JEDEN/TRZY
List otwarty do Pana Tomasza Lema.
Szanowny Panie Tomaszu,
Jestem wielbicielem twórczości Pańskiego nieżyjącego Ojca. Wykłady Golema XIV uważam za jedną z najważniejszych pozycji w Jego dorobku.
Sam autor był podobnego zdania, na co wskazuje jego wypowiedź w „Tako rzecze Lem”
Przytoczę poniżej mój post sprzed prawie dwóch lat, skierowany do Skrzata i jego odpowiedź.
Ja:
Trzeci wykład Golema
« on: February 11, 2010, 09:24:12 PM »
Szanowny Skrzacie,
Chyba około roku temu [jakoś nie mogę tych postów zlokalizować], Q zapytał cię o wykład Golema o matematyce.
(A ja się do pytania przyłączyłem).
Odpowiedziałeś wtedy, że pewnie trafił do pieca.
Może i trafił, ale byłoby to jednak trochę dziwne.
Na pytanie Beresia „Czy skłonny jest pan uważać „Golema” za summę swojej obecnej wiedzy o świecie i jego wewnętrznych regułach?”
Lem odpowiedział: „Nie bez istotnych zastrzeżeń, choć w zasadzie tak”.
A nieco wcześniej mówił: „Posiadam w brulionach fragmenty kilku wykładów oraz cały wykład Golema poświęcony matematyce. (…) Jest to kawał tak cholernej hermeneutyki, że nie miałem odwagi skierować tego do druku, choć skądinąd wiem, że wydawca by to opublikował”.
Czyli książka bardzo ważna, a trzeci wykład to nie luźny szkic, tylko materiał gotowy do druku. To chyba zmniejsza szansę, że trafił do pieca, ale jeśli TAKI tekst rzeczywiście wylądował w ogniu, to pytanie: co zostało? A raczej: ile zostało materiałów do przejrzenia?
Wolno domniemywać, że nie tak wiele, a od śmierci Lema wkrótce miną cztery lata.
Zaprawdę, życie w niepewności nie jest lekkie.
Choćbyś odnalazł w papierach walizkę kryminałów (a żaden nie był sknocony), nie ucieszyłbym się tak, jak z wykładu „Golema” o matematyce, ale i złe wieści są poniekąd lepsze od wiecznej (albo subiektywnie tak postrzeganej) niepewności.
Skrzat:
Re: Trzeci wykład Golema
« Reply #1 on: February 12, 2010, 06:30:14 PM »
Drogi Cetarianie:
archiwum Lema jest dosyć obszerne, ale przede wszystkim składa się z dziesiątków tysięcy listów. Maszynopisów jest niewiele, nie znalazłem wśród nich niczego, co przypominałoby nieopublikowane wykłady Golema. Przyznaję jednak, że jeżeli Pisarz w latach osiemdziesiątych mówił Beresiowi na temat zachowanych brulionów, to raczej nie powinien ich potem zniszczyć. Może kluczem do zagadki jest słowo "bruliony"? Będę szukał...
Ja
Re: Trzeci wykład Golema
« Reply #2 on: February 13, 2010, 10:23:18 PM »
A czy da się jakoś oszacować termin zakończenia przeglądu archiwum, czyli uzyskania pewności co do istnienia lub nieistnienia wykładu Golema o matematyce?
***
Na tym korespondencja się zakończyła.
Od tamtej wymiany postów minęły już prawie dwa lata, a od śmierci Stanisława Lema prawie sześć.
Głód wiedzy skręca moje synapsy.
Oddałbym wiele, żeby przeczytać Trzeci Wykład. Niestety, nie mam zbyt wiele do oddania, w związku z czym musiałem sięgnąć po inne metody.
Nie jestem aż tak zdeterminowany, żeby wejść na parapet okienny na ostatnim piętrze wieżowca i zagrozić, że skoczę, ale przypomniałem sobie, że w swoim czasie krążył list chłopa, który wyorał na swoim polu ręce Wenus z Milo. Autor żądał, zdaje się, 20 milionów dolarów i odwołania stanu wojennego w Polsce (bo to był początek lat osiemdziesiątych). Potem okazało się, że z tym rękami to lipa, a list, zdaje się, napisał Mrożek.
Szkoda.
Gdybym miał te ręce, mógłbym wjechać na ostatnie piętro jakiegoś wysokiego budynku, wyjść na parapet okna i zagrozić, że zrzucę je na dół - niech je sobie potem Minister Kultury skleja z okruszków.
Niestety, szansa, że odkopię coś równie cennego, jest niewielka, tym bardziej, że nie posiadam pola, ale wymyśliłem inny sposób dotarcia do opinii publicznej, a poprzez nią do Ministra.
Ron Kovic przykuwał się do bram już czterdzieści lat temu.
Metoda efektywna, sprawdzona, ale nie wiadomo, ile to potrwa. Kilka godzin na stojąco, i ta pielucha .… (Kovic przykuwal się na siedząco, na wózku, ale tego mu akurat nie zazdrościmy).
Postanowiłem zatem przykuć się do bramy Ministerstwa Kultury (i Dziedzictwa Narodowego, do którego niewątpliwie należy „Trzeci wykład Golema”), by tak rzec, per procura, czy też przez pełnomocnika, lub przez awatara. O ile wiem, nikt tego dotąd nie zrobił, będę pierwszy na świecie, więc i nomenklatura nie jest jeszcze ustalona.
Choć analogia nie jest pełna, pozwolę sobie w dalszej części listu nazywać mój awatar zdalnikiem.
Ten zdalnik nie będzie potrafił się poruszać (nie jest to potrzebne), tak jak oryginalne zdalniki z „Pokoju na Ziemi”, ale za jego pomocą mam zamiar zdalnie załatwić ważną dla mnie sprawę, więc uważam zapożyczenie nazwy za uzasadnione.
Planuję z grupą współpracowników sporządzić naturalnej wielkości figurę mężczyzny, wzrostu około 185 centymetrów, budowy raczej masywnej, proporcjonalnej, o szerokiej klatce piersiowej. Ubrany będzie w białą koszulę z długimi rękawami (ale nie rozpinaną z przodu), czarne garniturowe spodnie i czarne buty.