym", ale chodzi nam o coś bardziej cenzuralnego ;-)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 03, 2016, 09:31:00 pm »
Pan prof. Bereś się wstydzi? Ja się wstydzę na samą myśl, że prof. może czyta co piszę :) .

Ziemniaki - ale one były drapieżne, pamiętam jakąś jajecznicę Pirxa na Księżycu (?). Poza tym to jakoś pustka. A, wołowina (?) Tichego - chyba nie przekręcam, zdaje się, że do stosu wstawiał? To i owo z Kongresu (ale o ile pamiętam, to była szara breja, tylko iluzorycznie wzmocniona). Zupa rakowa (z gorylem w tle). Hm, tak na szybko to więcej nie pamiętam.

Proszę uprzejmie przekazać prof. Beresiowi moje niskie ukłony, uważam jego wywiady z Lemem za mistrzowskie patrząc od strony pytań, które zadał.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 04, 2016, 08:58:36 am »
Lećmy zatem "Dziennikami...".

1. Potrawy wyśmienite, lecz niesłychanie twarde ("Do eksponatów wskrzeszających wspomnienia szczególnie intensywne należy ząb umieszczony na małej poduszeczce pod kloszem; ma dwa duże korzenie i jest zupełnie zdrowy; wyłamał mi się na przyjęciu u Oktopusa, władcy Memnogów z planety Urtamy; podawano tam potrawy wyśmienite, lecz niesłychanie twarde." - "Podróż dwudziesta druga").

2. Tęciwe piżanki w drżonie, drumble ustercone, a na deser miesiochy - dania kuchni miejscowej, częstował nimi Tichego o. Lacymon ("Podróż..." ta sama).

3. i 4. Smacznie przyrumieniony medalion cielęcy, cały w masełku oraz - omyłkowo -  magnetofon kalesonowy, że tak pozwolę go sobie nazwać, które zaserwowali oo. Destrukcjanie ("Zakonnicy gorąco usprawiedliwiali się przede mną z braku zupy; po prostu braciszek, wysłany na powierzchnię ziemi studzienką kanalizacyjną, nie umiał odnaleźć właściwej torebki; z kotletem poszło jednak nieźle: plemnik, polany kilkoma łyżkami wody, napęczniał, rozpłaszczył się, tak że po chwili miałem na talerzu smacznie przyrumieniony medalion cielęcy, cały w masełku, które, skwiercząc od nagrzania, wydzielało się jego porami. W magazynie, z którego dobyto ten specjał, musiał panować zupełny chaos, skoro między paczuszkami z gastronomicznymi plemnikami zawieruszyły się inne: zamiast deseru wyrósł mi na talerzu magnetofon, a i to nie nadający się do użytku, bo miał na szpulach tasiemki od kalesonów." - "Podróż dwudziesta pierwsza")

5. Nieźle przyrządzona poręcz ("nieźle przyrządzoną poręcz; jeśli mówię, że ją dobrze ugotowano, to nie dlatego, że była naprawdę smaczna, ale jedząc umiałem już zrobić poprawkę na wszystkie okoliczności towarzyszące kulinarnym zabiegom" - "Podróż..." jw.)

6. Polędwica wołowa ("rozgrzany od potężnej pracy stos atomowy popsuł mi najlepszą porcję polędwicy wołowej, jaką zostawiłem w lodówce na niedzielę, straciłem na chwilę równowagę ducha i miotając najokropniejsze przekleństwa, rozbiłem część serwisu, co przyniosło mi wprawdzie pewną ulgę, nie było jednak zbyt rozsądne. W dodatku wyrzucona za burtę wołowina, zamiast ulecieć w dal, nie chciała opuścić pobliża rakiety i krążyła wokół niej jako drugi sztuczny satelita, powodując regularnie co jedenaście minut i cztery sekundy krótkotrwałe zaćmienie słońca." - "Podróż siódma)

7. Omlety ("pojawiła się tam, między zlewem a kuchenką, mglista sylwetka ludzka w fartuszku, lejąca ciasto omletowe na patelnię"/"ja wtorkowy smażyłem omlety" - Podróż..." jw.)

