Autor Wątek: Wokół Lema się dzieje  (Przeczytany 300954 razy)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #195 dnia: Sierpnia 29, 2017, 04:34:29 pm »
Cytuj
Maska w parkach:
Mięszane z odchyłem na nie.
Przede wszystkim z powodu wikłania jednak uniwersalnej twórczości Lema w bieżące konflikty polityczne. Na dodatek tak toporneee...ie, z rozmachem. Czirliderek.
Tu można kawałek obejrzeć i niestety, posłuchać.
http://kultura.trojmiasto.pl/Porzuc-maske-nie-daj-sie-oglupic-wladzy-Plenerowa-Masska-w-Gdyni-n115950.html
fragmencik recenzji
Aluzja polityczna, jaką posługują się twórcy spektaklu pod wodzą Ewy Ignaczak i Idy Bocian jest oczywista. Przestroga przed oddaniem pełnej władzy jednej partii i jej liderowi przesłania treść fabularną, która w spektaklu Teatru Gdynia Główna nie jest, niestety, zbyt czytelna.
Jedynie znajomość utworu Lema pozwala dobrze zrozumieć poszczególne sceny i ich sens. Nie zaznajomionych z nim widzów po ciekawym początku i pewnych przestojach w środkowej części spektaklu, czeka bardzo dobra, silna puenta.

P.S. Żenada jest przed wstydem?

« Ostatnia zmiana: Sierpnia 29, 2017, 04:37:11 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

lemolog

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 444
  • I love YaBB 1G - SP1!
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #196 dnia: Września 06, 2017, 02:43:18 pm »
Rosyjski film dokumentalny "Alternatywa" (Moskwa, 1975, 30 minut) - o sztucznej inteligencji z udzialem Stanislawa Lema (minuty 25-27) -
https://yadi.sk/i/SDeInfATdrUo9

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #197 dnia: Września 14, 2017, 12:55:44 am »
Rosyjski film dokumentalny "Alternatywa" (Moskwa, 1975, 30 minut) - o sztucznej inteligencji z udzialem Stanislawa Lema (minuty 25-27) -
https://yadi.sk/i/SDeInfATdrUo9
Nie działa mi ten link - film się nie odtwarza.

Już wiadomo jaki będzie mural na Galerii Krakowskiej:

http://www.dziennikpolski24.pl/region/a/mural-jak-mieszkanie-stanislawa-lema-powstanie-na-scianie-galerii-krakowskiej,12479475/

Poza tym w radiowej Dwójce - "Szpital Przemienienia":
http://www.polskieradio.pl/8/4346/Artykul/1841220,Szpital-Przemienienia-Lem-jakiego-nie-znacie

Jest jeszcze jeden - bardziej Lemooczywisty:

http://krakow.eska.pl/poznaj-miasto/krakow-nowy-mural-na-al-29-listopada-kolejny-juz-niebawem-na-scianie-galerii-krakowskiej-audio/560898
« Ostatnia zmiana: Września 14, 2017, 12:59:52 am wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #198 dnia: Września 14, 2017, 11:24:27 am »
jak-mieszkanie-stanislawa-lema

Czemu on to nazwał mieszkaniem Lema, ten artysta, jak to ewidentnie laboratorium Trurla jest? ::)

Jest jeszcze jeden - bardziej Lemooczywisty

Nie taki oczywisty... Bo asymetriady chyba do okien stacji nie sięgały? ???

(I bez to sięganie, oraz znikomą banionisowatość siedzącego, w pierwszej chwili myślałem raczej, że to Rohan na tle metalowych szkieletów z Regis III, albo, że ktoś Pirxa - odchudziwszy go wcześniej i po prokrustowemu rozciągnąwszy - wysłał sadystycznie bez skafandra na Wenus z "Astronautów"  ;).)

