Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Lieber Augustin

Strony: 1 ... 28 29 [30] 31 32 ... 162
436
Hyde Park / Odp: no nie mogę...
« dnia: Lutego 22, 2023, 07:06:04 pm »
Nie wiem kto by się odważył...czy czasem te dwa kolory nie mają też znaczeń poruskich? :-\
Chyba nie. W każdym razie nic mi o tym nie wiadomo.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82o-niebiesko-bia%C5%82a_flaga
 :-\

BTW, ciekawym, co tam z zawieszeniem udziału w traktacie o redukcji strategicznych zbrojeń ofensywnych? Co to, pusta pogróżka, czy też nakręcanie nowej spirali wyścigu zbrojeń?

437
Hyde Park / Odp: no nie mogę...
« dnia: Lutego 22, 2023, 12:23:27 pm »
Etam. Bądźmy czujni, towarzysze, nie dajmy się zrobić w konia przekupnym prozachodnim mediom. Otwarte buzie i zamknięte oczy tamtych dostojników nie są bynajmniej oznakami znużenia, tylko niemego zachwytu i podziwu, z jakim pochłaniają wytrysk mądrości swego niezrównanego przywódcy 8)

438
Strzelają laserami, więc może może?  :)
Swoją drogą, lasery, w które wyposażone są zdalniki, robią wrażenie.

- Automaty miały takie same lasery jak ludzie - zabrzmiał naraz głos Wivitcha, aż drgnąłem. - Model E-M-dziewięć. Dziewięć procent emisji w zakresie rentgenowskim i gamma, reszta niebieska.
- Światło widzialne? Ultrafiolet też?
- Też. Widmo nie może urwać się nagle. A co?
- Zaraz. Maksimum emisji w pasmach nadświetlnych?
- Tak.
- Ile procent?
Znów cisza. Czekałem cierpliwie, czując jak skafander z lewej strony, gdzie oświecało go słońce, powoli się nagrzewa.
- Dziewięćdziesiąt jeden procent w pasmach nadświetlnych. Halo, Tichy. Co się tam dzieje?


Nie do wiary. Laser i grazer, two-in-one :)
Do tegoż najwidoczniej nie monochromatyczny, lecz o widmie ciągłym.
Taaa... w świetle powyższego, pytanie Tichego, czy jest neodymowy, brzmi nieco naiwnie i anachronicznie 8)

Cytuj
Ale i tak najwięcej radochy dostarczył mi krokomierz, krokomierz wpuszczony w głęboką kieszeń, że nie idzie poń sięgnąć , stąd nie wiadomo ile wiorst zdalnikowi się  przeszło.
Jakoś ten kieszonkowy krokomierz na Księżycu w zestawieniu z twardym promieniowaniem kosmicznym, którym steruje się zdalnika rozbroił - już nawet mijając tę nieszczęsną kieszeń.
Na grzyba zdalnikowi kieszenie?
Brakuje tylko koszyczka i czerwonego kapturka. Mam ręce w kieszeniach, a kieszenie jak oceeaaaan...  8)
;D
Cóż, taki swoisty mix hajteku i zabytkowych akcesoriów z minionej epoki dodaje uroku i stanowi niejako "znak firmowy" Patrona. Jak na przykład żelazny piecyk, do tegoż używany, który posłużył Tarantogie za produkt wyjściowy do budowy spowalniacza czasu :)

Cytuj
Kończę nowym./starym słówkiem, którego nie znałem - "połoga wydma" .
https://sjp.pl/po%C5%82oga
Hm. Moim skromnym zdaniem, "połogi" znaczy nie tyle "rozległy", co "pochyły", lekko się opadający lub wznoszący.
https://pl.wiktionary.org/wiki/połogi
 :-\