8. Jajecznica ("- Gdzie piątkowy? - spytałem zdziwiony, wracając. Czwartkowy systematycznie rozbijał jaja nożem i wypuszczał ich zawartość na skwierczący tłuszcz. - Pewnie gdzieś obok soboty - odparł flegmatycznie, mieszając szybko jajecznicę. - O, bardzo przepraszam - zaprotestowałem - ty już przecież jadłeś we środę swoje i nie masz prawa po raz drugi jeść środowej kolacji! - Te zapasy są równie dobrze twoje jak moje - spokojnie nożem podważał przypiekające się brzegi jajecznicy. - Ja jestem tobą, a ty mną, więc to wszystko jedno..." - "Podróż..." jw.; "Miałem jeszcze parę jajek w lodówce, a też skrawek boczku, ale gdy zapaliłem gaz i sadziłem oczka, rozległ się z piętra wielki rumor. Tak mnie zaskoczył, że zmarnowałem jajecznicę: wylała się razem ze skwarkami prosto w płomienie kuchenki." - "Podróż dwudziesta")

9. Jaja sadzone, potencjalnie ("Lepiej rozważyć, co milsze - jajecznica, czy jaja sadzone? Zdecydowałem się właśnie na oczka, kiedy dom zadygotał. Jajka, jeszcze nie ścięte, chlupnęły na podłogę, a jednocześnie, wpółzwrócony ku schodom, usłyszałem przeciągły rumor, jakby lawiny." - "Podróż dwudziesta")

ps. Proszę i ode mnie przekazać pozdrowienia p. prof. Beresiowi (z uzasadnieniem jak od Przedpiścy ;)).
« Ostatnia zmiana: Listopada 04, 2016, 09:01:24 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

qertuo

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 118
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 04, 2016, 12:47:39 pm »
Nie wiem czy to podpada pod opis potrawy, no ale... (ostatnio było o Łysence i Miczurinie, a tu jak bumerangi wracają oni w Dramma wieloaktowym - „Korzenie” jako Tryzad Drumliszyn-Miczurenko, biolog radziecki, uczeń Łysiurina):
Cytuj
Miczurenko: Wuju Psichowie, wiecie, że zrobiłem wielki wynalazek? Wyhodowałem wśród snów jak limbę gdzieś nadwodną nowy rodzaj kaktusa, skrzyżowany z krową, który ma sutki zamiast kolców. Właśnie go doją tu na dole w bramie.
Tegonieradze: Nie może być, a co doją?
Miczurenko: Soczek kaktusiany.
Tegonieradze: A pić się daje?
Miczurenko: No, jeszcze trochę śmierdzi, ale pić można. Zresztą to jest dopiero socjalizm. Zobaczycie, co to będzie się działo przy komunizmie.

Kulinarny wątek z Opowieści drugiego Odmrożeńca:
Cytuj
Należy oddać sprawiedliwość technice, czyniła bowiem, co mogła, aby ulżyć pogarszającej się doli ogółu. Z tak zwanych cyklicznych łakoci, które można było wielokrotnie konsumować, gdyż przechodziły przez ustrój nie zmienione, korzystali chętnie najubożsi. Ich też mając przede wszystkim na względzie, utworzono jadłotajnie, przybytki kryptogastronomiczne, w których obywatele, dysponujący po temu środkami, mogli pożywiać się po dawnemu. Biesiadnicy pałaszowali precjoza kulinarne po ciemku, widząc je dzięki noktowizorom, a zarazem nie budząc zgorszenia gapiów.

