Autor Wątek: Lem, ghost story i insze horrory  (Przeczytany 24231 razy)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Lem, ghost story i insze horrory
« dnia: Września 23, 2010, 05:14:35 am »
Lem - jak wiadomo - horrorem (począwszy od jego ojca założyciela - Lovecrafta) pogardzał, cenił zaś sobie (podobnie jak inne brytyjskie wynalazki ;) "Bondy" i kryminały) klasyczną ghost story, będącą tegoż horroru szlachetniejszą poprzedniczką (nb. co lepsze horrory doby mniej lub bardziej współczesnej, choćby "Nawiedzony fom" R. Wise'a, uważany do dziś za "najstraszniejszy film wszechczasów" czy świetne "Lśnienie" Kubricka do tradycji ghost story nawiązują całkiem otwarcie).

Owa ghost story rozwijała się trójetapowo. Etap pierwszy, tzw. metaficzyczny to epatowanie grozą wywiedzioną z tradycji religijnych chrześcijaństwa oraz z wcześniejszych wierzeń ludowych i traktowaną dość serio (nurt ten, zapoczątkowany przez J. Sheridana Le Fanu,  do dziś kontynuują tzw. horrory satanistyczne - "Dziecko Rosemary", "Omen", "Adwokat Diabła" itp. acz kiedyś więcej tam było widm i wampirów niż potęg zła wyższego rzędu ;)). Znając Lema nie możemy spodziewać się by stworzył coś pasującego do tego nurtu... choć "Przyjaciel" - w jakimś sensie traktuje o opętaniu...

Etap drugi, zwany psychologicznym (jego czołowe nazwisko to Walter de la Mare, zalicza się tu też "W kleszczach lęku" Henry'ego Jamesa, z rzeczy autorów nie-brytyjskich można też wymienić "Lokisa" Merimee'go czy niektóre z opowiadań Grabińskiego) pokazuje zaświatową grozę dwuznacznie w sposób świadomy - nigdy nie wiemy do końca na ile jest ona realna, na ile zaś pochodzi wyłacznie ze schorzałej wyobraźni protagonistów, bo właśnie warstwa psychologiczna w tych utworach jest najważniejsza. Cóż.. Czy aby w "Solaris" nie mamy specyficznego "ducha", który nie do końca jest duchem? Czy fabuła nie daje się równie dobrze interpretować w kategoriach snu lub halucynacji Kelvina? I czy właśnie - ładnie eksponowana w obu ekranizacjach, acz w tej Tarkowskiego oczywiście z nieporównywalnie większym wdziękiem - warstwa psychologiczna nie jest tu istotna?

Etap trzeci zaś nazywa się antykwarycznym, na cześć tych "Opowieści.." M.R. Jamesa, co to je Mistrz polecał (w istocie miodzio). Tu zabawa polega na tym (o czym oczywicie była mowa w "Fif"), że bohater/owie po zetknięciu z Nieznanym/nadnaturalnym (ukłony, maźku ;)) zostają z gruzami swego dotychczasowego światopoglądu (materialistycznego, racjonalistycznego, etc.) w garści ;). W tym zresztą (powielanym do dziś - vide niezły "Przesąd" D. Ambrose'a czy co lepsze odcinki "Iksów") patencie na budzenie w czytelniku uczucia zetknięcia z Nieznanym Lem widział istotną wartość fantastyki grozy. I sam z możliwosci budzenia tegoż uczucia skorzystał pisząc rasowy kryminało-horror "Śledztwo". Walił też nas Nieznanym po łbie, aż furczało, w genialnym opowiadaniu o Skrzyniach Corcorana i - może jeszcze genialniejszym - "Terminusie".

A horror krwisto-flakowy, o którym Lem nie uznał za stosowne - nawet z pogardą - się wypowiadać? On zapewne nie miał wpływu ma mistrzową twórczość? Hmm... Niektóre z "Dyktand" zdają się temu przeczyć.