Bajdełej: dlaczego p. red. Adamczyk nie sprawdziła, że Kelvin był Kris?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #199 dnia: Września 15, 2017, 12:44:43 pm »
Jest jeszcze jeden - bardziej Lemooczywisty
Nie taki oczywisty... Bo asymetriady chyba do okien stacji nie sięgały? ???
Miałam na myśli tytuły książek, które czyta...no właśnie: kto?...nie skojarzyłabym do żadnego zlemowego bohatera - jakoś za nowocześnie wygląda. Symetriady też mi się nie nasunęły;)
Ale ogólnie podoba mi się taki czytelnik:)

Najbardziej oczywisty jest ten - chyba najstarszy? - mural:
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #200 dnia: Września 15, 2017, 06:45:39 pm »
Ale ogólnie podoba mi się taki czytelnik:)

No, niczego sobie... Nie dość, że intelektualista, to jeszcze cool, i w dodatku ubrany jak porządny, nie spejsoperowy, astronauta. Gust literacki również trzeba pochwalić... Gdybym był kobiétą, albo porucznikiem Stametsem, też bym zapałał ;).

Najbardziej oczywisty jest ten - chyba najstarszy? - mural:

Tyle kończyn? Ani chybi mnogi Druma. (Kto by pomyślał, że AI God zeń? ;).)

Swoją drogą ciekawe kiedy Mistrz owo zdanie wygłosił*, bo b. mi to - opublikowanym w roku '66 - opowiadaniem "Prawda o Elektrze" - namaszczanego ongiś na vice-Lema (i faktycznie dość zdolnego, nie tylko jako pisarz SyFy ;) ) - Czechowskiego pachnie:

Andrzej Czechowski
Prawda o Elektrze


Byliśmy za miastem i bawiliśmy się w Elektrów. Arne zaczął liczyć, kto z nas będzie Elektrem, gdy nad nami rozległ się gwizd lądującej rakiety. Osiadła na ziemi kilkadziesiąt kroków od nas i chwilę kołysała się na długich, jak u pająka, łapach
— Nie znam takiego typu — powiedział Arne. — To widocznie nowy model.
Ja powiedziałem:
— Jeszcze nie widziałem takiej wielkiej rakiety.
Podeszliśmy trochę bliżej. Rakieta ugięła swoje łapy i dotknęła brzuchem ziemi. Była rzeczywiście dziwaczna. Na jej kadłubie wymalowano czarnym lakierem jakieś znaki.
— Dlaczego nikt nie wychodzi? — zapytałem.
— Głupiś — rzekł Arne. — Najpierw rakieta musi ostygnąć.
Ale bardzo szybko drzwi w brzuchu rakiety otworzyły się, wyskoczyła z nich długa, rozkładana drabinka i zszedł po niej ktoś w hełmie i srebrnym skafandrze. Wyglądał zupełnie jak człowiek Arne też tak uważał.
— Bardzo dziwnie wygląda jak na Elektra.
Tymczasem pilot zdjął hełm i zobaczyliśmy, że jest rzeczywiście człowiekiem. Arne aż gwizdnął przez zęby ze zdziwienia. W tej chwili pilot nas zauważył i zaczął machać do nas ręką, żebyśmy podeszli do rakiety
— Może lepiej zwiejemy? — zapytałem.
Arne był innego zdania,
— Chodźmy — powiedział. — Zwiać zawsze będziemy mogli.
Pilot czekał na nas, siedząc na stopniach drabinki. Gdy się zbliżyliśmy, zapytał o nasze imiona.
— Ja jestem Roy — powiedziałem
— Ja jestem Arne — powiedział Arne. — A ty jak się nazywasz?
— Tom.
Pilot uśmiechnął się szeroko i zapytał:
— Co tu robicie, chłopaki?
— Bawimy się w Elektrów — szybko odpowiedział Arne.
— Pierwszy raz słyszę — zdziwił się pilot. — Co to takiego Elektrzy?
Arnego aż zatkało. Pilot przyglądał mu się przez chwilę, potem przestał się uśmiechać.
— Należy wam się wyjaśnienie, chłopaki — po? wiedział. — Ja przyleciałem z Ziemi, wcale nie chcę was nabrać. Naprawdę nie wiem, co to jest Elektr.
— Kłamie — szepnął do mnie Arne. — Ziemia? Nie ma takiego miasta…
Pilot tymczasem zrobił taką minę, jak gdyby tył jeszcze bardziej zdziwiony niż Arne. Wyciągnął z kieszeni kombinezonu papierowy zwitek i błyszczące pudełeczko. Papier wziął do ust, pstryknął pudełeczkiem i to, co trzymał w ustach, zapaliło się. Nie płonęło wcale tak jak papier; ogieniek ledwie był widoczny, za to dymu było mnóstwo. Arne zakaszlał.
— No — rzekł zniecierpliwiony pilot — Ziemia Planeta w Układzie Solarnym. Bez blagi, możesz mi wierzyć. Powiecie mi teraz o tych Elektrach?
— Aha — zrozumiał Arne. — Ty jesteś z innej planety.
— Właśnie — rzekł pilot i zaciągnął się gryzącym dymem. Arne odsunął się o kilka kroków i trącił mnie łokciem.
— Niech mnie piorun — szepnął — jeżeli ja potrafię mu wytłumaczyć, co to są Elektrzy. To chyba wariat.
— Więc? — zapytał pilot.
Popatrzył teraz na mnie, dlatego odezwałem się:
— Są różne rodzaje Elektrów.
— Jakie?
— Policjanci — rzekłem. — Piloci, Myślotrony i Supermyślotrony, Tranzystowie i Lampowie.
— Aha. Roboty.
Przestraszyłem się.
— Tak nie wolno mówić. To bardzo brzydkie słowo.
Pilot uśmiechnął się niewyraźnie.
— Mniejsza o to. Więc bawiliście się w tych Elektrów?
— Tak — wtrącił się Arne. — To fajna zabawa. Najpierw liczy się, kto ma zostać Elektrem, a potem może on dawać temu drugiemu różne rozkazy, bo rozumiesz, tamten jest człowiekiem. Na przykład ma wejść na wysokie drzewo albo złapać trawlika, albo zerwać światłorośl z jakiegoś klombu i nie dać się złapać dozorcy. Potem ten drugi jest Elektrem i może się zemścić.
— Chyba na odwrót? — zapytał pilot. — Ten, co jest Elektrem, musi słuchać człowieka?
Arne umilkł i trącił mnie łokciem.
— Nie — powiedziałem — Właśnie tak, jak mówił Arne.
Pilot patrzył na nas tak, że poczułem się nieswojo.
— Chyba nie chcecie mnie przekonać, chłopaki — powiedział wolno — ze u was maszyny mogą wydawać ludziom rozkazy.
— Nie maszyny — zaprzeczyłem — tylko Elektrzy.
— A co w takim razie robią ludzie?
— Różne rzeczy. Pracują w sklepach z magneterią albo w elektrowniach.
— Czemu Elektrzy tego nie robią?
— Boby się namagnesowali — wyjaśniłem. — Można wywiesić na drzwiach kartkę: „Uwaga, 1000 gaussów”, i żaden Elektr nie wejdzie do środka.
— Gdzie jeszcze pracują ludzie? — zapytał pilot. — Są u was naukowcy? No, tacy faceci, którzy zajmują się fizyką, matematyką i tak dalej.
Spojrzeliśmy z Arnem po sobie.
— Nie — powiedział Arne.
— Może nie ma wcale szkół na tej planecie? Umiecie czytać i pisać?
Arne obraził się.
— Pewnie, że są szkoły — odparł. — Ale teraz mamy wakacje.
Pilot zgasił papierowy zwitek i wyjął drugi z kieszeni. Ręce mu się trzęsły, ale nie ze strachu, tylko ze złości. Pomyślałem sobie, że może lepiej by było uciec już teraz, ale nie chciałem tego powiedzieć Arnemu, żeby nie pomyślał, że się boję. Pilot wstał i zaczął chodzić tam i z powrotem po trawie.
— Kto rządzi waszą planetą?
— Prezydent — powiedział Arne.
— Mam nadzieję, że jest to człowiek?
Arne wytrzeszczył oczy.
— Więc kto jest prezydentem, do diabła?
— Supernadmyślotron — rzekł Arne niepewnie.
Pilot był solidnie rozzłoszczony, ale nic nie powiedział, tylko zaczął chodzić coraz szybciej tam i z powrotem. Po jakimś czasie uspokoił się i usiadł ciężko na drabince.
— Słuchajcie, chłopaki — rzekł. — Albo ja zwariowałem, albo na waszej planecie dzieje się coś niedobrego. Zawsze uważałem to za niezły skandal, że statki z Ziemi odwiedzają gwiezdne kolonie nie częściej niż co dwieście lat, ale nawet nie przyszło mi do głowy, że przez ten czas może dojść do… buntu maszyn, bo coś takiego u was musiało się zdarzyć. Dlaczego ludzie słuchają rozkazów tych Elektrów?
Arne ubiegł mnie znowu:
— Bo oni są mądrzejsi.
Pilot zaklął tak okropnie, że ani ja, ani Arne nie potrafiliśmy zapamiętać tego, co powiedział. Miałem taką ochotę zwiać, jak nigdy przedtem.
— Dobra — opamiętał się pilot. — Nie powinienem się na was złościć. Ale zrozumcie przynajmniej, że mówiliście bzdury. Elektrzy to maszyny, które wprawdzie umieją szybko liczyć, ale na pewno, do stu tysięcy parseków sześciennych próżni, nie ma i nie będzie maszyny mądrzejszej od człowieka. Zresztą to ludzie je zbudowali, a nie odwrotnie.
