To były czasy. Zaraz człowiek
ten klimat czuje (przecież wonczas jeszcze dzieła Mistrza powstawały; '73? wyszła wtedy "Wielkość urojona"). Papier pożółkły na myśl przywodzi papiery na stole mapowym leżące, w pokoju gwiazdowym "Niezwyciężonego" (zawsze je sobie wizualizowałem w tym odcieniu)...
A mnie ostatnio rozbawiło coś takiego, głupie jak but (z tych durnot, co klnę, że ich sam wrzucam za dużo), ale jak Lem parę razy w "Przekroju" wspominał, że superbohaterów oglądał (choć szydził z nich strasznie), to może mi się za to skrajny kwadrant gwiazdozbioru na łeb nie zawali?