A Was co najbardziej u Lema przestraszyło? Widmo komunizmu w "Obłoku..." czy co  insze? ;)

ps. aha, wątek mi się narodził stąd, że tuż przed zniknięciem z netu powtórzyłem sobie - uważanego za film w swej klasie wybitny - "Hellraisera", i jedyne co o nim pomyślalem to "o k...ruca, jak się postarzał", w efekcie zaś pomyślalem, że widać ze straśnych widziadeł wyrosłem, i że to chyba efekt obcowania z twórczością Lema, a potem kołatało mi po głowie: horror... Lem... Lem... horror... I tak jakoś wyszło.
« Ostatnia zmiana: Września 18, 2022, 02:52:56 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #1 dnia: Września 23, 2010, 08:51:41 am »
że bohater/owie po zetknięciu z Nieznanym/nadnaturalnym (ukłony, maźku ;)) zostają z gruzami swego dotychczasowego światopoglądu (materialistycznego, racjonalistycznego, etc.)
Głupki. Ciekawe jak stwierdzili tą nadnaturalność  8) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #2 dnia: Września 23, 2010, 09:11:07 am »
Głupki. Ciekawe jak stwierdzili tą nadnaturalność  8) .

Jak się wkurzę, to powiem, że intuicyjnie, jak Poincaré przykazał ;D.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #3 dnia: Września 23, 2010, 10:12:07 am »
Przyjmuję to wytłumaczenie.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #4 dnia: Września 24, 2010, 08:34:53 pm »
Bo też na potrzebę analizowania fikcyjnej sytuacji i takie wystarczy ;).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Terminus

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 770
  • AST-Pm-105/044 Uniwersalny Naprawczy
    • Zobacz profil
Re: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #5 dnia: Września 25, 2010, 12:49:20 am »
Widmo komunizmu w "Obłoku" to mi się akurat takie straszne wcale nie wydało, wręcz przeciwnie :)
To była taka próba opisania komunizmu takiego, jaki się nigdy nigdzie nie udał, i chyba nie uda. Więc można było sobie poteoretyzować.
Reszty tematu nie kupuję, bo z Lemem nie ma wiele wspólnego więc nie umiem wiele powiedzieć :)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #6 dnia: Lipca 16, 2017, 09:51:15 am »
Pozwolę sobie (w tym wątku, bo niby gdzie?) zacytować komentarz jaki umieściłem pod wywiadem z dr. Płazą (który niedawno linkowałem):

Na marginesie Lovecrafta i Lema... Chciałbym zwrócić uwagę, że relatywnie mało znane opowiadanie tego drugiego, zatytułowane "Prawda", jest najbardziej lovecraftowskim utworem jaki czytałem, który nie wyszedł spod pióra Samotnika.

Owszem, nie ma tam macek i epitetów typu "bluźnierczy", do których to elementów mniej pojętni epigoni skłonni byliby redukować HPL-owski styl, ale... jest obłąkany, wyrażający się tyleż histerycznie, co ekstatycznie (niczym bezimienny  - acz zwany czasem Robertem Olmsteadem ;) - narrator "Widma nad Innsmouth"), protagonista, jest kosmiczna skala przekraczająca możliwość ludzkiego zrozumienia (a raczej intuicyjnego wczucia się), jest sytuacja "scalenia rozproszonej wiedzy", gdy najnowsze badania nad plazmą zdają się nagle łączyć w całość ze starożytnymi(!) wierzeniami kultów solarnych, jest wreszcie ostateczna kosmiczna groza od której nie sposób uciec, skoro jej źródłem okazuje się byt stanowiący przyczynę/gwarancję istnienia ludzkości (który kiedyś, za lat miliardy, upomni się o swoje... o czym przypominają ostatnie zdania tegoż utworu).


Przy czym - ze względów kurtuazyjnych, podyktowanych tym na jakiej stronie się wypowiadałem  - nie rzekłem tam wprost, że uważam Lema za ucznia, który przeszedł mistrza, bo horror lovecraftowski jest od strony rekwizytorni arcykiczowaty zwykle, tymczasem Lem potrafił poruszyć tę samą problematykę bez oklejania jej tego typu ozdobnikami, a w roli monstrum obsadził - co uważam za ruch śmiały i oryginalny (acz echo "Astropilota" Bradbury'ego w nim pobrzmiewa) - pozornie tak oswojone, poczciwe, Słońce, i tym samym osiągnął mocniejszy, lepszy artystycznie, efekt.
« Ostatnia zmiana: Lipca 16, 2017, 01:02:24 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #7 dnia: Marca 10, 2018, 03:39:41 pm »
Adam Iwanowski "O istocie horroru - na marginesie lektury 'Śledztwa' Stanisława Lema":
http://www.brulion.vxm.pl/felietony.php?idzdo=felietony&folder=2&felieton=oistociehorroru

