[01.03.2012 (dwa lata temu)] Kochane Dzieci,
SSR składa się ze mnie i trzech osób oraz (najwygodniej) telefonu z androidem.
Telefon leży na stałe w kącie pokoju, na stałe połączony z internetem i na stałe podłączony do prądu. [Oczywiście można go dowolnie odłączać, wedle życzenia]
Moim jedynym codziennym obowiązkiem jest coś drobnego zrobić (nacisnąć, kliknąć) w ustalonym terminie (na przykład do godziny 12:00 w południe). [Ale można ustawić dowolnie - np. nie raz dziennie, tylko np. dwa razy dziennie, np. do 9:00 rano i do 9:00 wieczorem. Itd.]
Jeśli to zrobię, telefon przyjmuje ów fakt do wiadomości (archiwizuje go programowo) i czeka do chwili upływu następnego terminu (na przykład do następnego południa, 24 godziny później).
Jeśli tego nie zrobię, telefon przypominająco dzwoni do mnie (np. trzy razy po 10 sygnałów - w jakichś rozsądnych odstępach, żebym na przykład zdążył wyjść z wanny lub z ubikacji), a jeśli nie reaguję - dzwoni do umówionej osoby, i, gdy ta odbierze, przekazuje
głosem komunikat-alarm:
Włodku Kochany, skoro słyszysz te słowa, to ze mną coś niedobrego się dzieje. Sprawdź to, proszę. Jeśli Włodek Kochany nie potwierdzi ustalonym znakiem (kliknięcie, telefon, SMS, mejl), że zrozumiał i zaczyna działać (taka umowa między nim a mną), wówczas SSR dzwoni do niego powtórnie z tą samą sprawą, a jeśli sytuacja się powtarza dwa razy - odnotowuje ten fakt w swojej pamięci i zabiera się do dzwonienia do Joli:
Jolu Kochana, skoro słyszysz te słowa, to ze mną coś niedobrego się dzieje. Sprawdź to, proszę. Jeśli i Jola nie odbiera (albo nie potwierdza zrozumienia), komputer dzwoni do trzeciej umówionej osoby, na przykład Marcina, itd. A jeśli i Marcin nie reaguje odpowiednio - telefon powtarza całe dzwonienie od początku.
Oczywiście Włodek, Jola i Marcin
potrójnie nie mogą zdarzyć się w praktyce, a nawet w teorii - bo to bardzo odpowiedzialni i słowni moi przyjaciele, którzy dobrowolnie umówili się ze mną w śmiertelnie poważnej sprawie.
Zawiadomiony Włodek Kochany naprzód parę razy próbuje się jednak do mnie dotelefonować, a jeśli nie odpowiadam - niezwłocznie bierze z szuflady klucze od mojego domu, jedzie tam, widzi co się dzieje i - w razie potrzeby - sprowadza pomoc oraz zawiadamia Rodzinę. Identycznie umówieni i gotowi do akcji 24 godziny na dobę są Jola i Marcin. [Zwracam tu uwagę, że "akcja" ma charakter raczej dosłownie jednorazowy (
raz w życiu...) i odbywa się - w wersji podstawowej, czyli z godziną 12:00 jako terminem alarmowym - nie późną nocą ani nie bladym świtem, lecz z założenia zaraz po południu. Ale można ustawić dowolnie].
Spokojna stała świadomość, że - w razie najgorszego, czyli w razie nagłego paraliżu w samotności - NA PEWNO otrzymam od Najbliższych skuteczną pomoc w ciągu najdalej kilku godzin – jest dla mnie warta więcej niż wszystkie skarby króla Łososia. (ang.
salmon)
tata
* * *
[25.11.2013 (dwa miesiące temu)]Panie Hrabio,
1. Mój (nasz) "wynalazek" gwarantuje - tylko i wyłącznie - automatyczne telefoniczne (nie inne!) przekazanie mojej (wcześniej nagranej) prywatnej prośby alarmowej skierowanej do prywatnego przyjaciela (nr 1, nr 2 i nr 3) w sytuacji, gdy w ustalonym terminie NIE dezaktywowałem tego ratunkowego SSR (Systemu Szybkiego Reagowania działającego w założeniu 24 godziny na dobę), oraz gwarantuje stosowną reakcję SSR na odpowiedź takiego przyjaciela. Jednakowoż system SSR składa się z części martwej (elektronicznej) i części żywej (ludzkiej, czyli przyjaciół nr 1, nr 2, i nr 3). Ja gwarantuję bezawaryjne działanie części martwej, natomiast NIE GWARANTUJĘ sprawnego działania przyjaciół danego klienta. Nie gwarantuję, że dotrzymają złożonej mu obietnicy błyskawicznego udzielenia pomocy w potrzebie - na przykład nie gwarantuję, że o czwartej nad ranem natychmiast wyjmą ze swojej szuflady klucze do jego mieszkania, wsiądą do taksówki i pojadą zobaczyć, co z nim się dzieje.
