Sądzę, że to proste. Raz - znana jest zażyłość naszego dawnego wspólnego pryncypała, redaktora Michnika, z (ex)prezydentem Kwaśniewskim (której pierwszy z nich zawdzięczał swego czasu ksywę
"wiceprezydent"), przyjaciele zaś nie pozwolą sobie raczej na wkładanie przyjaciołom
lewych cytatów w usta.
Dwa - zażyłość owa trwa do dziś, a przynajmniej przetrwała publikację tekstu "GW", który uprzednio linkowałem:
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,23495482,adam-michnik-rozmawia-z-bylymi-prezydentami-o-wolnosci-i-demokracji.html(Czyli A.K. nie obraził się na A.M., co by zapewne uczynił, gdyby przypisano mu w michnikowym organie fałszywą wypowiedź.)
Trzy - Kwaśniewski ze "Sputnika" nigdy nie stwierdził, że jest byłym prezydentem RP, nie określa go też tak nigdzie stopka pod tekstami (gdyby nim był redakcja putinowej tuby najpewniej by się tym pochwaliła, tak jak chwaliła się zamieszczając wypowiedzi Remuszki czy Urbana).
Cztery - nikt (w tym A.K. i red. "S.") nie zarzucił - czy to w trybie oświadczenia medialnego, czy też w formie bardziej kategorycznej: pozwu - "GW", ani też red. Czuchnowskiemu imiennie, podania nieprawdy w tekście
"'Sputnik' podszywa się pod Kwaśniewskiego".