W podtytule "Patriotyzm polsko-globalny" prezentuję WSzGawiedzi - ze specjalną dedykacją dla Oli...
Dziekujędziękuję (aleś pamiętliwy;)))
Generalnie: podtrzymuję lat parę temu napisane (bo chyba do tego pijesz?
: jeśli firma działa zgodnie z prawem, bezpodstawnym jest wytykanie jej właścicielom gigamegazysków.
I próba łupienia tej firmy robinhudowo - ma dużo - musi dać biednym. A właściwie nie biednym - a państwu w podatkach, bo te ma długi i może da radę spłacić odsetki.
Można natomiast narzekać na system, który dopuszcza do uprzywilejowania gigantycznych firm (ulgi, zwolnienia itp), bez pomocy dla małych . I próbować go zmienić.
Ale nie stanowiąc np. prawo spadkowe na poziomie 80%. Bo tym tropem Polacy czekaliby dalej (już jakieś 45 lat) na mieszkania ze spółdzielni - bo kogo byłoby stać na zapłacenie spadku za mieszkanie np. po babci Jadzi?
Temat jest tak obszerny, że naprawdę nie podejmuję się odpowiedzi w forumowym poście. Tylko parę słów.
Mnie bardziej bulwersują - też już pisałam - zarobki "gwiazd" sportu (Premiership 120 - 250 tysięcy funtów TYGODNIOWO) i ekranu oraz estrady:) To nie żadni rentierzy.
http://premiership24.com/publicystyka/najlepiej-zarabiajacy-pilkarze-w-premier-league/O tej książce [Piketty'ego] czytałam prawie rok temu w Świecie Nauki - felieton Shermera "Mit o nierówności dochodów" (zaznaczam: dotyczy nierówności w USA - sytuacja w Polsce jest może nie diametralnie, ale różna. Ostatnio czytałam dziennik Sandora Marai - problemy konsumpcyjne w USA z lat 50/60 to nasze obecne).
Najpierw P. w weekend;) :
http://www.pb.pl/3723861,40357,o-podobno-najwazniejszej-ksiazce-rokuW latach 1979-2006 dochody najbogatszego procentu Amerykanów wzrosły o 256 proc., podczas gdy rodzinne dochody przeciętnych obywateli po uwzględnieniu inflacji w ogóle się nie zmieniły.
Lepiej dziś mieć odpowiednich rodziców albo dobrze się wżenić, niż wykonywać właściwą pracę. Rentierzy rządzą. I niszczą świat.
Owszem, zawsze tak było - lepiej było mieć odpowiednich rodziców. Żadne odkrycie XX wieku.
Co do procentów (tylko cytuję! i podkreślam ponownie: dotyczy USA) z felietonu Shermera:
Górna jedna piąta najlepiej zarabiających ludzi w USA zwiększyła swój udział w dochodzie narodowym z 43% w 1978 roku do 48% w 2010 roku, a górny 1% zwiększył swój udział w podziale tortu z 8% w 1979 roku do 13% w 2010 roku. Ale zwróćmy uwagę, co się stało - pozostali bynajmniej nie zubożeli, lecz również stali się bogatsi. Dochody w pozostałych kwintylach wzrosły odpowiednio o 49%, 37%, 36% i 45%.[za analizą danych podatkowych z Congressional Budget Office zrobioną przez pana G. Burtlessa]
Co w tym złego, że dzieci Kulczyka odziedziczą po nim firmę wartą 15 mld zł?
- Grupa amerykańskich miliarderów domaga się do prezydenta Obamy, aby wprowadził bardzo wysoki podatek spadkowy od fortun takich jak te, które posiadają. Jeśli wartość imperium biznesowego wynosi miliardy dolarów, to trzeba by zapłacić podatek spadkowy w wysokości na przykład 80 proc. wartości. To oznacza, że dzieci będą musiały podzielić imperia po rodzicach na
kilka mniejszych firm, a następnie je sprzedać, żeby zapłacić podatek. I o to chodzi. Bo wtedy w tym londyńskim autobusie z bogaczami pojawi się kilka osób więcej. Wysokie podatki spadkowe to jeden z mechanizmów, które mogą powstrzymać tworzenie biznesowych oligarchii
Uważam to za bzdurę. Skoro firma - spójnie i w całości działa świetnie - rozbijanie jej na mniejsze i oddawanie w inne ręce nie gwarantuje powiększenia liczby pasażerów owego autobusu.
Być może nawet efekt będzie odwrotny. Uważam, że to doprowadzania do upadku.
Pokrótce - sądzę, że kluczowe jest (wspomniane w artykule) życie na kredyt - od jednostki po państwo. Trudno utrzymać w stabilności spiralę długów.
- Nierówności systematycznie rosną.
Nie wiedzieliście tego?
- Wiadomo było, że coś jest nie tak, ale Piketty dostarczył dowodów.
Ładne:)
A propos zbiera się właśnie ta tajemnicza grupa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_BilderbergNie 85, ale 140 osób;)