O potrawach  z innej perspektywy, bo w kontekście pozycji ich spożywania było w „Sexsplosion”:
Cytuj
Lecz kultura nie znosi próżni; a przeraźliwe ssanie w obrębie pustki, spowodowanej implozją seksu, wprowadziło na to miejsce opustoszałe - gastronomię. Dzieli się ona na normalną i sprośną; istnieją perwersje obżarskie, albumy restauracyjnej pornografii, a przyjmowanie posiłków w pewnych pozycjach uchodzi za niewymownie wszeteczne. Nie wolno na przykład spożywać owoców na klęczkach (lecz właśnie o tę wolność walczy sekta zboczeńców-klęczycieli), nie wolno szpinaku ani jajecznicy jeść z nogami zadartymi do powały. Lecz istnieją - rozumie się! - tajne lokale, w których znawców i smakoszy czekają sprośne widowiska; na oczach widzów specjalni rekordziści zażerają się tak, że patrzącym ślina cieknie po brodzie. Z Danii przemyca się albumy pornożywieniowe, w których są istne horrenda - łącznie z konsumpcją jajecznicy przez rurkę, podczas kiedy konsument, wiercąc palcami w ostro czosnkowanym szpinaku i zarazem wąchając paprykę roztartą z gulaszem, leży na stole, owinięty w obrus, mając nogi związane sznurem, podczepionym do maszynki z kawą, zastępującej w tej orgii - żyrandol. Nagrodę Feminy zdobyła w tym roku powieść o facecie, który najpierw nacierał podłogi pastą truflową, potem zaś zlizywał ją, uprzednio wytarzawszy się do syta w spaghetti.


Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 04, 2016, 01:17:06 pm »
I jeszcze "Kongres..."

Jajka na miękko ("Rano jem zawsze jajka na miękko, a hotel, w którym można by je dostać do łóżka, nie ścięte razem z żółtkiem w obrzydliwy sposób, jeszcze nie został wybudowany.").

No i dania dalsze, jedno w drugie - urojone:

"w restauracjach oblega gościa tłum usłużnych kelputerów, przy czym dla usprawnienia obsługi tak wąsko są wyspecjalizowane, że jest osobny do pieczystego, inny do soków, galaretek, owoców - tzw. kompoter - i tak dalej."

"Obiad z mecenasem Crawleyem w małej restauracji włoskiej (”Bronx”) bez jednego robota czy komputera. Znakomite chianti. Podawał nam sam szef kuchni, musiałem chwalić, chociaż nie znoszę ciasta w takich ilościach, nawet z zielem bazyliszka."

"Kelputery przyniosły nam przystawki. Do zupy było białe wino 1997 - dobry rocznik chablis, który lubię i dlatego go wybrałem."

"najokropniejsza przemiana zaszła jednak na stole. Śnieżysty obrus znikł; srebrny półmisek z dymiącą kuropatwą na grzance obrócił się w fajansowy talerz, na którym leżała nieapetyczna, szarobrunatna bryja, klejąca się do cynowego widelca, bo i jego stare, szlachetne srebro zgasło. Patrzyłem zlodowaciały na paskudztwo, które przed chwilą jeszcze pałaszowałem ze smakiem, rozkoszując się chrupaniem przyrumienionej skórki ptaszęcej, łamanym kontrapunktowe grubszymi trzaśnięciami grzanki, górą wybornie podsuszonej, dołem zaś naciągającej sosikiem."

". Tu mamy przynajmniej autentyczne stoły, krzesła, talerze i sztućce, a tam leży się na wielopiętrowych pryczach, jedząc palcami z podtykanych przez konwejer kubłów. Także to, co ukrywa się pod maską kuropatwy, jest tam mniej pożywne.
- Co to jest?!
- Nie żadna trucizna, Tichy, po prostu ekstrakt trawy i buraka pastewnego, namoczony w chlorowanej wodzie i zmielony z rybną mączką; zwykle dodaje się kostnego kleju i witamin, omaszczając maź syntetycznym smarem, żeby nie stawała w gardle."


"Rząd Pakistanu twierdzi, że w tegorocznej katastrofie głodowej zginęło tylko 970 000 ludzi, opozycja zaś - że sześć milionów. Gdzież w takim świecie chablis, kuropatwy, potrawki w sosie beamais? Ostatnie kuropatwy wyginęły ćwierć wieku temu."

I w finale jeszcze mamy...

"szczura, który wyskubywał mu czekoladę z kieszeni"

Czekolada nie była halucynowana.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

skrzat

  • YaBB Administrator
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 357
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 04, 2016, 01:26:04 pm »
Wielkie dzięki! Ekstrakt trawy i buraka pastewnego, namoczony w chlorowanej wodzie i zmielony z rybną mączką brzmi szczególnie smakowicie. Może wspólnie napiszemy książkę kucharską "Potrawy Lema"?

Tak bardziej poważnie, to potrzebujemy potraw z książek Stanisława Lema, które można by przygotować i podać na bankiecie na Kongresie Lemologicznym we Wrocławiu, dobrze byłoby więc, gdyby były oryginalne, ale jadalne

qertuo

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 118
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 04, 2016, 02:41:51 pm »
Temat gastronomiczny w tekstach Lema powinien mieć z pewnością jakąś oddzielną publikację (a może powstała już jakaś praca naukowa na ten temat?). Sam Lem był przecież wielkim smakoszem. W „Świecie na krawędzi” wyznał Fijałkowskiemu, że:
Cytuj
Żona moja twierdzi, że umiałbym pokazać na mapie wszystkie miejsca, w których zjadłem coś dobrego. Być może to prawda...

Mnie ujął fragment o tematyce kulinarnej z „Pokoju na ziemi”:
Cytuj
Od zarania dziejów, powiedział, kręcili się wśród dzikich pierwotnych plemion różni oryginałowie, niechybnie uważani za pomyleńców, ponieważ próbowali jeść, co im wpadło w oczy - liście, bulwy, pędy, łodygi, korzenie świeże i wyschłe wszelkich możliwych roślin, przy czym musieli padać jak muchy, boż tyle jest roślin trujących. To nie odstraszało jednak następnych nonkonformistów, którzy podejmowali ów niebezpieczny trud.
Tylko dzięki nim wiadomo dziś, jakiej fatygi kuchennej warte są szparagi czy szpinak, co zrobić z liściem lauru, a co z gałką muszkatołową, natomiast od wilczej jagody lepiej stronić. Kuzyn Tarantogi zwrócił mą uwagę na zapoznany przez światową naukę fakt, że aby ustalić, która roślina najlepiej nadaje się do palenia i zaciągania się jej dymem, syzyfowie starożytności musieli zbierać, suszyć, fermentować, zwijać, jako też obracać w popiół dobrych 47 000 rodzajów roślin liściastych, nim wpadli na tytoń, bo przecież na żadnej gałązce nie znaleźli tabliczki z napisem, że TO nadaje się zarówno do produkcji cygar, jak, po zmieleniu na proszek, tabaki. Dywizje tych prapoświętliwców przez liczne stulecia brały do gęby, gryzły, żuły, smakowały i łykały wszystko, ale to wszystko, co gdziekolwiek rosło pod płotem czy na drzewie, i to na wszelkie sposoby: gotując albo na surowo, z wodą i bez wody, z odcedzaniem i bez odcedzania, a też w niezliczonych kombinacjach, dzięki czemu przyszliśmy na gotowe i wiemy, że miejsce kapusty jest przy wieprzowinie, natomiast pendant do zajączka to buraczki. Z tego, że gdzieniegdzie nie uznają przy zającu buraczków, lecz na przykład czerwoną kapustę, kuzyn Tarantogi wnosi o wczesnym powstaniu społecznych narodowości. Nie ma Słowian bez barszczu. Każda nacja miała widać własnych eksperymentatorów i gdy się raz zdecydowali na buraka, potomność