O tę pewność zadbać musi sam klient. Oczywiście SSR można UZUPEŁNIĆ o telefoniczno-internetowe przekazywanie wyspecjalizowanym dyżurnym służbom/placówkom alarmowych wezwań (takie rozwiązania istnieją i funkcjonują), albo uzupełnić go o coś niemal dowolnie innego - lecz o takim uzupełnianiu, jeśli dobrze pamiętam, dotąd w ogóle nie rozmawialiśmy.
Nie stawiam zysku/wyzysku na pierwszym, ani nawet na drugim miejscu, ale na trzecim już raczej tak, czyli nie widzę żadnego powodu, aby rezygnować z zarobku, który wydaje się uczciwy i naturalny (oraz proporcjonalnie niewielki).
Do omówienia na najbliższym naszym roboczym spotkaniu mam jeszcze zapisane w punktach:
2. interfejs (specjalista)
3. drugi inwestor (np. pan Yamamoto)
4. wielki/cy kontrahent/ci
5. tajemnica wokół
6. sprzedaż patentu, licencja czy samemu
7. komputer, telefon, okienko
Staszek
P.S.
Wariant I. Przychodzisz do jakiegoś Państwowego Systemu (na przykład szwedzkiego ZUS-u, ponieważ dobrze pamiętam ich straszliwy System Bolaget!), pokazujesz im wiadomy raport i mówisz:
dzięki mojemu pomysłowi, Królestwo Szwecji może zaoszczędzić 100 milionów koron rocznie (10 koron rocznie na jednego poddanego);
proponuję podpisać umowę, moje wynagrodzenie wyniesie 1/100 tej kwoty. Wariant II. Każdy może sobie wejść na stronę www i wykupić sobie dostęp do tej usługi w cenie 1 dolara/euro miesięcznie (pierwszy miesiąc
gratis). Tylko trzeba wiadomość o tym rozgłosić (kampania reklamowo-medialna).
Wariant III?
s.
* * *
[29.01.2014]Sire, przez szacunek i wdzięczność należne Majestatowi - cieszę się, że już dziś mogę przekazać obiecane wyjaśnienia. To po kolei:
1. Ogólny "ideowy" opis SSR (Systemu Szybkiego Reagowania) jest, przypominam, w dwóch roboczych mejlach (do Dzieci i do Pana Hrabiego). Ułożę lepszy (klarowniejszy, uporządkowany, zwięźlejszy) opis i dam do tłumaczenia na angielski. Rozmawialiśmy o tym przedwczoraj.
2. SSR został wymyślony przeze mnie na potrzeby moje (trzy zawały, dwa udary, bajpasy, samotność). Dopiero pod wpływem opinii druhów zacząłem stopniowo traktować SSR również jako pomysł biznesowy.
3. Na samym początku ustaleń odnośnie do SSR zostały odrzucone następujące akcje w razie sytuacji alarmowej:
wysyłanie SMS-ów, wysyłanie e-maili oraz wykonanie głuchego telefonu. Są to wszystko funkcje dostępne wprost w każdym Androidzie. Ale chodziło o odegranie nagranego wcześniej komunikatu głosowego, i
w tym leżała cała trudność.
4. System Szybkiego Reagowania w sytuacji alarmowej ma za zadanie wykonać telefon ORAZ wydać (odegrać) komunikat, gdy odbiorca podniesie słuchawkę. Problem stanowiła druga część zadania. Systemy Android oraz Symbian stosują sprzętową blokadę mikrofonu w czasie wykonywania telefonu. Moi rozmówcy-informatycy nie znaleźli sposobu złamania tej blokady. Twierdzą, iż jest ona na poziomie niedostępnym w interfejsie programisty. Ajfon nie był sprawdzany, więc może z nim jest inaczej.