Zdaje się, że tekst ów ma coś wspólnego z wygłoszoną w roku 1999, na Czwartym Seminarium Filmowym UG i GKF, prelekcją Iwanowskiego "Istota horroru. Stanisław Lem Śledztwo".
Niestety, do wcześniejszej - i lepiej pasującej do tematu - pracy tegoż autora (zatytułowanej po prostu "Lem i horrory") nie udało mi się dotrzeć (acz wiem gdzie się ukazała). (A szkoda, bo skoro się o niej dowiedziałem, byłem ciekaw co ktoś miał do powiedzenia w sprawie dekadę przed momentem, w którym założenie niniejszego wątku do głowy mi przyszło.
« Ostatnia zmiana: Marca 10, 2018, 03:45:25 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #8 dnia: Października 11, 2020, 08:53:07 pm »
O Lemie jako o polskim mistrzu horroru:

Trochę o prowadzącym:
https://carpenoctem.pl/author/wgunia/
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #9 dnia: Stycznia 10, 2021, 02:30:18 am »
Za sprawą niniejszej zapowiedzi książkowej:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4954277/kobieta-w-czerni-raczka
Dowiedziałem się o istnieniu takiej oto pani (która, pisując również inne rzeczy, uchodzi za kontynuaturkę tradycji dusznych opowieści obu - M.R. i Henry'ego - Jamesów, oraz Daphne du Maurier na dobitek):
https://en.wikipedia.org/wiki/Susan_Hill
I całkiem sporo tego namachała:
https://www.amazon.com/Woman-Black-Other-Stories-Collection/dp/1781255520/
https://www.amazon.com/Mist-Mirror-Susan-Hill-ebook/dp/B0057X65ZE/
Ciekawe jak Mistrz by jej dorobek ocenił?

Edit:
Sięgnąłem (po "Kobietę w czerni"), i mam wrażenie, że negatywnie. Jest to bowiem rzecz dość przyzwoicie napisana, ale łącząca raczej wady dzieł(ek) Wielgich Poprzedników, niż ich zalety. Z Henry'ego J. bierze (z grubsza) szkielet "W kleszczach...", ale nie psychologiczną dwuznaczność oryginału*. Z M.R.J. sporo elementów, prawie wszystkie, jednak z wyjątkiem dwu najważniejszych - umiejętności budowania napięcia i swoistego morału - u dziekana Cambridge stopień zagrożenia ze strony zmór zależał zwykle od moralności delikwenta, zbytnia ciekawość bywała też samobójcza, no i istniały pewne sposoby radzenia sobie, tu upiorzyca po prostu jest, i zabija, i tyle, i nikt na to nic nie poradzi (być może miał stąd płynąć wniosek, że całe społeczeństwo jest winne temu, co spotkało za życia Jennet, dlatego nikt się nie wykręci, ale jeśli tak - należało to jakoś zaakcentować). Dalej - narrator. Sili się na jamesowski lakonizm i przyziemność, które tak chwalił Lem, ale co chwila wychodzi zeń egzaltacja, jak nie spóźnionego romantyka, to trzęsących się ze zgrozy protagonistów lovecraftowskich. Po tym co przeszedł - nie dziwota, ale opowieści to nie służy (być może lepiej byłoby gdyby ktoś "z zewnątrz" streszczał obojętnie jego dzieje). Na koniec - H.P.L. okupywał - z nawiązką - stylistyczne mielizny, powodujące, że jego utwory rzadko straszyły, filozoficznymi głębiami. Tu tego też nie doświadczymy, bo jedyny możliwy wniosek z niej płynący - gdyby brać treść w/w powieści serio - byłby taki, że jak masz pecha, to możesz trafić na nieboszczyka, który zrobi ci kuku. Co może i dobre dla zabobonników, ale chyba dla nikogo więcej.
A ponoć ta "Kobieta..." i tak najlepsza z ghost stories p. Hill.

* Gdzieś tam pobrzmiewają i echa stokerowskiego "Draculi" - prawnik przyjeżdża i wdeptuje, lecz nie widać znów zbliżonego potencjału charyzmy tytułowców-antagonistów.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 10, 2021, 05:38:15 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

GOLEM_XIV

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 14
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #10 dnia: Stycznia 23, 2021, 02:52:51 pm »
Lem - jak wiadomo - horrorem (począwszy od jego ojca założyciela - Lovecrafta) pogardzał
Ciekawe że Mistrz Sapkowski i ja też.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #11 dnia: Stycznia 24, 2021, 10:13:32 am »
Mistrz Sapkowski pogardza? I tak i nie. Czyli: zależy jakim. Napisał w końcu "Muzykantów" (horror jak najbardziej rasowy), napisał też "Tandaradei!" (opowieść z pogranicza fantasy i horroru, w której pojawia się "Necronomicon" vel "Źwierzcyadło Maggi Czarney Bissurmańskiey"), a w przedmowie do pierwszego z nich rzekł co następuje:

"Ha, pomyślałem, jeśli nie fantasy, a jeśli zarazem Zagrożenia, jasnym staje się, co i w jakim stylu należy napisać. Nigdy wcześniej nie planowałem pisania horroru. Nie lubiłem tego gatunku, bo był kłamliwy w samej definicji, w nazwie nawet. Zwłaszcza gdy rzecz szła o tym najmodniejszym, filmowym, zwanym – jakże trafnie – splatterem. Który zamiast wywoływać grozę, straszyć i niepokoić, najczęściej śmieszył, a niekiedy dodatkowo wywoływał bliskie wymiotu obrzydzenie „efektami specjalnymi”, polegającymi na obfitych wytryskach czerwonej farby, zielonych glutów i wyglądających jak żywe flaków z lateksu. A wychowałem się na dobrym horrorze. W czasach mojej młodości, gdy odwilż roku 1956 stopiła lody również w przekładach i polityce wydawniczej. Naczytałem się wówczas klasyki opowieści grozy, horrorów, które na tę nazwę rzeczywiście zasługiwały, takich jak „Małpia łapka” W.W. Jacobsa, „Wrzeszcząca czaszka” Marion Crawford, „Koszmar z Innsmouth” i inne opowiadania Lovecrafta, nowatorskie dla gatunku „Śledztwo” Lema. To były czasy, to były prawdziwe dreszczowce. Potem, jak się rzekło, długo, długo nie było nic, aż pojawiły się „Dziecko Rosemary” Iry Levina i „Egzorcysta” Blatty’ego. A potem przyszedł Stephen King i jego „Smętarz dla zwierzaków”. Wierzcie lub nie, ale gdy skończyłem czytać tę powieść, a było to dość późną nocą, jakoś dziwnie niechętnie wyłączałem światło."
https://sapkowskipl.wordpress.com/2017/03/11/muzykanci/

(O Kingu zresztą wspominał dobrych parę razy, w różnym kontekście, ale zawsze ze sporą sympatią/estymą*, w swojej publicystyce, i w wywiadach. A Lovecraftowi złożył hołd również w trylogii husyckiej, i tam wprowadzając knigę Abdula Alhazreda oraz "Liber Yog-Sothothis"**. No i inwokacje do Cthulhu/Kuthulu.)

* Dobra, prawie zawsze. Za autoekranizatora uznał go - zasłużenie - słabego. I "Lśnienie" mu zganił.

** Tu najwidoczniej okazał się prorokiem ;), czyli przewidział powstanie poniższego dzieła:
https://www.miskatonicbooks.com/product/liber-yog-sothoth-by-john-coughlin-limited-edition-hardcover/
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2021, 01:24:54 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Lembit Staan

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 44
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #12 dnia: Stycznia 25, 2021, 08:16:02 am »
A Was co najbardziej u Lema przestraszyło? Widmo komunizmu w "Obłoku..." czy co  insze? ;)
Po drugie: moim zdaniem najbardzjej makabryczne widmo komunizmu ukazuje "Eden". Tak myslialem sobie  przed r. 2021. I raptem widze okazy prokrustyki w kolebce demokracji...

Po pierwsze, sa utwory Lema z elementami horroru. Lecz Lemoswki horror, jak by tak powiedziec,... lagodny (jak pcmy :-) Po pierwsze, on nie jest celem; po drugie, jest w pewnym sensie racjonalny, t. zn. do podolania. I jeszce, nie ma tam elementa "Boo!";  np. straszydla lub mordercy nie wyskakuja nagle do przestraszenia czytelnika.  Mam na mysli np. 'Maske' (mordercza maszyna w nieuniknionym poscigu) i 'Terminus' (slychac ze ludzie gina ale nic nie mozna zrobic).