439
Wracając na chwilę do tego fragmentu:

Dopiero po śmiercionośnym liście profesora Tarantogi, który omal nie wyprawił mnie na tamten świat, i po awanturze, jaką wtedy zrobiłem, pokazano mi tę maszynę, w pancernym pomieszczeniu ze specjalnymi, skośnie ustawionymi blokami stali, co mają gasić udar eksplozji. Listy otwiera się zdalnymi chwytnikami i to po uprzednim prześwietleniu promieniami Roentgena oraz ultradźwiękiem, żeby urządzenie spłonkowe wybuchło, jeśli jest w kopercie. Ten list wcale jednak nie wybuchnął i naprawdę napisał go Tarantoga, więc mi go przynieśli, a uszedłem cało dzięki subtelnemu zmysłowi powonienia. List pachniał bowiem jakby rezedą czy lawendą, co wydało mi się dziwne, wręcz podejrzane, Tarantoga jest bowiem ostatnim człowiekiem, gotowym słać wonną korespondencję. Kiedy więc rzuciwszy okiem na słowa “Kochany Ijonie", zacząłem się śmiać, pojąłem w lot, iż śmieję się, chociaż wcale nie jest mi wesoło, a posiadając nadzwyczaj wysoką inteligencję, nie śmieję się nigdy jak idiota bez powodu, mój śmiech nie jest zatem naturalny. Zrobiłem na wszelki wypadek nader roztropną rzecz, wepchnąłem mianowicie list pod szklaną płytę, przykrywającą moje biurko, żeby czytać przez szkło. Dzięki Bogu miałem też właśnie katar. Wysiąkałem więc nos. Rada Naukowa rozważała potem, czy siąkałem odruchowo, czy przez momentalną konkluzję detektywistyczną, bo sam nie byłem pewien co i jak. W każdym razie tylko przez to wchłonąłem niezwykle małą dawkę preparatu, jakim nasycono ów list. Był to całkiem nowy preparat. Śmiech jaki wzbudzał, stanowił tylko uwerturę do czkawki tak uporczywej, że ustawała dopiero pod głęboką narkozą. Od razu zatelefonowałem do Lohengrina, który sądził zrazu, że robię jakieś głupie kawały, bo mówiąc do niego zrywałem boki ze śmiechu. Z neurologicznego stanowiska śmiech jest pierwszym stopniem czkawki. W końcu rzecz się wyjaśniła, list zabrało dwu facetów w maskach do laboratorium, a doktor Lopez i jego koledzy zaczęli mnie ratować czystym tlenem i kiedy już tylko chichotałem, zmusili mnie do czytania wszystkich wstępnych artykułów w gazetach tego i poprzedniego dnia.

Hm. Śmiercionośnym? Czy ta czkawka jest na tyle uporczywa, że w końcu przyprawia pacjenta o śmierć? Czy też stanowi jedynie preludium do kolejnych objawów zatrucia? Na szczęście, w przypadku Ijona podobno nie doszło nawet do czkawki. Skutecznym środkiem na nienaturalną wesołość okazał się czysty tlen w połączeniu z lekturą artykułów w gazetach, co przywodzi na myśl "Kongres...", mianowicie profesora Trottelreinera i czytanie mu na głos referatu Hayakawy jako kontrśrodek na działanie benignatorów:)

Swoją drogą ciekawym, co to za preparat o zapachu rezedy/lawendy? Czy coś takiego istnieje w rzeczywistości? Od razu przychodzi na myśl soman, ale ten pachnie podobno kamforą.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Soman

Zresztą wydaje się rzeczą możliwą, że Patron został niejako inspirowany opowiadaniem radzieckiego pisarza Leonida Płatowa "Вилла на Энсе (Аромат резеды)" z roku 1939:
https://coollib.com/b/287358/read
względnie jego kontynuacją - powieścią "Wiatr pachnący rezedą":
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4960084/wiatr-pachnacy-rezeda

Fabuła utworu kręci się wokół tajemniczego, wynalezionego przez hitlerowskiego naukowca-zbrodniarza preparatu psychotropowego o nazwie "luteol", od "Reseda luteola odorata" - rezeda żółtawa pachnąca. Hmm... :-\

440
Hyde Park / Odp: Odrobina prywaty ;)
« dnia: Lutego 18, 2023, 03:51:38 pm »
Dołączam się :)

441
Hehe, Pan raczy żartować, Panie Feynman Mróz!
 ;D

442

Profesor Lax w klatce Faradaya zasiewa wątpliwości.
Swoją drogą ciekawe, jakim cudem za pomocą klatki Faradaya udało się ekranować fale akustyczne? Jeśli już, to czy nie byłby równie skuteczny jakiś improwizowany namiocik z kołdry? :)

443
Moment...a co z amytalem serwowanym do tętnicy szyjnej?;)

Robi się zastrzyk amytalu do lewej tętnicy szyjnej. Carotis. Lewy mózg ulega wtedy uśpieniu, a czuwa tylko prawy. To trwa parę minut.

Objaśnia Haus (coś obeznany w wyciąganiu zwierzeń...) Tichego w kwestii dobrania się do tichej prawej półkuli.

Nie wiem czy to działa tak, jak chce Haus, ale zapewne Lem miał na myśli test Wady:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Test_Wady
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amobarbital
- A jakby ktoś chciał się wziąć do mnie na dobre, to też mógłby robić podobne rzeczy? Na przykład kłuć mnie z prawej strony, żeby nie mogła się wtrącać do lewej, wziętej na spytki...?
- Gdyby to był fachowiec, zrobiłby to inaczej. Robi się zastrzyk amytalu...


Bywa gorzej. Gdyby fachowiec okazał się zwolennikiem szkoły doktora Gardnera, mógłby uciec się do bardziej drastycznego, a zarazem bardziej skutecznego zabiegu. W celu badania lateralizacji robi się zastrzyk środka znieczulającego (prokainy) bezpośrednio do mózgu, przez otwór przewiercony w czaszce, w obszarze płata czołowego i/lub skroniowego.
https://pubs.asahq.org/anesthesiology/article/3/4/463/21381/Injection-of-Procaine-into-Brain-to-Locate-Speech
https://case.edu/ech/articles/g/gardner-w-james-jr-md

444
O Jesssu ::)
Jeśli pozwolono mi będzie przejść od kochanków sześcioosobowych do materii bardziej prozaicznych:
Cytuj
Zakopuje je w zakładzie, tam gdzie "spotkał" ślimaka (tu też snuje pajęczą nić refleksji).
Zdaje mi się, że wyrażenie “spotkałem ślimaka" nie jest szczęśliwe, choć nie wiem czemu. Krowę można przecież spotkać, małpę, słonia, a ślimaka nie bardzo. Czyżby chodziło o to, że wolno uznać za spotkaną tylko istotę, która może mnie zauważyć? Chyba nie. Nie wiem, czy ślimak mnie zauważył, chociaż różki miał wyciągnięte. Czy to kwestia wielkości? Nikt nie powie “spotkałem pchłę". A przecież można spotkać bardzo małe dziecko.

No dobra, a czy wyrażenie "kocur spotkał jaszczurkę" lub vice versa, jest "szczęśliwe"? :-\



https://pl.glosbe.com/pl/pl/spotkać

445
Nasłuchałem się tego okrzyku w dzieciństwie  :) Obok "nastąp" ; zazwyczaj w okolicznościach z końmi, woźnicą i furmanką.
A źródła szukałbym raczej na wschodzie  8)
https://sjp.pl/nazad
A niech mnie kule biją ;D

446
Co do atawizmów...to stąd taka popularność kijków do Nordic W.?
:))))
A co? Nordic Walking przejawem podświadomej nostalgii za czworonogością.
Brzmi jak tytuł doktoratu :)

Nawiasem, jak przypuszczam, śląskie "nazot" to silnie zniekształcone "nach Hause". Czy mam rację? :-\

Idea uderzania siłą rozproszoną, która dopiero w bliskości celu zwiera się w pięść - to nic nowego.
Tak działały choćby rzymskie legiony w  szyku manipułowym, czy nasza husaria.
W sumie z podobnego powodu no, może przez Lema rozszerzonego.
Zaznaczę gwoli sprawiedliwości, że nie każda idea tego rodzaju jest równie dobra. Ta na przykład

Najprostszym przykładem była autodyspersyjna broń atomowa. Wystrzeloną rakietę (ICBM) z głowicą nuklearną można wyśledzić - z Kosmosu satelitarnym nadzorem i z Ziemi radarami. Lecz nie można wyśledzić gigantycznych chmur mikrocząstek w silnej dyspersji, niosących uran czy pluton, które się w masę krytyczną zwierają u celu - czy będzie nim fabryka, czy nieprzyjacielskie miasto.

jest chyba z góry skazana na niewypał. Z powodów czysto fizycznych.
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Fizzle_(nuclear_explosion)

447
Hyde Park / Odp: Wojna
« dnia: Lutego 10, 2023, 09:14:00 pm »
Szef Czeczenii Ramzan Kadyrow ostro skrytykował rosyjskiego generała Wiktora Sobolewa za jego sprzeciw wobec wojny Rosji z NATO, w tym z Polską.
– Rosyjskie siły zbrojne powinny być w stanie odeprzeć agresję każdego przeciwnika, w tym bloku NATO, ale konflikt nuklearny jest niedopuszczalny – uważa gen. Wiktor Sobolew, członek Komitetu Obrony Dumy Państwowej.
/.../
Generał stwierdził, że "Rosja raczej nie przeciwstawi się Polsce, ponieważ należy do NATO, a to prowadziłoby do działań zbrojnych przeciwko całemu Sojuszowi". – Wierzę, że nikt się na to nie zgodzi, bo tak naprawdę będzie to oznaczać początek trzeciej wojny światowej, starcia nuklearnego – podkreślił Sobolew.