została mu wierna, choćby sąsiednie ludy miały buraka w pogardzie. O różnicach kultury gastronomicznej, warunkujących różnice charakteru narodowego (korelacja sosu miętowego ze spleenem Anglików, przy okazji rozbratla na przykład), kuzyn Tarantogi napisze osobną książkę. Wyjawi w niej, czemu Chińczycy, których od tak dawna już jest tak wielu, lubią jeść pałeczkami i to wszystko pociapane i podrobione, i to koniecznie z ryżem. Ale o tym będzie pisał potem. Każdy wie - podnosił głos - kim był Stephenson, każdy go szanuje za jego banalną lokomotywę, ale czym jest lokomotywa, do tego nieaktualna, bo parowa, wobec karczochów, które zostaną z nami wiecznie? Jarzyny nie starzeją się w przeciwieństwie do techniki i zastałem go właśnie przy obmyślaniu rozdziału na ten odkrywczy temat. Czy zresztą Stephensonowi, kiedy gotową już maszynę parową Watta stawiał na koła, groziła od tego śmierć? Czy Edison, wymyślając fonograf, znajdował się w niebezpieczeństwie życia? Obaj ryzykowali w najgorszym razie irytację rodziny i plajtę. Jakież to niesprawiedliwe, że wynalazców technicznej staroci musi znać każdy, natomiast wielkich wynalazców gastronomii nie zna nikt i nikt nawet nie pomyśli o tym, że należałoby przynajmniej wystawić pomnik Nieznanemu Kuchmistrzowi, tak jak się ja stawia Nieznanym Żołnierzom. Wszak moc tych anonimowych bohaterów padła w strasznych mękach od podejmowanych straceńczo prób, chociażby po grzybobraniu, kiedy nie było innego sposobu odróżnienia grzybów jadalnych od trujących, jak zjeść zebrane i czekać, czy nadchodzi ostatnia godzina.
Dlaczego podręczniki szkolne pełne są bajań o rozmaitych Aleksandrach Wielkich, którzy, mając króla za tatę, przychodzili na gotowe? Czemu dzieci muszą się uczyć o Kolumbie jako odkrywcy Ameryki, skoro odkrył ją niechcący, po drodze do Indii, natomiast o odkrywcy ogórka nie ma ani jednego słowa? Bez Ameryki można by się obejść, prędzej czy później dałaby zresztą sama znać o sobie, lecz ogórek by nie dał i nie byłoby przy mięsiwie na talerzu uczciwej marynaty. O ileż bardziej heroiczne i świetlane były śmierci tamtych anonimów od śmierci żołnierskiej! Jeśli żołnierz nie popędził na wraże okopy, szedł pod sąd polowy, natomiast nikt nigdy nie zmuszał nikogo do wystawiania się na śmiertelne niebezpieczeństwo nieznanych grzybków bądź jagódek. Kuzyn Tarantogi rad by więc widzieć przynajmniej odpowiednie tablice pamiątkowe, wmurowane u wejścia do każdej porządniejszej restauracji, ze stosownymi napisami w rodzaju MORTUI SUNT UT NOS BENE EDAMUS albo przynajmniej MAKE SALAD, NOT WAR. Zwłaszcza przy jadłodajniach jarskich, boż ze zwierzyną było mniej zachodu. Żeby bić kotlety czy siekać hamburgery, dość było podpatrywać, co hiena czy szakal robią z padliną, i to samo z jajami. Za sześćset rodzajów sera może i należy się Francuzom mała plakietka, ale nie pomnik i nie marmurowa tablica, boż większość tych serów poodkrywali z roztargnienia - ot, zapominalski pastuch zostawił przy gomułce sera pajdę pleśniejącego chleba i tak zrodził się Roquefort. Kiedy wziął się do deprecjonowania współczesnych polityków, mających jarzyny za nic, zadzwonił telefon.