— Właśnie że odwrotnie — uparł się Arne. Pilot miał zamiar zakląć, ale się opanował i nawet uśmiechnął się do Arnego.
— Gdybyśmy mieli trochę czasu, sam potrafiłbym zrobić takiego myślącego diabła.
— Nieprawda — powiedział Arne. — Żaden człowiek nie potrafi. Mój wujek próbował zrobić tranzystor i nic mu z tego nie wyszło. A Elektrzy są bardzo mądrzy. Sam znałem policjanta, który potrafił pomnożyć w pamięci dwadzieścia cztery tysiące pięćset osiemdziesiąt dwa przez piętnaście tysięcy sto cztery i wychodziło mu zawsze trzysta siedemdziesiąt jeden milionów dwieście osiemdziesiąt sześć tysięcy pięćset dwadzieścia osiem.
Pilot milczał jakiś czas. Za to Arne odezwał się znowu:
— Albo mój kuzyn Al. On znalazł zardzewiały kadłub Elektra na jakimś śmietniku.
— Tak? — zainteresował się pilot.
— Naprawił go i włożył na siebie — powiedział Arne ze smakiem. Opowiadał o tym chyba tysięczny raz i zawsze tak samo. — Potem poszedł do Klubu Elektrycznych Policjantów, tam gdzie są takie śmieszne stoliki w kratkę i na nich gra się w szachy. Jeden Elektr zaczął grać z Alem w te szachy. Al opowiadał, że Elektr od razu poznał, że Al jest człowiekiem, bo Al robił ciągle głupstwa i stracił dwa konie przez nieuwagę. Ale nie powiedział nic i zaprosił go do baru na trzysta woltów w impulsie prostokątnym. Al wetknął swoją wtyczkę w gniazdko i tak go kopnęło, że miał dosyć.
Pilot zagryzł usta.
— Więc — powiedział — jest wam diabelnie dobrze na tej planecie. Pewnie wcale nie chcielibyście, żeby było inaczej, prawda? Roy, chcesz mieć robota, który by musiał robić, co mu każesz?
Pomyślałem trochę i zaczęło mi się to nawet wydawać niezwykle przyjemne. Powiedziałem, że chcę. Pilot rozjaśnił się trochę.
— A ty, Arne?
— Czy on chodziłby zamiast mnie do szkoły? — chciał się upewnić Arne.
Pilot zmarszczył czoło.
— Nie.
Arne był zawiedziony, jednak powiedział, że chciałby.
— Ale u nas nie wolno mieć robotów.
Zamilkliśmy. Pilot zaciągnął się błękitnym dymem, jak gdyby była to największa przyjemność na świecie. Arne nie mógł na to patrzeć. Podszedł do jednej z nóg rakiety i zaczął ją oglądać bardzo dokładnie. Po chwili pilot zapytał:
— Chyba nie wszyscy ludzie słuchają grzecznie tych Elektrów? Tylko nie bujajcie, mówiliście przecież, że istnieje policja.
Nie wiedziałem, co powiedzieć, i oczywiście znowu Arne zdążył się wtrącić, chociaż był o kilka kroków dalej:
— Mój stryj, Leo, był kamerdynerem u jednego elektromózgu, przy ulicy Duodiody. To był stary Lamp, bez żadnego tranzystora. Stryj Leo opowiadał mi o nim mnóstwo śmiesznych rzeczy. Ten Lamp okropnie bał się piorunów i podczas burzy nie pozwalał uziemiać sobie chassis, żeby piorun go nie przepalił.
— Ciekawe — rzekł pilot. — I co dalej?
— Pewnego razu stryj był bardzo zły na tego Lampa — rzekł Arne — i na złość nie odłączył mu uziemienia. Akurat wtedy uderzył piorun i staremu popękały wszystkie ekrany. Stryj musiał za to przez rok kręcić dynamo.
— Bez przerwy?
— No, nie — powiedział Arne. — Sędzia skazał stryja na mnóstwo kilowatogodzin i stryj musiał tyle wykręcić na tym dynamku. Chodził kręcić codziennie wieczorami.
— Aha — mruknął pilot.
Arne usiadł na trawie naprzeciw niego i przechylił głowę do tyłu, żeby zobaczyć czubek rakiety. Ja miałem po uszy opowiadań Arnego, więc skorzystałem z okazji i zapytałem pilota:
— Ty sam przyleciałeś z Ziemi?
— Niezupełnie — powiedział pilot. — Na orbicie jest statek, nazywa się „Norbert Wiener” i ma trzysta czternaście metrów długości, licząc od dzioba do nasady zwierciadła. To, co widzisz, jest tylko rakietką zwiadowczą. W górze zostało dwunastu ludzi i dziesięć robotów. Dowodzi tym wszystkim komandor Lagotte, i niech mnie trafi sto kilogramów antymaterii, jeżeli nie jest on człowiekiem z krwi i kości.
— I roboty muszą słuchać ludzi?
— Jeszcze jak. Chodzą jak w zegarku.
— Czy Ziemia jest bardzo daleko stąd? — zapytał Arne.
— Światło leci od Słońca do waszej planety przez dwadzieścia trzy lata. My lecimy dwadzieścia pięć.
— O rany! — rzekł Arne, ale miał taką minę, jak gdyby wcale nie wierzył pilotowi.
— Łże — szepnął do mnie. — On sam wygląda najwyżej na dwadzieścia pięć lat.
Tymczasem pilot spojrzał na zegarek, zupełnie zwyczajny, i powiedział, że musi teraz wejść do rakiety.
— Jeżeli chcecie zobaczyć, jak jest w środku, to chodźcie — powiedział. Tylko ostrożnie, bez kawałów.
Weszliśmy na górę po drabince. Bałem się trochę, ale Arne wszedł do środka, więc nie mogłem być gorszy od niego.
Wewnątrz był pionowy szyb, w którym można było wspinać się po klamrach, a w jego ścianach otwierały się drzwiczki do kabin. Na samym dole gruba płyta zamykała przejście. Pilot powiedział, że za nią jest silnik i reaktor. Potem pilot zostawił nas samych i poszedł do jednej z kabin na górze. Gdy znikł w kabinie, Arne powiedział, żebym był cicho, i zaczął wdrapywać się do tej kabiny. Potem zajrzał przez otwarte drzwi i szybko zjechał na dół.
— Roy? — powiedział cicho. — Ten pilot kłamie.
— No?
— Kłamie, jak nie wiem co. Nie jest z żadnej Ziemi. To, co mówił o Elektrach, to blaga. Jak nie wierzysz, zajrzyj sam do środka.
Zbladłem chyba, ale zrobiłem tak, jak mówił Arne. Rzeczywiście: pilot siedział w dużym fotelu, przed tablicą wielkiego Elektra, jakiegoś supermyślotronu, warczącego i błyskającego ekranami. Miał na tablicy napis „Radiostacja”, pewnie tak się nazywał. Nie widziałem jeszcze Elektra, który by wyglądał bardziej groźnie. Mówił coś ostro do pilota, a on odpowiadał ciągle: „Tak jest, panie komandorze”, i nie było żadnych wątpliwości, kto z nich słucha czyich rozkazów. Wróciłem zaraz na dół, gdzie czekał Arne.
— A ja mu tyle naopowiadałem — powiedział Arne. — Wiejemy?
— Najszybciej jak można.
Zsunęliśmy się po drabince i byliśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się uciec.