Skrytykował go szef Czeczenii Ramzan Kadyrow, który uznał to za gotowość do "przegrania wojny z góry". "Niech od razu podda się Polakom, a nie prowadzi rozmów proeuropejskich, podważających autorytet armii rosyjskiej i całego państwa" – napisał Kadyrow na swoim kanale w Telegramie.

https://dorzeczy.pl/amp/402979/kadyrow-krytykuje-rosyjskiego-generala-za-slowa-o-polsce.html

To prawda, ale to nie cała prawda. Oto ciąg dalszy, odpowiedź Sobolewa Kadyrowowi:
"Nikt nie zamierza poddawać się Polakom" - zaznaczył deputowany. Wg niego, Polaków należy załatwić za pomocą broni konwencjonalnej. Ale przedtem trzeba odbudować siły zbrojne, tak żeby były w stanie tego dokonać. Wtedy nie będzie potrzeby w użyciu broni nuklearnej.
Generał porucznik zaznaczył, że jest "obiema rękami" za tym, by armia rosyjska mogła walczyć nie tylko z Polską, ale i z całym blokiem NATO.

https://www.mk.ru/politics/2023/02/09/kadyrov-i-general-sobolev-posporili-na-temu-sdatsya-polyakam.html

Pacyfista jeden, k..wa jego mama ::)

448
zaraz mi wyświetlił:
https://www.youtube.com/watch?v=E7qJQ2i47ZY
Mała dywagacja: a czy zwróciliście Państwo uwagę, że podczas chodzenia robot porusza górnymi manipulatorami kropka w kropkę jak człowiek rękoma? Od 5'10''.
Niegdyś uważano, że to machanie rękami jest bezużytecznym atawizmem z czasów czworonogości. Najwidoczniej tak nie jest.
https://kopalniawiedzy.pl/chod-marsz-machanie-rece-ekonomiczny-sposob-przezytek,8114

449
Znalazłam, że największe przybliżenie uzyskał Maxar (znany z ukraińskich zdjęć) - to sprzed dwóch lat (zapowiadali, że poprawią się) -  i o zapałkach raczej można pomarzyć, ale nie sęk w satelicie a w przetwarzaniu:
https://geoforum.pl/news/29982/maxar-prezentuje-zdjecia-satelitarne-w-rozdzielczosci-15-cm-

Nawiasem to liczenie zapałek współgra z faktem, że Tichy wsiadł (o czym już uprzejmie donosiłam;) do samochodu bez kierowcy...wygląda na to, że pojazdy autonomiczne wyprzedziły zdjęcia zapałek;)
O, proszę, wikipedia podaje, że satelita WorldView-3, ta od Maxar, ma wysokość orbity ca 620 km, a średnica głównego zwierciadła wynosi 1,1 m.
https://de.m.wikipedia.org/wiki/WorldView-3
To sporo. Czyli nawet dziś liczenie zapałek z satelity jest zadaniem raczej niewykonalnym, a cóż dopiero w roku 1984. Chyba że taki pan Hubble czy pan Webb zechciałby rzucić spojrzenie w dół:)

Nawiasem, jak Państwo sądzicie: kiedy, w jakim stuleciu i w jakiej dekadzie toczy się akcja powieści? 

450
Chciałbym się jeszcze odnieść do tego:
W aucie usiadłem rozmyślnie z tyłu i co jakiś czas sprawdzałem, czy nikt za nami nie jedzie, nie przyszło mi jednak do głowy, że mogę być osobą tak ważną, wrecz drogocenną, aby śledzono mnie sposobem mniej konwencjonalnym niż w sziegowskiej powieści. Z nowoczesnego sztucznego satelity można obserwować nie tylko auta, ale policzyć zapałki, rozsypane na ogrodowym stole.

Pytanie: a jak tam jest naprawdę z tymi zapałkami? Czy to jest możliwe, ze względu na dyfrakcję światła? Co tam z kryterium Rayleigha? Nie wspomnę już o innych aberracjach.
Tak na czuja, bez arytmetyki: by osiągnąć taką rozdzielczość, średnica soczewki obiektywu, czy tam zwierciadła, nawet na niskiej orbicie rzędu 200 km miałaby wynosić kilka metrów. Hm... :-\

Strony: 1 ... 28 29 [30] 31 32 ... 162