Jeśli chodzi o jadalne potrawy, to sporo jest opisów w „Szpitalu Przemienienia”, przy czym prawie wszystkie bardzo swojskie:
Cytuj
Kuląc się, wcisnął ręce do kieszeni i w prawej odkrył małe zawiniątko, — paczuszkę z chlebem, którą matka wetknęła mu, nim wyszedł z domu. Raptownie poczuł głód, wydobył chleb z kieszeni i odwinął cienki papier. Między kromkami różowiło się nieco szynki. Przybliżył chleb do ust, lecz nie mógł jeść nad rozkopanym grobem. Mówił sobie, że to przesąd, bo cóż takiego ostatecznie — jama wykopana w glinie — a jednak nie zdołał się przemóc. Z pajdką chleba w ręku pobrnął ku furcie cmentarnej.
(...)zjawił się niewidzialny dotąd gospodarz, stryj Ksawery, z ogromną porcelanową wazą, którą poprzedzał obłok zawiesistej woni bigosowej, i obchodząc wszystkich po kolei, swą lekarską ręką o zażółconych nikotyną palcach czerpał chochlą bigos i opuszczał go w talerze z takim rozmachem, że kobiety usuwały się w trwodze o całość toalet, przez co nastrój od razu zrobił się cieplejszy. (...)Potem jedna z usługujących kobiet wiejskich wywołała stryja do kuchni na poszukiwania zimnego schabu, który się gdzieś zawieruszył i w posiłku nastąpiła nieprzewidziana przerwa.(...) Zimny schab znalazł się nieoczekiwanie w samym jadalnym, wewnątrz czarnego kredensu; gdy tę ogromną bryłę mięsa wydobyto z czeluści starego mebla, jego czarna barwa zestroiła się w myśli Stefana z kolorem trumny i zrobiło mu się na chwilę nijako. Naraz z tupotem i hałasem wniesiono przez korytarzowe drzwi szereg pieczonych kaczek, słoje cierpkich brusznic i półmiski z dymiącymi ziemniakami; zapowiedziana przedtem skromna przekąska jawnie zmieniła się w ucztę, tym bardziej że stryj Ksawery dobywał z kredensu flaszkę po flaszce wina.
rozdział: Pogrzeb
Cytuj
Ale na obiad była kaczka, jak wczoraj. Tyle że z jabłkami, bo teraz już nie mam. Co było, żołnierze pozabierali, we wrześniu. I on tej kaczki nie chciał jeść, a tak zawsze lubił.
(...)
Było dużo wrzącej kawy, śmietanka, wielkie bochny chleba, masło w osełkach, miód; jedzono w milczeniu, wszyscy byli jakoś ściszeni, spoglądali w rozsłonecznione okna, wymieniali pojedyncze słowa. Stefan pilnował się, żeby mu czasem nie wpuszczono do kawy kożucha z mlekiem, bo go nie znosił.
rozdział: Gość niespodziewany
Cytuj
(...)wrócił do pokoju, wypił białą kawę, smarował czymś słonym i żółtym bułki, jadł, a wszystko to robił właściwie z przyjaźni, aby tamten mógł się nacieszyć sukcesem własnej zapobiegliwości.
(...)
Jeść dali nie najgorzej: po zrazach z kaszą i sałacie fasolowej — kruche racuszki. Potem była jeszcze kawa w dzbanach.
rozdział: Węzły przestrzeni
Cytuj
Grochówkę zjadłem tłustą, na wędzonce, że łyżka stała, spirytusu z majerankiem „mamkę” i odjęło od razu.
(...)
Stary postawił między nimi dwa blaszane talerze pełne gęstej zupy, a sam przykucnął obok stolika, na skrzynce, z dymiącym garem na kolanach.
rozdział: Werkmistrz Woch
Cytuj
Gospodarz wysunął szufladę z nowoczesnej komódki: ukazały się kanapki na białych talerzykach. Po trzeciej kolejce stał się rozmowny. Wódka podkreśliła zwykły Marglewskiemu sposób mówienia, ilustrowany gestami(...)
rozdział: Pokaz Marglewskiego
Cytuj
- Uważaj… uważaj… — rzekł ojciec, któremu dzwonko śledzia uciekało z talerza. Ułowiwszy je, zagryzł dużym kęsem białej bułki(...)
rozdział: Ojciec i syn

Z oryginalnych wyłowić można ze Szpitala Przemienienia chyba tylko ten z rozdziału Ojciec i syn:
Cytuj
Przy pożegnaniu ojciec zajmował się wyłącznie sprawą swych ostatnich wynalazków. Był to kawior ze soi i kotlety z mielonych liści.
— Chlorofil jest bardzo zdrowy. Pomyśl, są drzewa, które żyją po sześćset lat! Zupełnie bez mięsa, ale z moim ekstraktem kotlety — powiadam ci — wspaniałe! Jaka szkoda, że ostatni zjadłem wczoraj.