* Pochodzi ono z "Dialogów", więc można by założyć, że w '57 i - jak zwykle - rzucona od niechcenia przez Lema myśl komu innemu na elaborat starczyła. Ale, że pomiędzy wydaniami z lat '57 i '84 dokonane zostały pewne zmiany, a dysponuję tym drugim, pytam na wszelki wypadek, bo wolę się upewnić.
« Ostatnia zmiana: Września 15, 2017, 10:57:35 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #201 dnia: Września 24, 2017, 03:52:06 pm »
To się nazywa "pójść za ciosem".
Niedawno trójka dała obszerne fragmenty orlej bijografii, a już pozazdrościła dwójka  :)
A co tam opinie i didaskalia - jego książka, materia źródłowa dla pisarza, a co tam że pisarz jarzony do s-f, ta jedyna co inna niech będzie.
Bach! I jest, dla ocznych leniuszków i tych co wolą wchłaniać usznie;
(głosem Mariusza Benoit)
http://www.polskieradio.pl/8/4346/Artykul/1841220,Szpital-Przemienienia-Lem-jakiego-nie-znacie
i jeśli ktoś nie zauważył obok, podlinkuję - półgodzinna rozmowa z Piotra Goćkiem z Agnieszką Gajewską
http://www.polskieradio.pl/8/3869/Artykul/1652989,Co-przesladowalo-Stanislawa-Lema
« Ostatnia zmiana: Września 25, 2017, 09:59:56 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 433
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #202 dnia: Września 27, 2017, 10:20:07 am »
Z innej parafii - informuję, że w sklepie Pan tu nie stał jest (był? wedle stanów magazynowych zostały już resztki dla niektórych rozmiarów) dostępny podkoszulek ze Stanisławem Lemem (w dwóch wersjach, dla obu płci).

