Jakoś utkwiła mi w głowie pierwsza akcja społeczna w temacie "pasy". Z 2004 roku.
No masz rację, akcje były. I nie można było na tym etapie zostać?
Może można było - powtarzam: nie bronię systmu zakazów i nakazów pod żadnym pozorem. Ten po prostu jest dla mnie niezauważalny, bo zapinam te by passy, które urosły tutaj do jakiegoś symbolu zniewolenia. Ale w efekcie tej forumowej wymiany - codziennie zapinając dobrowolnie pasy - będę pamiętała jak olęniewolę:)
Nawiasem: gdybym była przekonana, że jazda w zapiętych pasach jest niebezpieczna itd. - po prostu bym ich nie zapinała. Ale po 5 kolizjach spowodowanych przez Panów Niewiemjaktosięstało - wyskakuje mi wniosek: zapinaj się, bo decha i szyba są całkiem blisko.
Nex, ja to powiedziałem krócej . Kwestia wyboru.
Maziek, ale czy Ty wiesz jaką pomoc wybrałeś? Co popierasz?
Generalnie zgadzam się z Nexem – tylko nie wylewałabym dziecka z kąpielą.
Ja poznalem troche system panstwowej opieki od srodka i wiem, ze nie ci dostaja pomoc, ktorym jest faktycznie potrzebna, tylko ci, ktorzy wiedza co i jak robic, zeby ja dostac. Moze sie wydawac, ze to jakis margines i jakies nieuniknione aberracje systemu, ale prawda jest taka, ze to jest norma. Ludzie moga byc w masie dosc glupi, jesli chodzi o abstrakty, ale gdy przychodzi do dbania o swoj osobisty interes, sa bardzo kreatywni.
Ja poznałam także sporą grupkę korzystających. Masz rację, że to norma. Dla wielu. Niektórzy całkiem mili, tylko nie widzą alternatywy. Żyją (wegetują) tak z pokolenia na pokolenie. Dla jasności: ja ich nie osądzam - bo dopóki nie przerwie się tego łańcuszka - to każde kolejne pokolenie jest stracone. Naprawdę. Oni tkwią w totalnym impasie. Nie potrafią inaczej.
O ile dobrze pamiętam - 80% korzystających z opieki ciągnie ten stan ponad 10 lat! I tu jest pies pogrzebany.
Gdzie tutaj starania o pracę itd? Never? Ten mit aktywizacji zawodowej? Mniejsza - chociaż to większa:)
Ale są też tacy, którym po prostu brakuje do pierwszego, nie żadne menelstwo - zwykli ludzie (może ich po prostu nie znacie?).To nie takie proste Nex – z opieki korzysta spory odsetek
pracujących ludzi. Serio. Tak mało zarabiają. Chociażby dodatki mieszkaniowe. Pochłaniają duży procent budżetu OS. To nie tylko dotowanie przysłowiowego menelika z ławki w parku.
Ciekawa jestem czy wiecie jak - konkretnie - wygląda ta rzekoma pomoc, która rozgrzesza sumienia? Jeszcze lepiej niż ZUS. Otóż np. dla osoby, która utraciła pracę, nie ma prawa do zasiłku dla bezrobotnych - są to np. kartki (tak, kartki - niewiele się zmieniło) na jedzenie - do wybranego baru/sklepu (albo kuchni MOPSowej). Ale czy wiecie w jakiej wysokości? 120 - 150zł na miesiąc - na jedzenie. Nie, nie zeżarło mi zera. Za 120 zł ma delikwent przeżyć cały miesiąc. To nie kpiny. Mieszkanie, prąd, inne podstawowe potrzeby?
Zasiłki socjalne oscylują w granicach 400 zł. Ci alkoholicy Nex – o których piszesz – żyja za miedziaki.
Zasiłek dla bezrobotnych (czyli dla osób, które pracowały! nie patologii) od 600-830 zł (kartki na obiady wtedy nie przysługują - oczywiście:) ).
Czy to jest w ogóle pomoc? Czy wyrzucanie pieniędzy? Udawanie? Dlatego jestem przeciwna. Takiej pomocy i takiemu systemowi. Ale problemy z pomocą społeczną mają znacznie szersze podłoże – w końcu to nie kawałek odizolowany od reszty mechanizmu. A ten się musiał popsuć (albo nigdy nie działał dobrze), skoro tak wiele osób (w tym pracujących!) spełnia progi dochodowe, by dostać tak żałosną pomoc.
Chodzi o skalę biedy i ilość korzystających z OS - nie wysokość zasiłków i rzekome luksusy płynące z opieki (być może w UK – u nas nie). I oczywiście o to, o czym pisze Nex - kuracjuszy, których trzeba odciąć, bo się wyspecjalizowali.
To po prostu fikcja, że mamy pomoc społ, służbę zdrowia na poziomie, system emerytalny itd. I spokojne sumienia:) Może wybór jest dobry, ale sposób realizacji odbiega znacznie od założeń.
Do VOSku - właściwie to ciekawy problem: patriotyzm wyjazdowy. Może zapytać dzieci? Może Nex napisze jak to widzi?