5. Alarmowanie wybranych osób autentycznym (prawdziwym, żywym) głosem ich przyjaciela uważam za kwestię kluczową.
6. Problem udało się w końcu rozwiązać młodemu inżynierowi Kikerixowi z politechniki w Lulawit, o którym Waszej Dostojności opowiadałem. [BTW: on całkowicie zgadza się z oceną, że to nie jest zadanie jakoś specjalnie trudne informatycznie (choć jest nieszablonowe), tylko trzeba mieć trochę spokojnego czasu, żeby nad tym się skupić. Kikerix, który dość intensywnie siedzi nad swym trzecim doktoratem, pracował przy SSR w stałym czasowym deficycie, z doskoków]
7. Ze względu na punkt 3., mój SSR dość istotnie różni się od bodaj wszystkich systemów, o których wiadomy Kurdlandczyk informuje Cię pod linkiem:
http://medical-alert-systems-review.toptenreviews.com/ Na linkowanej stronie mowa jest o urządzeniach, które alarmują, gdy ktoś się przewróci i nie może samemu wstać. Niektóre systemy mają także czujniki, które potrafią wykrywać stan osoby objętej ochroną (np. zawał) lub stan jej otoczenia (np. stężenie tlenku węgla w pomieszczeniu albo dym od pożaru). Wówczas same włączają tryb alarmowy. Wszystkie systemy mają jednostkę główną, którą podłącza się do telefonu i/lub Internetu oraz wisiorek/"zegarek", który ma założyć osoba korzystająca z systemu. Na dodatek wszystkie te systemy są jakby z definicji nastawione na "pełną usługę" (nie tylko sprzedają sprzęt, ale też, w ramach kontraktu, przez 24 godziny na dobę oferują dyżuranta, który w mig pojedzie na miejsce zdarzenia w razie sytuacji alarmowej).
Czy - w porównaniu z SSR -
są to różnice istotne z rynkowego punktu widzenia? Nie wiem, ale wydaje mi się, że tak. Rzecz jasna, na takim "wydaje mi się" trudno oprzeć biznesowe decyzje.
8. O Twoich uwagach
(...Nadal uważam, że warto coś takiego zrobić w Polsce, jeśli jeszcze nie ma... Ale raczej jako zwykłą, płatną usługę, bez patentów i tego wszystkiego. Należy zastanowić się 10 razy, jak to wszystko zabezpieczyć, żeby system był stuprocentowo pewny w działaniu w tej części, która nie zależy od znajomych wolontariuszy. Tak przy okazji, to pomyśl o wersji serwisu, w której nie ma znajomych wolontariuszy, tylko są patrole, korzystające z kluczy, które użytkownik zdeponował w serwisie, kupując taką usługę...) dumałem od czasu do czasu, ale tylko trzecio-, albo i czwartoplanowo. Może teraz - gdy SSR jest już praktycznie gotowy - trzeba będzie tę hierarchię zmienić?. W każdy razie bardzo dziękujęi za te uwagi!
9. Musiałem coś mocno pokręcić, bo o Panu Hrabim jest mnóstwo wiadomości w guglach. Z drugiej strony - to tym większa zagadka (to jego nagłe listopadowe zniknięcie).
sługa i wdzięcznik
Staszek Remuszko
* * *
[30.01.2014]Podczas naszego spotkania nie wyjawiłeś jednego, kluczowego założenia, jakie milcząco przyjęliście w Waszym rozwiązaniu, przez co rozmawialiśmy jak gęś z prosięciem. Nie powiedziałeś, że Wasz system jest w 100% ograniczony do telefonu komórkowego tego użytkownika, który chce się zabezpieczyć. Że wykrycie, że jest stan alarmowy, i rozpoczęcie alarmu jest wykonywane przez jego telefon. Wymóg, żeby wiadomość została nadana głosem użytkownika, jest moim zdaniem trzeciorzędny. Gdybyś to wszystko powiedział, to odpowiedziałbym natychmiast, że moim zdaniem takiego systemu nie da się nikomu sprzedać w sposób masowy, bo nie jest on dostatecznie niezawodny. Pomoc nie nadejdzie, bo alarm nie zostanie zainicjowany, jeśli telefon wcześniej się wyłączy lub zostanie wyłączony, wyczerpie mu się akumulator lub nie będzie łączności ze stacjami bazowymi (czasem telefony tracą łączność, czasem akumulatory się im wyczerpują). To nie znaczy, że system jest bezwartościowy, ale na pewno nie polecałbym go nikomu znajomemu, nawet gdyby miał być za darmo. System, który bym był gotów polecić, powinien rozpocząć alarm także wtedy, gdy termin minął a telefon użytkownika się nie zgłasza lub użytkownik nie odbiera połączenia.
Astrofimatyk
* * *
[31.01.2014]Miłościwy Panie! Ośmielę się przypomnieć, że ASPEKT RYNKOWY (komercjalny, handlowy, biznesowy) rodził się sukcesywnie, jako skutek uboczny wymyślania i projektowania SSR na moje prywatne StaszkowoRemuszkowe potrzeby.
1. Przypuszczam, że nie powiedziałem jeszcze wielu innych rzeczy, o które nie pytałeś, a które uważałem i uważam za nieistotne.
2. Wbrew Twej sugestii, nasz system NIE JEST ograniczony do telefonu z androidem. Jedyne, do czego nasz system jest ograniczony, to
internet. Bez internetu SSR nie działa. Kikerix skonstruował "usługę w chmurze", która, po ustawieniu, działa niezależnie od zasilania (braku zasilania) sprzętu użytkownika. [Przy logowaniu się do SSR wygodnie jest korzystać ze smartfona lub standardowego kompa, lecz podopieczny nie musi tego sprzętu posiadać, na przykład wnuczek może to ze swojego domu załatwić dla dziadka żyjącego nawet w innym kraju. A terminowa dezaktywacia kolejnych godzin w SSR może być dokonywana także przy pomocy SMS ze zwykłej komórki (prościej z kompa, jeszcze prościej z androida)].
3. Piszesz:
...Wasz system jest w 100% ograniczony do telefonu komórkowego tego użytkownika, który chce się zabezpieczyć. Że wykrycie, że jest stan alarmowy, i rozpoczęcie alarmu jest wykonywane przez jego telefon... W ogóle nie rozumiem tej Twojej uwagi. Mianowicie: Z CZEGO INNEGO JESZCZE (ale konkretnie!) miałby się system składać??? Bo jeśli z bazy, bransoletki itp., jak to jest w przypadku systemów opisanych w mejlu Twego kurdlandzkiego druha, to przecież takie systemy istnieją od dawna, w Polsce też (choć mniej i w zakresie ograniczonym terytorialnie oraz funkcjonalnie), i przez głowę mi nigdy nie przemknęło, by z nimi konkurować. Jakieś horrendalne nieporozumienie. Ja proponuję INNY towar/usługę. Coś innego.
Celem SSR nie jest przyjście z natychmiastową pomocą, lecz zapewnienie, że pomoc przyjdzie w ciągu praktycznie godziny od nadania alarmowego komunikatu. [W odróżnieniu od bardzo drogich - i jednorazowo, i abonamentowo, najlepiej sam sprawdź! - systemów bazowo-bransoletkowo-patrolowo-centrowych, mój SSR oferuje taką usługę za symboliczne 10 groszy dziennie w abonamencie i 10-złotową opłatę przy rejestracji, przy czym pierwszy miesiąc jest całkowicie za darmo, bez żadnych opłat. Te różnice cen (o rząd lub dwa rzędy wielkości!) mają biznesowo - na mój nos - znaczenie arcyważkie].
4. Przybliżę Ci to. Na swoim smartfonie (ale można też ze zwykłego komputera) klikasz w link do SSR, otwiera się strona, na niej formularz-imterfejs, poprzez kolejne kliknięcia nagrywasz (odsłuchujesz, poprawiasz) swój komunikat alarmowy, wpisujesz alarmowy termin (godzinę lub godziny w ciągu jednej doby), wpisujesz numery telefonów trójki absolutnie zaufanych przyjaciół, z którymi śmiertelnie poważnie wcześniej umówiłeś się (dałeś im klucze do swojego mieszkania oraz rozmaite ratunkowe namiary), i odtąd Twoim jedynym obowiązkiem jest raz na dobę (ileś razy na dobę, wedle własnego życzenia) pojedynczo klikać w tego androida, który (u mnie) leży kamieniem w salonie na parapecie, stale podłączony do prądu.