skrzat

  • YaBB Administrator
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 357
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #203 dnia: Września 27, 2017, 04:58:51 pm »
W sobotę, 7 października, będzie sesja lemologiczna w ramach konferencji naukowej na Uniwersytecie Jagiellońskim Apetyt na literaturę


liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #204 dnia: Września 27, 2017, 07:31:25 pm »
Z innej parafii - informuję, że w sklepie Pan tu nie stał jest (był? wedle stanów magazynowych zostały już resztki dla niektórych rozmiarów) dostępny podkoszulek ze Stanisławem Lemem (w dwóch wersjach, dla obu płci).
Koszulki fajne, modele katastrofa - chyba  że ten wyżej to ta druga płeć, ale i tak też, katastrofa.  :)
Mogliby reklamować depresanty...lub andropauzę.
A taką koszulkę to już mam...żeńską dla odmiany.  8)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #205 dnia: Września 27, 2017, 10:32:33 pm »
Koszulki fajne, modele katastrofa - chyba  że ten wyżej to ta druga płeć, ale i tak też, katastrofa.  :)
Mogliby reklamować depresanty...lub andropauzę.
Nie czepiaj się;)
To pewnie przez to:
Cytuj
A taką koszulkę to już mam...żeńską dla odmiany.  8)
;)))
Ja mam męską 8)
Damską też.
Tę męską - ometkowaną - chętnie oddam. Może na konkurs? Gdyby ktoś potrzebował nagród?
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #206 dnia: Września 28, 2017, 12:58:31 am »
Cytuj
Tę męską - ometkowaną - chętnie oddam. Może na konkurs? Gdyby ktoś potrzebował nagród?
Ja swojej żeńskiej nie oddam, bo...bo mi w niej...do twarzy. :P
Nawiązując do skrzatowego;
Cytuj
W sobotę, 7 października, będzie sesja lemologiczna w ramach konferencji naukowej na Uniwersytecie Jagiellońskim Apetyt na literaturę
Ile można Lema, o Lemie  (czytać). Postanowiłem odpocząć od, by uniknąć skojarzeń z innym panem co też dosadnie się nazywał, i też na eL, i swego czasu strach było otworzyć lodówkę bo mógł być i tam, zwłaszcza w okolicach października i początkach listopada.
Zatem postanowiłem zdjąć kLemy z głowy, wypożyczyłem książkę z zupełnie innej parafii "Niesamowitą Słowiańszczyznę" Marii Janion.
 O, ja naiwny... Już na pierwszej stronie, w szóstym wersie czytam... miał rację Stanisław Lem, pisząc z rozgoryczeniem pod znamiennym tytułem "Szachownica bez szachów", że nasza współczesna kultura jest "szalenie spłaszczona", cechuje ją kompletna amnezja w stosunku do przeszłości, a literatura została zepchnięta w kąt. Przyznaje, że kiedyś, gdy przychodzili do niego aspiranci do twórczości literackiej, radził im by uciekali do biznesu albo informatyki. "Nie byłbym dzisiaj tak radykalny" - wyznaje. Nie ma komu podejmować "najcięższych tematów", jak sam je nazwał, jakby strach i bezwolność opanowały prawie czterdziestomilionowy kraj. To są również wyrzuty pod adresem humanistyki....
Tu cały felieton
https://www.tygodnikpowszechny.pl/szachownica-bez-szachow-127242
Z odpoczynku "od" zatem nici, ale z przyjemnością odnotowuję, że to, co  zalinkował skrzat sugeruje jaskółkę, czyli jest jakby lepiej w temacie "H".
Znaczy, wracając na Ziemię,  fajna konferencja i gdybym był Krakusem zapewne bym się pojawił posłuchać o Lemie i nie tylko, o - ten obraz hitlerowca w najnowszej prozie polskiej... a jeszcze bardziej, w nawiązaniu do koszulki (żeńskiej), Osiecka jako Beckett  8)
« Ostatnia zmiana: Września 28, 2017, 01:24:18 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #207 dnia: Września 28, 2017, 01:44:45 am »
Widać jesteśmy skazani, będzie nam się zawsze w lemowski wzór rzeczywistość przypadkiem układać, jak w "Śledztwie" zakatarzonym ;). Ja np. za czym innym zupełnie guglałem, a wyskoczył mi niczym diabełek z pudełka, albo trup z szafy, taki oto drobiazg sprzed ponad roku:
http://zw.lt/kultura/szesciu-polskich-pisarzy-ktorzy-zdobyli-slawe-za-granica/
Zgadnij kto na czwartym miejscu? ;)