A napitki na Kongresie Lemologicznym to chyba powinny być podawane w butelkach lejdejskich ;)
Cytuj
Wstali więc od stołu, pociągnęli dla wzmocnienia z wielkiej amfory lejdejskiej, znów siedli i zaczęli od nowa(...)
Cyberiada. Wyprawa druga czyli oferta króla Okrucyusza

qertuo

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 118
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 04, 2016, 04:25:24 pm »
Wątek tak mi się spodobał, że pozwolę sobie dodać jeszcze jeden post...

Do jadalnych propozycji potraw, które można potraktować jako bankietowe, dopisałabym jeszcze:

- bonsy
Cytuj
Siedliśmy naprzeciw siebie, dziewczyna stuknęła dwoma palcami w metalową płytkę stolika, ze ściany wyskoczyła niklowa łapka, rzuciła przed każde z nas po małym talerzyku i dwoma błyskawicznymi ruchami cisnęła na oba po porcji białawej masy, która pieniąc się zbrązowiała i zastygła, a równocześnie pociemniał i sam talerzyk. Dziewczyna zwinęła go wówczas — nie był to wcale talerzyk — na kształt naleśnika i zaczęła jeść.
— Och — powiedziała pełnymi ustami — nic wiedziałam nawet, jaka jestem głodna!
Zrobiłem dokładnie jak ona. Bons nie był podobny w smaku do niczego, co kiedykolwiek jadłem. Trzeszczał pod zębami jak świeżo upieczona bułka, ale natychmiast rozsypywał się i rozpływał na języku; brunatna masa, która znajdowała się w środku, była ostro przyprawiona. Pomyślałem, że będę lubił bonsy.
Powrót z gwiazd

- sernapki
Cytuj
(...) zjadł pół puda sernapek, resztę wysypał na dywan, podeptał nogami, nabrzmiał, zajaśniał i rozbryznął się w deszcz iskier, niczym fajerwerk (...)
Kongres futurologiczny

Czy oprócz potraw, inspirowanych twórczością Lema, na Kongresie Lemologicznym przewidziane jest również podanie smakołyków, które miały symboliczny charakter dla samego Mistrza?
Jak na przykład chałwa:
Cytuj
Jak się wracało do domu, to się szło najpierw przez ulicę Ruską, potem schodziło się na dół, gdzie była kawiarnia „Wiedeńska”, skręcało się w bok, można było iść przez plac św. Ducha, gdzie wznosiła się główna w mojej pamięci budowla, to znaczy kiosk z chałwą pana Kawurasa. Rozterki przy wystawie tego kiosku przeżywane opisałem w Wysokim Zamku i tkwią one w mojej pamięci głęboko. Niedawno w hipermarkecie Carrefour zobaczyłem kilogramowe paczki chałwy wytwórni Goplana, serce we mnie zamarło i kilkakrotnie wracałem w to miejsce, jak do świętej relikwii, bo przecież wiedziałem, że na chałwę pozwolić sobie dzisiaj nie mogę ze względu na zdrowie…
Świat na krawędzi

- ananasy
Cytuj
- A co to było z tym ananasem?
- No więc znaleźliśmy się kiedyś w jednym hotelu z gośćmi konferencji organizowanej przez lewicowy w poglądach Aspen Institute. Schodzimy na dół, a tam szykują bankiet, jakieś góry jedzenia, a na szczycie jednej z piramid ananas. - Patrz – mówię – lewacy, a będą się ananasami objadać. – Będą albo nie będą – burczy na to Staszek i patrzy na mnie porozumiewawczo. A potem szybko otwiera drzwi, a ja ziuu, ananasa pod płaszcz i za nim do mercedesa.
”Mój przyjaciel pesymista” rozmowa z Władysławem Bartoszewskim