W tej konwencji, w odróżnieniu od Ciebie uważam komunikat głosowy za kwestię o znaczeniu pierwszorzędnym (emocjonalnym, ambicjonalnym i honorowym). *
5. Od strony
minimalnych wymagań sprzętowo-technicznych, SSR jest dla ludzi, którzy
jednocześnie: po pierwsze, mogą (samodzielnie lub z czyjąś pomocą) zarejestrować się w systemie przy pomocy jakiegoś komputera lub smartfona; po drugie, znajdują się w zasięgu sieci komórkowych, po trzecie, płacą za prąd, po czwarte, mają dostęp do internetu. Na mój rozum, te warunki spełnia w Polsce jakieś 99% potencjalnie zainteresowanej populacji. Drobne parę milionów obywateli.
6. Aby martwy SSR zawiódł, wraz z biologiczną paraliżującą awarią podopiecznego musiałaby
jednocześnie nastąpić awaria zasilania (elektrowni i baterii naraz) lub telefonii komórkowej lub internetu, lub musiałby paść sam aparat. Na moje czucie, takie coś się nie zdarza.
7. Wokół tego rozwiązania jest wdzięczne miejsce dla wielu pomysłów dodatkowych, uzupełniających oraz całkiem odrębnych (choć związanych).
Staszek
---------------
*Wyjaśniam (06.02.14), że
najważniejsza - z punktu widzenia niezawodności SSR - jest dla mnie konieczność odebrania przez "ratownika" normalnie dzwoniącego telefonu, a w drugiej kolejności konieczność wysłuchania alarmowego komunikatu głosowego; "przyjaciel" jest w tej sytuacji naturalny, lecz akurat drugorzędny.* * *
[31.01.2014]Kiedy pisałem: "teraz rozumiem, że system ma działać bez internetu", to myślałem ze wstydem, że dopiero odkryłem proch przez Was dawno obmyślony. A wygląda mi na to, że wynaleźliście samolot, ale postanowiliście obciąć mu skrzydła, żeby był samochodem.
Dużo bardziej prawdopodobny jest brak połączenia z internetem niż z siecią GSM. Mało tego, każdy telefon jest w stanie wykonać połączenie 112 – byle jakakolwiek sieć była w zasięgu. Wg mnie opieranie się na internecie to błąd. Pomijam, że telefon mający połączenie z internetem jest droższy (w sensie opłat) oraz szybciej zużywa baterię.
Jeśli nie można zmusić telefonu, żeby odgrywał komunikat, to niech wysyła SMS do chmury, która ten komunikat odegra. Dzięki temu telefon w kieszeni będzie działał w roli SSR praktycznie zawsze i wszędzie, bo większość smartfonów ma lokalizatory GPS, więc i w lesie będą mogły wezwać pomoc. Poza tym wszystko fajnie.
Archimądryta
* * *
[02.02.2014]Ale to chmura właśnie odgrywa komunikat i chmura jest niezależna od tego, czy ten konkretny użytkownik ma włączoną komórkę, czy ma ją naładowaną i czy ma dostęp do internetu. Te trzy ostatnie cechy są wymagane, żeby użytkownik mógł zaznaczyć, że wszystko jest w porządku, ale nie do działania systemu SSR!
W pesymistycznym scenariuszu (np. zniszczeniu młotkiem smartfona u osoby korzystającej z SSR) wydarzy się tyle, że nie będzie ona w stanie wysłać sygnału OK. Ale nawet wówczas chmura w odpowiedniej chwili uruchomi alarm i osoby odpowiedzialne pojadą zobaczyć co się wydarzyło. Jest to więc tzw. błąd pierwszego rodzaju (alarm się włączył, choć nie powinien), który chyba dość ciężko będzie wyeliminować tak ogólnie.
Błędem (demonem! Wyprawa VI!) drugiego rodzaju byłaby sytuacja, w której alarm powinien się włączyć, a tego nie zrobił. Takich błędów nie popełniamy (tzn. zawsze jest jakieś niezerowe prawdopodobieństwo, że spadnie meteor, ulegnie awarii serwer w chmurze, albo że skończą się fundusze na subkoncie Twilio, itp. - ale to nie jest jakby "systemowy" błąd)
Pozdrawiam.
Kikerix
PS: Za godzinę wyjeżdżam do Kurdlandii na tydzień, więc będę dostępny tylko przez niezbystrowane e-maile.