miał rację Stanisław Lem, pisząc z rozgoryczeniem pod znamiennym tytułem "Szachownica bez szachów", że nasza współczesna kultura jest "szalenie spłaszczona", cechuje ją kompletna amnezja w stosunku do przeszłości, a literatura została zepchnięta w kąt. Przyznaje, że kiedyś, gdy przychodzili do niego aspiranci do twórczości literackiej, radził im by uciekali do biznesu albo informatyki. "Nie byłbym dzisiaj tak radykalny" - wyznaje. Nie ma komu podejmować "najcięższych tematów", jak sam je nazwał, jakby strach i bezwolność opanowały prawie czterdziestomilionowy kraj. To są również wyrzuty pod adresem humanistyki....

A propos... Nie wiesz może (albo: ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?) co sądził (i czy w ogóle cokolwiek sądził, czy czytał?) Lem o "Dzienniku duszy" Wiedemanna, który był dla mnie tego spłaszczenia perspektyw ostatecznym wyrazem* (o tyle zresztą usprawiedliwionym, że programowym i autoironicznym, ale i tak odpychającym)?

* Dobra, bardziej ekstremalny był Big Brother, ale obcowania z nim bym nie wyrobił ;).
« Ostatnia zmiana: Września 28, 2017, 01:46:49 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

skrzat

  • YaBB Administrator
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 357
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #208 dnia: Września 28, 2017, 07:19:57 pm »
Cytuj
Tę męską - ometkowaną - chętnie oddam. Może na konkurs? Gdyby ktoś potrzebował nagród?
Ja swojej żeńskiej nie oddam, bo...bo mi w niej...do twarzy. :P

Kurcze, dopadły mnie wyrzuty sumienia, że może ja Wam te koszulki zamieniłem podczas wysyłki, to znaczy paczkę dla Olki posłałem Liviemu. Na moje usprawiedliwienie przemawia fakt, że Pan tu nie stał fatalnie je wcześniej oznaczało i sporo czasu mi zajęło, zanim się w tych płciach i genderach połapałem.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Wokół Lema się dzieje
« Odpowiedź #209 dnia: Września 28, 2017, 08:16:40 pm »
Jeśli o mnie chodzi nie ma najmniejszego problemu i udzielam rozgrzeszenia;)
W końcu zwykły t-shirt. Można nosić.
Ponieważ mam też damską, to męskiego oszczędzam, a nawet mogę oddać;)
Gorzej ma liv - z tym wcięciem i dekoltem 8);)))
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)