@ OlkaPolka:
1. Do przesiadki pełną gębą (czyli do pożegnania z białkiem) pewnie daleko, ale jej początki - obserwowane trudności komunikacyjne - są zasadniczo inne niż tysiąc, sto i dwadzieścia pięć lat temu. Zupełnie inna jest jakość tych przeszkód - co zresztą Pani bystro zauważa. Młodej damie podpowiem, że kiedyś dzieci wyrastały ze swego dziecięcego świata i nieuchronnie stapiały się ze światem dorosłych - przede wszystkim dlatego, że nie było wyboru. Teraz wybór jest jak cholera, i coraz bardziej można pójść inną drogą, rozwijać swoją osobowość inaczej, w innym kierunku niż dotychczas czynili to ludzie.
Na dodatek dzieje się to "nieświadomie", nieplanowo, bez rozeznania skutków. Ale mi taki marsz w nieznane bardzo się podoba :-)
2. Cytuję z pamięci: stopniowość przemian odbierze im groźny sens. Czy Pani wie, kto i gdzie to rzekł?
3. Czuję się uzależniony od internetu jak najbardziej, on bardzo praktycznie i namacalnie zmienił moje życie (codzienny rozkład zajęć i czas im poświęcany). Lecz jestem tylko userem, tfu, użytkownikiem tego dziejowego cacka, natomiast zmieniają świat głównie rzesze inżynierów, pomysłodawców, innowatorów, choć i w dużej mierze media poprzez propagację i inspirację - "GW" tego znakomitym przykładem.
4. Jeszcze o tym dystansie z punktu 1. Kiedy właśnie nie wiadomo jak daleko. I nijak nie da się tego przewidzieć, co klarownie wykłada Garreau. BTW: książka czeka :-)
@ Q. Przypuszczam, że AM ani w głowie mnie zapraszać, ale też i tak się składa, że osobistego zaproszenia od niego bym nie przyjął. Lecz to była publiczna impreza, zapowiadana na internetowych łamach "GW", na którą można było przyjść z ulicy, co też uczyniłem.
Stanisław Remuszko