Może być...ale co można zaostrzyć w lince o haremie i cwelach?
Czyli jednak nie wychwyciłaś do czego zmierzałem (abstrahując od tego, które z nas za to odpowiada
)... Zauważyłaś (sensacyjno-tragiczno-obrzydliwy)
koloryt sprawy, że tak powiem. Mnie chodziło o samo zjawisko wpływu nierozładowanego popędu na ludzi i ich zachowania... O podstawowy mechanizm, nie ekscesy, które generuje (choć, owszem, one pokazują jak poważny jest to problem)...
Mazieeeek...
Każdy facet ma ten sam główny napęd, jeśli o te kwestie biega. Napęd to bardzo starodawny.
Bo kobiety to go oczywiście nie mają. Tak jakoś się składa...wszystkie homoeteryczne?
Wyobraź sobie rakietę z samymi paniami.
Od jakiegoś czasu, przy czytaniu tego wątku otwierają mi się czemuś w głowie sceny z Seksmisji.
liv, oczywiście masz rację, że dotyczy to
obu płci. Z tym, że u kobiet bywa stłumione, kulturowo. Ale to insza inszość.
I prawdę mówiąc - jak przy wizjach SF jesteśmy - chyba wolę (pod tym, konkretnym, względem, bo całościowo przedkładam - oczywiście - Dzieła Lema nad "ST", gdyż oferują więcej od strony intelektualnej, artystycznej) od pruderii wschodnich utworów tego typu (która kończy się tym, że jak nie homoerotyzm w nich znajdujemy, to gwałty
), programową otwartość w tym względzie autorów zachodnich (w tym konkretnym wypadku tłamszoną potem przez Paramount, bo dzieci oglądają, ale to inna historia):
Wiem, tandetnie zagrane, ale o wydźwięk chodzi. Zresztą mogę tu przytoczyć jeszcze śmielsze wątki z Le Guin, Dicka, nowszego Banksa, albo zacytować po kim dostał drugie imię kapitan Kirk...
** Co nie znaczy bym uważał, że
te sprawy powinny być w centrum uwagi literatury SF, bo nie ma ważniejszych... Choć dopuszczam wyjątki - o ile ujęcie tematu będzie tak oryginalne jak w "Dniu milionowym" Pohla...
Próbuję sobie wyobrazić zachowanie astronautów płci męskiej, po powrocie na Ziemię
Chyba lepiej nie... Wspominałem kiedyś o panu Farmerze co to - do spółki z Dickiem - Mistrza z SFWoA
wysiudał. Twierdziłem, że zasadniczo to grafoman, nadal twierdzę. Ale jeśli chodzi o sięgnięcie sedna, to chyba w tym wypadku był go bliższy niż Lem:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=184.msg32984#msg32984