- szare renety
Cytuj
Byliśmy tak biedni, że jak kiedyś kupiłem sobie w pobliżu Kleparza za czterysta złotych kilogram szarych renet, które strasznie lubiłem, wydawało mi się, że dokonałem niebywale grzesznego uczynku. Do dziś to pamiętam.
”Tako rzecze...Lem”

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 04, 2016, 08:41:51 pm »
Mniam.
To już tylko figi z marcepanem brakuje.  ;)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #9 dnia: Listopada 04, 2016, 11:21:28 pm »
- Słabo jakoś - rzekłem.
["WL", wyd. 1, str. 221]
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #10 dnia: Listopada 04, 2016, 11:28:24 pm »
O zwyczajach/gustach kulinarnych Mistrza nie wiadomo nic.
Zaćmieniowa wołowina albo byrrbycia, czyli potrawy literackie, to zupełnie insza inszość.
Przypuszczam, że Pan Lem nie wyszedł kucharsko poza jajecznicę.
Jedynym miarodajnym źródłem takich wieści może jeszcze być WSzPan Skrzat albo WSzPan Tomasz Lem. Tak przypuszczam.
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

lemolog

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 444
  • I love YaBB 1G - SP1!
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #11 dnia: Listopada 05, 2016, 10:35:26 am »
Lem z zona kilka razy odwiedzial Jugoslawie, i pewnie jemu tam spodobala sie jedna balkanska potrawa z miesa - CZEWABCZICZI. Pewnie pozniej tym Lem czestowal swoich przyjaciol.
Lem. Mrozek. Listy. s.77. Z listu do Mrozka od 14.11.1961 r. :"Rusztu na razie dostac nie moge, aby upichcic CZEWABCZICZI, ale jest cebula w dowolnych ilosciach".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ćevapčići






maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #12 dnia: Listopada 05, 2016, 11:19:42 am »
To całkowity OT, ale kiedyś w Rumunii (dzieckiem byłem) szliśmy ulicą potwornie głodni kiedy nasze nozdrza pochwyciły wątłą strużkę przypalanego na ruszcie mięsa i nagle naszym umęczonym oczom cudownie ukazał się wózek, do którego stała długa kolejka luda. Od wózka co chwile odchodzili szczęśliwcy pojadając coś-niecoś z papierowego zawiniątka. Stanęliśmy w tej kolejce, a pobudzone widokiem jedzących i zapachem żołądki poczęły się samotrawić. Za bardzo nie było widać, co dają, bo naród zasłaniał, ale ustaliliśmy drogą dedukcji, że to jakieś kiełbaski. W pewnym momencie odeszła spora grupa sprzed nas i byliśmy u wrót raju, ale ruszt okazał się pusty. Pan ruszciarz z brudnymi paznokciami (pamiętam!) zamieszał ręcznie breję w garze oblepionym przez muchy i metodą wyciskania soku spomiędzy palców zaciskanych pięści począł formować nowe "kiełbaski" po dwie. Nieodparcie kojarzyło się to z wyciskaniem przez palce wiadomo czego. Ciotką, która stała akurat jako pierwsza tak rzuciło, jakby miała zwymiotować na wózek. Pozostało nam krzywo się uśmiechając dyskretnie odciągnąć ją na bok i tyle było z tego czewabcziczi.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #13 dnia: Listopada 05, 2016, 12:20:16 pm »
Ty to masz talent literacko-publicystyczny! Byłbyś świetnym felietonistą-gawędzistą WSZĘDZIE, co oświadczam na Forum może czwarty, albo i piąty raz.
Dobrze, że śniadanie dawno zjadłem...
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: opisy potraw w książkach Lem
« Odpowiedź #14 dnia: Listopada 05, 2016, 02:09:47 pm »
Dziękuje, ale pewnie jakbym MUSIAŁ pisać, to by nic nie wyszło.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).