Do tego dolozyl bym  pierwsze 'Polowanie' (z r. 1950-ch), but this one is in a sense a "Robot's Horror Story".
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2021, 08:22:59 am wysłana przez Lembit Staan »

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #13 dnia: Stycznia 25, 2021, 08:17:02 am »
faktycznie, czytałem co przytoczyłeś, ale wyleciało mi z głowy, fajnie sobie przypomnieć
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Odpowiedź #14 dnia: Stycznia 25, 2021, 09:43:22 am »
Lecz Lemoswki horror, jak by tak powiedziec,... lagodny (jak pcmy :-)

Ponownie: i tak, i nie. Mistrz nie funduje bohaterom malowniczych zgonów, ani przegięto-ekstremalnych stanów psychicznych, a czytelnikowi tej surrealistycznej żonglerki flakami, na którą słusznie wyrzekał A.S., ale na płaszczyźnie intelektualnej (a więc na tej, na której operował Lovecraft i co lepsi autorzy prelovrcraftowscy) prowadzi odbiorcę w kierunku wniosków przerażających, a niefikcyjnych (tj. nie straszy niemożliwymi mściwymi truposzami jak ledwo przywołana pani Hill, a tym, co prawdopodobne, a minimum - niewykluczone). W "Terminusie", bowiem, wychodzi na to, że cała nasza bezcenna osobowość może być tylko zestawem prostych odruchów, które da się - choćby przypadkowo - skopiować do byle robota. Opowiadanie o skrzyniach Corcorana powoduje, że ilekroć człowiek sobie o nim przypomni zaczyna się zastanawiać czy przypadkiem w symulacji nie tkwi. "Prawda" i "Solaris" podważają nasze przekonanie, że umiemy rozgraniczyć żywe od nieożywionego i rozumne od nierozumnego (jak też sugerują, że - w całej swojej cywilizacyjnej krasie - możemy być dla kogoś/czegoś mrówką raczej, niż partnerem do rozmowy). A znów "Śledztwo" idzie znacznie dalej od wszystkich Jamesów, bo zamiast pokazywać uporządkowaną rzeczywistość z (nielicznymi w sumie) rysami, przez które zaglądają upiory, sugeruje, iż jest tylko zupa Nieznanego i nasze kruche złudzenia, że cokolwiek z niego rozumiemy (światopogląd jakby przeciwny optymizmowi "Summy..." i, że tak to ujmę, oficjalnej filozofii Lema, ale chyba ten lęk gdzieś w Nim tkwił, skoro dał mu rozbudowany literacko wyraz).

fajnie sobie przypomnieć

draco, nie ma za co ;).

Aha, byłbym zapomniał, sapkowskie "Zdarzenie w Mischief Creek" też elementy horroru zawiera (chociaż to raczej anty-horror, jak barkerowy "Cabal...", a w sumie i "Przerażający staruch" H.P.L.-a, nie - samozwańczym - pogromcom potworów tu kibicujemy). A propos:
http://www.ifp.uni.wroc.pl/data/files/pub-10326.pdf

Nawiasem: gdy przy A.S.-owych czarownicach i magiach jesteśmy... Ciekawie to wygląda w - ledwo wspomnianej - trylogii husyckiej. Mamy tam magię dobrą, a przynajmniej (potencjalnie) neutralną, wywodzącą się, jak w "Zdarzeniu..." od gravesowsko-wiccańsko-bradley'owskiej Wielkiej Bogini, oraz od elfów i pokrewnych zwących się anachronicznie, bo po lewisowsku, longaevi, i magię złą, związaną z Cthulhu i jego bandą (nie z Szatanem!), oraz z pożyczonymi wyraźnie ze Świata Mroku nefandi. Do czego dochodzą neoplatońskie sfery i astrale, alchemia, oraz tarotowe kody (Reinmar jako Głupiec, itd.). Daje to oryginalny, ostentacyjnie niechrześcijański fundament metafizyczny, czy też quasi-metafizyczny temu trójksięgowi, a zarazem stanowi jeden z aspektów dość wszechstronnego splecenia w nim świata historycznego ze światem kulturowych (nie tylko popkulturowych) odniesień i symboli, przyglądanie się któremu wzmacnia wrażenie dające się wynieść już z lektury "Maladie" i "Złotego popołudnia", że Sapkowski mniej jest duchowym pobratymcem Eco, jak chciał Parowski, a bardziej Borgesa (jego przestrzenie są bowiem, mimo silnego nasycenia przyziemnym, życiowym, konkretem, równie fantasmagoryczne, utkane ze znaków i nawiązań; bliżej im w pewnym sensie do świata platońskich idei, niż tego za oknem). A to w istocie usprawiedliwia stawianie go ponad typowymi autorami fantasy (i zwanie przez Ciebie - Mistrzem), albowiem są w jego literaturze głębie, tylko b. odmienne od lemowskich.
« Ostatnia zmiana: Lutego 10, 2021, 07:21:36 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki